Pogłoski i publikacje prasowe na temat rozpadu małżeństwa Władimira i Ludmiły Putinów oraz na temat licznych kochanek Władimira P. były od lat wielokrotnie i stanowczo dementowane przez rzecznika prezydenta Rosji, pana Dmitrija Pieskowa.
A wczoraj p.p. Putinowie poinformowali, że ich małżeństwo „przestało istnieć”.
Pan Pieskow stanowczo zdementował dziś i zapewnił, że rozwód Putinów „nie jest związany z jakąkolwiek relacją prezydenta z inną kobietą i że wszelkie sugestie o jego rychłym powtórnym ślubie należą do sfery plotek”.
Natomiast nie zdementował plotek głoszących, że rozwód Putinów „jest związany z relacją żony prezydenta z innym mężczyzną”. W szczególności pozostawił bez komentarza pogłoski, że po niemal 30 latach małżeństwa Ludmiła Aleksandrowna P. doszła do wniosku, że nie odpowiada jej ani wiek (61 lat) ani wzrost (165 cm) Władimira Władimirowicza i że chce się rozejrzeć za jakimś młodszym i wyższym mężczyzną.
Trafny komentarz (nie mój, niestety):
Rozwód Putina jest nieistotny. Ale wynika z niego jednak coś ważnego. Że naprawdę bywają sytuacje, w których wszelkie niezwykle konsekwentne zaprzeczenia, wszelkie dementi, konsekwentne podtrzymywanie tezy, że w ogóle nie ma o czym mówić, że tylko jacyś niepoważni ludzie forsują niepoważne tezy – okazują się całkowicie i świadomie skłamane. Okazują się nierzeczywistością. A ci, którzy uwierzyli w zaprzeczenia i dementi (no bo jakże? Przecież nie ma dowodów, a zaprzeczają tak poważnie i konsekwentnie…), czują się głupio.
Tak bywa. Nie tylko na Wschodzie. Ale zwłaszcza tam.
Inne tematy w dziale Polityka