"Prezydent powinien pozwolić rządom rządzić, mają one na to swój mandat. Prezydent powinien być od reprezentowania kraju. To powinna być skromniejsza prezydentura, ale taka która sprawia, że Polska boksuje ponad swoją wagą" – powiedział szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski.
Sikorski wzbudził emocje. Emocjom nie uległ, w każdym bądź razie nie dał temu publicznie wyrazu, obecny Prezydent. Lech Kaczyński wykonał tak zwaną woltę słowną. Może, wykonując ją, uśmiechnął się pod adresem swego brata, a może do własnego elektoratu. Prezydent Kaczyński zapytany, czy zamierza kandydować po raz kolejny stwierdził, że "w tej chwili nie ma poparcia "poważnych" sił politycznych". Kaczyński nie określił kogo ma na myśli. Czy rozumieć należy, że Lech Kaczyński czeka na oficjalny komunikat partii swego brata, prezesa PiS...
Temat, kto z rodziny pójdzie kupić bułki, omówić można podczas rodzinnej rozmowy w rodzinnym domu. Nie ma takiej potrzeby, by dzielić się nim z mediami lub sąsiadami. Ale można oczywiście wszystkie tematy uczynić tematami publicznymi. I o każdej sprawie dyskutować publicznie. Może w tym szaleństwie jest metoda, która sympatyzującemu wyborcy uświadomić ma, że oto MY, bracia Kaczyńscy nie ukrywamy przed naszym elektoratem niczego. Gramy więc, zobaczcie, fair. To jedna z możliwości.
Istnieje też druga możliwość interpretacji. W łonie działaczy PiS coraz powszechniej widoczne jest przekonanie, że obecny prezydent państwa nie ma większych szans na reelekcję. I przegrywając wybory pociągnie za sobą PiS. Bo to przecież jego własna partia. Przegrana Kaczyńskiego w jesiennych wyborach oznaczać będzie mogła jednoczesny koniec dla PiS. Partia nie przestanie oczywiście istnieć w dzień po przegranych wyborach. Przegra następnie jeszcze kolejne wybory. I w jeszcze gorszym stylu. Najpierw wraz z prezydenckimi, samorządowe w największych ośrodkach kraju, a później, za ponad rok, kolejne wybory do Sejmu i Senatu. Śmierć PiS nie uśmiecha się w PiS nikomu.
"A czy ja będę kandydował?" - zastanawia się publicznie Lech Kaczyński. I dodaje: "Proszę pamiętać, że w Polsce szansę mają ci, którzy nie wychodzą na środek ulicy i mówią, że będą kandydowali, tylko ci, którzy mają poparcie poważnych sił politycznych. Ja jeszcze w tej chwili takiego poparcia nie mam".
Poparcie zbierają wokół siebie obaj kandydaci Platformy. Największe kontrowersje, ba, oburzenie, wywołują wypowiedzi Radosława Sikorskiego. Kolejni politycy lewicy po raz kolejny atakują Sikorskiego. Do Cimoszewicza i Szmajdzińskiego dołącza Grzegorz Napieralski. Widać lewica popiera albo Komorowskiego, albo Kaczyńskiego. We własnego kandydata on sam na lewicy przecież nie wierzy. A jednocześnie również Palikotowi w Platformie nie odpowiada ten sam Sikorski. I z PiS-em się głośnemu posłowi, głośno kojarzy. Czy Palikot przeżyć nie umie, że on sam kandydatem na prezydenta nie jest... Czy sztucznym penisem chciałby wówczas wymachiwać.
Reakcje na wystąpienia Sikorskiego, jako kandydata na urząd prezydenta państwa uświadamiają, że szef naszej dyplomacji uderzył we właściwe struny. A to dopiero początek koncertu.
Wszystkie cytaty za serwisem Onet.pl
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka