Na polach bitew ważnym jest właściwe rozpoznanie sytuacji, pozycji przeciwnika i sojuszników. Gdy więc węgierski Generał, o którym w swoim poście pisze Marcin Kacprzak, raportuje w roku 1944: „Przed nami Rosjanie, za nami Niemcy, nad nami Anglicy” to znaczy, że Generał Bakay dobrze rozpoznał sytuację w jakiej się znajduje. Gdy jednak sytuację zaczyna opisywać Marcin, to nie mamy tu raportu o tym jak jest, ale bardziej raport o tym jak powinno być i o nadziejach jakie autor wiąże z pewnymi wydarzeniami. To tak jakby Generał Bakay posłyszał wybuchu gdzieś daleko za frontem, skojarzył je z lecącymi nad nimi samolotami angielskimi i posłał do Budapesztu raport, że co prawda nie wysłał nikogo w rejon wybuchów na rekonesans, ale jest prawie pewny, że właśnie tam wylądowali angielscy spadochroniarze.
Wishfull thinking. W polskiej polityki to angielskie pojęcie wyraża się wieloma obrazami. Chociażby dla wytłumaczenia porażek programowych kolejnych partyjek i ugrupowań. Wszak program tych grup jest po prostu znakomity. Liderzy są wspaniali i doskonale rozumieją sytuację polityczną. Wyborcy są prawie do nich przekonani. No i nie udaje się tylko przez to, że polska scena polityczna jest zabetonowana. Ale nic to, partyjki dynamizmem swoich interesów rozkruszą ten beton.
Pisze Marcin „Czuć w powietrzu, że polska polityka doszła do ściany”. To jest zdanie wprost idealne do raportów wojskowych: „Czuliśmy w powietrzu, że przeciwnik jest niedaleko i jest słaby”. Mniej więcej w takim tonie były utrzymywane raporty wojskowe z przedpowstaniowej Warszawy. No i jak przyszło co do czego, to okazało się, że Niemcy nie są wcale a wcale tacy zdemoralizowani, jak to było czuć. Natomiast Rosjanie wcale a wcale nie kwapili się natarciem za Wisłę, tak jak się tego spodziewano. Ale może faktycznie polityka to rzecz poetycka, i nie trzeba tu wiedzieć i myśleć, lecz sercem i czuciem badać sprawę. Tylko w takim razie po co się powoływać na raport Generała Bakaya, a nie na Księgi Narodu Polskiego i Pielgrzymstwa Polskiego Adama Mickiewicza?
Pisze też Marcin „Polska polityka musi wejść w nowe stadium.” Teraz jestem zupełnie przekonany o tym, że Marcin niestety nie jest wojskowym, który opisuje pole walki, ale odsłania nam swoje oczekiwania wobec polskiej polityki.
Powstał Ruch Narodowy. A miesiąc temu coś tam pokrzykiwali Duda z Kukizem. Osiem lat temu zaś dobry wynik wyborczy miała Liga Polskich Rodzin, która miała bardzo duży udział w tym, aby atmosfera lat 2005-2007 była jak najbardziej gorąca i jak najmniej merytoryczna. Ruch Narodowy nie jest więc jakimś zupełnym novum, ale kolejnym wcieleniem dobrze znanych nam ludzi i konceptów politycznych.
Te wszystkie kontredanse programowe, pojawianie się nowych podmiotów na scenie politycznej to rzeczy ważkie. Ale żeby dobrze i krótko, chociażby tak jak Generał Bakay, opisać sytuację, należałoby napisać: „Niewyjaśniony Smoleńsk za nami, Rządy Platformy i politycy Platforma to zupełna kompromitacja. A z boku mamy szalejący kryzys w Unii. Na kogo mam głosować?”.
Właśnie. Pytanie: „na kogo mam głosować?” to jest rzecz kluczowa. Na to pytanie trzeba sobie odpowiadać. To pytanie ciągle mieć nad sobą. Droga do odpowiedzi na to pytanie, z pewnością nie wiedzie przez dylematy o zabetonowaniu sceny czy rozważania o tym jaka polska polityka ma być, i że ludzie mają dosyć. A hasło „przyjdą do polityki nowi i wszystko zmienią” to niestety kolejne „Wishfull thinking”.
Inne tematy w dziale Polityka