Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje o zachowaniu naszych żołnierzy biorących udział w misji w Afganistanie. Niektóre z nich są wręcz szokujące - opóźnianie patroli aby przypadkiem nie natknąć się na Talibów czy polecenie oby obezwładniania przeciwnika bez użycia broni.
Brak wyobraźni u osób kierujących sprawę do sądu jest porażający. Czy spodziewali się oni, że po nagonce na żołnierzy, pozostali na misji nie będą zwracali uwagi na to co w kraju się dzieje i co spotkało (i nie wiadomo co czeka) ich kolegów. Nie oceniam, czy to co się działo w Nangar Khel to wypadek, pomyłka czy działania zbrodnicze i dopóki nie stwierdzi tego niezawisły sąd nikt nie ma prawa przypisywać oskarżonym złych intencji. Kluczowe jest postępowania w zaistniałej sytuacji. Kiedy nasza armia walczy na froncie (misja niby pokojowa ale broń ostra) należy sie spodziewać, że do takich sytuacji będzie dochodzić, a jedną z głównych broni każdej armii jest morale. Po tym co działo się u nas w kraju (i dzieje się) nie ma co dziwić się żołnierzom, że wolą poczekać bezpiecznie w koszarach i "spóźnić się" z ewentualną interwencją.
Żołnierz na wojnie to nie bandyta spod budki z piwem, bez względu na zaistniałą sytuacje powinien być chroniony gdyż tylko w ten sposób można dowieść, że państwo jest zleceniodawcą jego działań i w sytuacji skrajnej nie wyprze się go. Oczywiście nie ma to oznaczać braku odpowiedzialności za swoje czyny ale sposób postępowania wobec oskarżonych znamionuje absolutny brak wyobraźni u decydentów.
Inne tematy w dziale Polityka
