Odwiedziałm dziś w pracy swoich pierwszych sporo starszych ode mnie inspektorów ze swojego poprzedniego pokoju. Po Nowym Roku zmieniłam biurko i przeszłam do pokoju na przecinległy korytarz. Pracy sporo. Albo na kanncelarii pakuje się listy, albo spisuje się akta z teczek. U pani Hani stoi po kilka pudeł załączników do straw do rozpatrzenia. Rozmowy z dyrektorami w sprawie ogłoszeń o pracę dwie za mną. Staż kończy się za dwa tygodnie a tu ogłoszenia na styczeń o pracę ni widu ni słychu. Pojawi się prędzej czy później - pytanie kiedy. Za kilka tygodni, za kilka miesięcy... albo nawet i za kilka lat(...).
Przechodząc dziś kolo Ratusza napotkałam na bardzo młodą dziennikarkę. Poprosiła, abym wypowiedziała się na temat polityki Stanów Zjednoczonych. Jedyne co mi przyszło na myśl to sytuacja konfliktu na Bliskim Wschodzie. Ale pośpiesznie uciekłam od tematu, twierdząc, że nie jestem na bierząco zorientowana w sytuacji politycznej świata.
Mieliśmy mieć lit. ale odwołali i poszłam na odpust do św. Agnieszki. Dziś mówienie o Kościele jest niemodne i niepolityczne. Każdy, kto przyznaje się do swoich poglądów otwarcie ryzykuje, że się za bardzo wychyli i przypadkiem oberwie parę pstryczków w nos. O ile tylko - często gęsto kończy się takie zagranie dużo poważniej.