Napierdalanki

 

Ewolucja Platformy trwa... (2)

  Tu taki kraj.

  Gdy jeden rodak drugiemu rodakowi, i to codziennie, nie dokopie, to nie jesteśmy już Polakami.

  Najlepiej, by pod krzyżem dokopał. Bo przecież tylko pod tym krzyżem i tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak... i tak dalej. Więc dzień bez "napierdalanek", to dzień w Polsce stracony.

  Pretorianie prezesa PiS odkrywają codziennie jakąś nową niecność. A to w sprawie krzyża, a to znowu w sprawie kałuży. Raz jest to kałuża paliwa, a raz wody. Ale zawsze chodzi o to, by.... dokopać. Skąd biorą owe "niecności" poinformować nie zechcą. Przecież wiedzą, więc.... nie powiedzą,.

  A naprawdę chodzi tylko o kasę. O dużą kasę. Gdy się już, może kiedyś, do władzy dorwiemy, wówczas kasa będzie zapewniona.

  Kasa i Kościołowi tu także nie śmierdzi. Poniemieckie szpitale Kościół za przyzwoleniem naszego "demokratycznego" Państwa, jako własność utraconą chętnie przejmie. I co z tego, że nigdy w przeszłości nie był ich właścicielem. Teraz będzie i już. Pecunia non olet.

  Państwo, nie tylko polskie, to jest taka instytucja, oficjalnie i codziennie bez kasy, a naprawdę z dużą kasą. Rozdawać więc tu i ówdzie może.Więc do władzy nam wszystkim i po drodze.I w tej drodze każda kałuża pod każdym kolejnym samolotem jest przydatna.

  A gdy już jesteśmy u władzy, przyda się także, zreformować z dnia na dzień, jakieś przepisy.Coś zakazać, kogoś jako kryminalistę ukazać. Zrobi się przecież wszystko, by u władzy pozostać.

  Bajki o ułatwieniach i likwidacji dotychczasowych paranoi, przeciętnego obywatela dręczące, się... pomiędzy bajki włoży.

  Jakieś ułatwienia, jakieś likwidacje utrudnień biurokratycznych się w trakcie kampanii wyborczej jedynie obieca. Bo obiecać jest łatwo. Realizować się ich już się przecież nie musi. I nigdy. Naród durny jest, to może nie zauważy. O "obiektywnych" trudnościach nie wspominając. Bo my przecież chcieliśmy, ale tu... się nie da. I już. W Polsce przecież jesteśmy. To wie chyba jednak każdy. I codziennie.

  Opozycja się i tak krzyżem, mszą w rocznicę albo kałużą zajmie. Więc my, w odróżnieniu od znajdującej się w amoku opozycji ,wynaleźć możemy i to z dnia na dzień, jakiś temat nośny. I zastępczy. I każdy, kto się naszym najnowszym rozporządzeniom nie podporządkuje, kryminalistą po prostu zostanie. Także z dnia na dzień. A sejm to chętnie i masowo kupi.

  Ratujemy przecież przyszłość przyszłych pokoleń. A naród nam wdzięczny w swej naiwności będzie. O sprawiedliwość przecież właśnie walczymy. I o los przyszłych pokoleń. Tacy zatroskani jesteśmy z palcem, jak u minister Kopacz, ku górze ostrzegawczo wzniesionym. To trochę amboną, a trochę pierwszym sekretarzem z przeszłości pachnie. Naród i tego, i tego się boi. To działa doskonale. Nadal.

  Bo władza tu, obojętnie jaka, zawsze tym bardziej beznadziejna będzie, im opozycja jej bardziej na to pozwoli. A opozycja raz ta, a raz inna, raz coś chwilowo o "in vitro" przebąkiwać będzie, a raz o krzyżu. Więc władza na "dopalaczach" się śmiało skupić może. I wielu jej uwierzy. W zatroskanym stylu.

  Służby specjalne w tym czasie nadal, kogo zechcą, podsłuchiwać będą. Dzisiaj już nie podsłuchują, ktoś powie. Kto chce, niech wierzy. Ale nie jesteśmy jednak (jeszcze) w Chinach, więc do więzień przeciwników politycznych się nie zamknie. Europa tu przecież, więc bardziej wyrafinowane zna się metody.

A dokopać warto.

I trzeba.

Wszak w Polsce jesteśmy.

Niepodległej i demokratycznej.

Wreszcie.