Grudeq Grudeq
492
BLOG

Święta miłości do rodziców i prawda historyczna

Grudeq Grudeq Polityka Obserwuj notkę 10

 

Po rodzicach/dziadkach dziedziczymy czasem nie tylko dobra materialne, ale także takie dobro niematerialne jakim jest pamięć historyczna. W końcu to rodzice/dziadkowie zazwyczaj pierwsi opowiadają nam o tych czasach historycznych, kiedy nas nie było, a oni już je widzieli i przeżywali. To jest oczywiście bardzo duże uogólnienie, ale jestem prawie, że przekonany iż Adam Michnik na II Rzeczpospolitą patrzy oczyma Ozjasza Szechtera, i tylko próbuje maskować, że jest inaczej.
 
Bohaterem dzisiejszego wpisu będzie jednak Rafał Ziemkiewicz. W swoich książkach pisze on, że duży wpływ na kształtowanie jego poglądów politycznych miała rodzina, która skłaniała się raczej ku poglądom endeckim (jak dobrze pamiętam, chodziło o dziadka pana Rafała albo o Ojca). Ponieważ antenaci Pana Rafała, w niczym oczywiście im nie ujmując, nie byli pierwszoplanowymi postaciami polityki polskiej czy historii. Stąd też odnoszę wrażenie, że ich wiedza polityczna przekazywana Panu Rafałowi ograniczała się do haseł: Dmowski chciał dobrze, a Piłsudski raczej nie, chociaż należy go szanować, a komuniści to w ogóle wróg wszystkiego. Oczywiście nie jest żadną zbrodnią operowanie na poziomie takich haseł. Problem pojawia się kiedy z takimi hasłami chcemy uderzać w politykę, albo zająć się publicystyką, a nie za bardzo chce nam się zagłębić w dokładne dzieje i opisy tego co się w tej polityce międzywojennej działo. Nie chcemy zaś się zgłębiać z tej prostej przyczyny, że bardzo szanujemy swoich rodziców i dziadków, i wiemy że mówią nam prawdę i chcą dobrze, w związku z czym obraz przez nich przekazany traktujemy jako pełnowartościową prawdę.
 
W naszej ocenie polityki II Rzeczypospolitej za dużo mamy spojrzenia „od dołu”. Oglądamy dzieje II Rzeczypospolitej zbyt często oczyma zwykłych ludzi. W ten sposób wychodzi nam, że zamach majowy był zły, bo zginęło 300 osób. I nikt nie zastanawia się nad tym, czym byłaby powtórka rządu Chjeno-Piasta, jak nasi sąsiedzi zareagowaliby w momencie załamania się Polski. Zamach majowy był zły, bo zginęło ileś tam osób i do władzy doszedł Piłsudski, a nie Dmowski, a mój dziadek wolał Dmowskiego.
 
Mechanizm ten działa  zresztą w każdym kierunku. Bo można i wielbić II Rzeczpospolitą, ponieważ dziadek nam opowiadał, że wtedy w sklepiku można było kupić każdy towar, a za komuny nie można było kupić. Zapomnij wtedy o rozmowie na temat polityki wobec mniejszości na kresach, czy na temat korupcji wśród urzędników sanacyjnych. II RP była super, bo była doskonale zaopatrzona. Można też i II Rzeczpospolitą zacięcie krytykować, bo dziadek wpadł w ręce chłopców z Golędzinowa, w związku z czym II RP to ostoja faszyzmu, która biła gdzie popadnie i jak popadnie. Dyskusja na temat agenturalnych powiązań niektórych sił politycznych w II RP czy też profilu ich działań – jawnie antypaństwowego wykluczona. To jest bardzo wygodny mechanizm, jeżeli chcemy aby ludzie dyskutując o polityce, działali hasłami i sloganami, a nie zastanawiali się nad całokształtem, nad przyczynami i możliwościami decyzji politycznych.
 
Dlatego to zdaje się być przyczyną dla której publicystyce Rafała Ziemkiewicza zarzuciłbym odtwórczość – to jest ocenę II RP przez oczy rodziny pana Rafała. Tam nie ma żadnej własnej oceny historii przez Pana Rafała. Jest potwierdzenie tego, że rodzina Ziemkiewiczów lubiła Dmowskiego. Nie przepadała za Marszałkiem. No i nienawidziła komuny. Jak na publicystykę zdecydowanie za mało. Dopiero teraz Pan Rafał wziął się za poważniejsze wertowanie historii i odkrył, że numerus claussus czy numerus nullus miał swoje racjonalne uzasadnienie. To są właśnie skutki zasiedzenia się w science – fiction. Gdyby wcześniej posiedział w historii, z pewnością miał by i lepszą ocenę tego co się działo w II Rzeczypospolitej i może też wyciągałby lepsze wnioski na obecne dzieje Polski.
 
Aleksanderhamilton zarzucał mi w ostatnim czasie, że za bardzo się czepiam słabego warsztatu historycznego – czy też zbyt małej ilości odwołań historycznych – w publicystyce Ziemkiewicza. Tylko że dobry warsztat historyczny nadaje publicystyce warunki uniwersalne – ponadczasowe. Budowanie metafor historycznych, odwołań służy temu aby lepiej wyjaśniać dzisiejsze zjawiska, aby wskazywać na przykładach historycznych możliwe skutki i konsekwencje bieżących decyzji politycznych. Gdy Rafał Ziemkiewicz zaczyna pisać o sporze endeków z numerus clausus – wchodzi na ścieżkę historyczną. Nie sprawdzalną z racji tego, że główne strony sporu dawno oglądają nas z niebiańskich padołów. Gdy wchodzi w ten spór – chcąc przede wszystkim udowodnić słuszność poglądów Dmowskiego, to tak właściwie my z tego pożytku nie mamy. No chyba, że pośrednio poprzez wykazanie większych racji Dmowskiego, chce powiedzieć, że ci którzy popierali Piłsudskiego – nie mieli racji, w związku z czym do tych co obecnie popierają Piłsudskiego można walić bez opamiętania (a przecież wiemy, że np. Kaczyńskim jest zdecydowanie bliżej do Piłsudskiego).
 
Gdyby Pan Rafał próbował spór o numerus clausus przedstawić dzisiaj jako spór grupy chcącej się wybić z grupą która jest mocno okopana na swoich stanowiskach. Gdyby próbował pokazać do czego może doprowadzić zbyt duże rozwarstwienie między dwoma grupami społecznymi – np. między rodzinami postkomunistycznymi, a rodzinami antykomunistycznymi, i do czego może doprowadzić sytuacja, gdy jedna z tych grup dysponuje realnymi narzędziami władzy, a druga grupa ma tylko aspiracje. Gdyby pokazywał jakie są metody walki w takiej sytuacji, i z jakimi konsekwencjami związane jest użycie jakiejkolwiek z metod. Ot byłoby pole do polemik, ale przede wszystkim duże pole do zastanowienia. A mamy. Nawalankę. Dmowski był super. Żydzie byli be. Dmowski to faszysta. Szechter to komunista. Ziemkiewicz jest beznadziejny! Ziemkiewicz jest nasz i jest super! I tylko kto głośniej zakrzyczy.
 
I tylko od czasu do czasu red. Ziemkiewicz pouczy krzyczące się dzieci, poprosi o spokój bo chciałby coś ogłosić. Nastaje cisza. A red. Ziemkiewicz mówi: Dmowski jednak był lepszy i ma lepszy program dla Polski. A Kaczyński to jeszcze musi się dużo uczyć. I czym to się różni od tych krzyczących dzieci? W czym to poprawia jakość naszej publicystyki?
Grudeq
O mnie Grudeq

Konserwatywny, Prawicowy, Antykomunistyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka