Szaty rozdzierać, krzyżem leżeć, o pomstę wzywać, kondominium stwierdzać, o zdradę podejrzewać.
A za pasem nie dość, że dziesiąty (kolejny), to jeszcze trzynasty (który to już).
* * *
Od 29 lat w okolicy każdego 13 grudnia powinienem rozpaczać, rozpamiętywać, rozdrapywać, rozważać, rozmyślać. Każdego roku od nowa wspominać zimny metal zmrożonych powietrzem kajdanek, tak dobrze odczuwalny na własnych przegubach rąk. I rachitycznego "żuka" z mundurowymi, szarą komendę "milicji obywatelskiej" i chyboczącą chwilę później na dziurach peerelowskiej drogi "sukę – stara" z zakratowanymi pudłami dla więźniów. I zakład karny gdzieś w polu, na "ośrodek internowania" werbalnie przez władze przemianowany.
A tu... nic.
Ale nie jestem też blisko PiS-u, AWS-u, ZCHN-u, "Naszego" (ich, bo nie mojego) "Dziennika" i czego tam jeszcze. "ZBoWiD" ten "prawdziwy" i ten postsolidarnościowy też mnie nigdy nie interesował.
Teraz obok trzynastego grudnia, Jaruzelskiego (i kogo tam jeszcze) wspominać także nie zamierzam. Każdego dziesiątego każdego miesiąca zapalić powinienem przecież teraz jeszcze świeczkę. A może i pod pałac się udać. Krzyż wystawić, postawić, uczcić, pamiętać, wspomnieć, nie zapomnieć. Za pomnikiem optować. W każdej gminie rzecz jasna.
* * *
Tak to już bywa, chyba, gdy się nie ma na głowie rodziny, żony, dzieci, pracy, terminów, korków, teściów. Tylko... kota. I gdy władza ludowa, która chętnie podniesioną na nią dłoń odrąbywać (nie tylko werbalnie) lubiła, nas samych nawet na liście do zapudłowania zamieścić nie chciała. Teraz i po latach nadrobimy to wszystko. Z nadwyżką. I werbalnie. O Polskę (co to podobno jest najważniejsza) walcząc. Codziennie.
* * *
Prezydent Rosji przyjechał. Z Rosjanami Polska na najwyższym szczeblu rozmawia. Już sam fakt rozmowy zdradą na kilometr pachnie. I pod wiatr.
Prezydent Niemiec do Warszawy przyjedzie. Sam fakt rozmowy z Niemcami zdradą pachnie. I bez wiatru.
Premier z niemiecką kanclerz konferuje. I do Berlina jeździ. A to tam Adolf, (też kanclerz) przecież wojnę planował. Tam nią także kierował. Zdrajcy do Niemiec teraz jeżdżą.
Prezydent USA polskiego prezydenta podejmie. Czy Obama nie wie, że Komorowski przez przypadek prezydentem u nas wybrany...Fotyga mu tego (z Macierewiczem) widać nie powiedzieli.
Ojczyzna ku upadkowi się chyli.
* * *
Szaty rozdzierać i zdradę głosić, pozostało.
Świece palić, krzyże stawiać.
Ojczyznę wolną o jej powrót głośno prosić.
Bez końca.
* * *
Ps.
A ruski gaz drogi, oj drogi.
A gdzie tańszy, nie wiadomo.
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka