W październiku 2009 r. Janusz Korwin-Mikke wystąpił z Unii Polityki Realnej, a więc partii którą niemalże dokładnie 22 lata (Ruch Polityki Realnej powstał 14 listopada 1987 r. a po rejestracji partii w 1990 r. Konserwatywno-Liberalna Partia Unia Polityki Realnej) zakładał w Józefowie, gdzie sam mieszka. Po tym fakcie JKM nie wycofał się jednak całkowicie z polityki, a założył nową Wolność i Praworządność powstałą na bazie Platformy Janusza Korwin-Mikke, czyli efemerydy na potrzeby wyborów w 2005 r. Po tym spektakularnym wydarzeniu nagłośnionym nawet przez media, minęło już kilka tygodni, emocje opadły i czas na konkretne podsumowania. Pierwsze reakcje na prawicy nie tylko wśród ludzi związanych z UPR brzmiały w stylu „UPR bez JKM przestała istnieć!” Jednakże w tym samym miejscu warto się zastanowić jakiego formatu przywódcą partyjnym był Janusz Korwin-Mikke? Co zrobił dla popularyzacji idei przez siebie głoszonych? I Dlaczego partia pod jego przywództwem nie sięgnęła po władzę lub znaczące wpływy polityczne w państwie?
Sięgnijmy tedy do wczesnej działalności JKM. W PRL był członkiem Stronnictwa Demokratycznego i nigdy tego nie ukrywał. Wystąpił zeń w 1982 r. W tym samym roku był internowany na trzy miesiące i tu warto przypomnieć że wcześniej Janusz Korwin Mikke uczestniczył w strajku stoczniowców szczecińskich w 1980r. potem był doradcą NSZZ Rzemieślników Indywidualnych „Solidarność”. Ktoś by mógł powiedzieć że zaczynał od działalności związkowej… no i nic podobnego. Jego działalność podziemna i opozycyjna w PRL skupiała się na inicjatywach, z których później czerpała UPR… a mianowicie Oficyna Liberałów, prywatne seminarium „Prawica, Liberalizm, Konserwatyzm”, oraz Partię Liberałów „Prawica” wraz ze Stefanem Kisielewskim… I tak od 1986 r. Oficyna Liberałów stała się wydawcą wtedy jeszcze podziemnego a dziś już kultowego choć nie ukazującego się już pisma „Stańczyk”. Po 1989r. pismo ukazywało się w oficjalnym obiegu podobnie jak tygodnik „Najwyższy Czas!” bardzo popularny szczególnie wśród młodzieży inteligenckiej i studiującej. JKM był na fali jako wydawca, jako felietonista, ale również udało mu się przebić do wielkiej polityki. Gdyż w dniu swoich 49 urodzin został posłem na Sejm RP. Był jednym z najaktywniejszych i najpracowitszych posłów tej kadencji, zarówno w samym Sejmie jak i na spotkaniach z wyborcami. Szczególnie ujmował jego widowiskowy styl. Poruszał tematy, którzy inni nie chcieli poruszać, czy wręcz się bali, jak opór przeciw obowiązkowemu zapinaniu pasów bezpieczeństwa w samochodach, czy postulowanie przywrócenia kary śmierci za najcięższe zbrodnie. Szczególnie popularne stało się powiedzenie „Rząd rżnie głupa”, a zarazem tytuł książki JKM z jego wystąpieniami sejmowymi. Jednakże w wyborach przedterminowych w 1993 r. Korwin nie odnowił mandatu bo UPR nie przekroczyła progu wyborczego… Po wyborach JKM nadal pracował w terenie i spotykał się z wyborcami. Po przegranych wyborach prezydenckich z 1995 r. nastąpił kryzys w UPR; grupa związana z wiceprezesem Mariuszem Dzierżawskim i środowiskiem pisma „Stańczyk” obaliła JKM jako prezesa. Był już to nie pierwszy kryzys… 5 lat wcześniej też w dobie wyborów prezydenckich też nastąpił rozłam w UPR, mimo iż JKM nie zdołał nawet uzbierać wymaganej liczby podpisów pod swoją kandydaturą, a związany był właśnie z jego ewentualną kandydaturą w wyborach prezydenckich. Późniejsze lata nie przyniosły Korwinowi żadnych sukcesów politycznych, ani w wyborach parlamentarnych ani prezydenckich. Dodatkowo UPR popadała w coraz większy regres… A z samym JKM zaczęło się dziać coś niedobrego. Po przegranych wyborach mówił że „tych wyborów jednak nie mógł wygrać…” albo dawał do zrozumienia że jest mu obojętne kto rządzi ważne żeby postulaty UPR były wprowadzane w życie. UPR nie rządziła , a czy jej postulaty był wprowadzane? Taka mowa oczywiście zniechęcała ludzi UPR-u bo po co oni popierają UPR jak inni będą robić to za nich?
Wielu z tych którzy uważało go kiedyś za swój polityczny autorytet i odwoływało się do jego słów, po prostu odchodziło od UPR, albo zniechęcało się w ogóle do polityki. Nawet wśród samych działaczy UPR nie podobało się tzw. felietonowy styl uprawiania polityki, przestrzegano przed robieniem z partii fanklubu prezesa JKM… Mówiono też o partii jednego człowieka… Sam JKM też już można było zauważyć że z polityka przeistaczał się powoli w showmana… np. zaśpiewał w piosence zatytułowanej „Podatki” w stylu rap z Krzysztofem Skibą. Po czym z tym artystą pod Urzędem Podatkowym publicznie zjadł formularz PIT używając sztućców. Występował też w różnych programach telewizyjnych, nie koniecznie na tematy polityczne… Obecnie jest autorem jednego z najpopularniejszych blogów internetowych i mimo iż jest to blog kategorii politycznej to biorąc pod uwagę blogi innych autorów np. posła Palikowa, niektórzy obserwatorzy mogą stwierdzić że jest to działalność rozrywkowa… zresztą JKM zagrał w 2001 r. w komedii Witolda Adamka „Wtorek” … samego siebie…
Po takiej działalności trudno oczekiwać coś po nowej partii tworzonej przez JKM Wolność i Praworządność… Nie trzeba zbyt wielkiej bystrości żeby podejrzewać iż może być ona podstawą organizacyjną w tegorocznych wyborach prezydenckich…
Jeśli by mnie spytał o jednoznaczną opinię czy UPR bez JKM przestała istnieć to odpowiedziałbym że TAK, ponieważ UPR zawsze się z nim kojarzyła nawet wtedy gdy prezesem był ktoś inny, a teraz członkowie UPR i może nawet byli członkowie pójdą pod jego przywódcze skrzydła. Janusz Korwin Mikke też już nic znaczącego nie zrobi… prosta sprawa… Nic się nie nauczył pokory za czasów działalności w UPR. Jeśli będzie tak samo postępował jak za czasów UPR to elektorat będzie mu bardzo trudno przekonać do nowej partii ze starymi ludźmi.
Na koniec chciałbym prosić o wybaczenie jeśli moje słowa kogokolwiek urażą. Trudno mi było je pisać dlatego że UPR i Korwina darzyłem kiedyś sporą sympatią, wspierałem w wyborach swoim głosem, a nawet działałem i ich boku.
Inne tematy w dziale Polityka