Ja – przyzwoity, odpowiedzialny, ostrożny obywatel, od 6 tygodni chroniłam siebie i innych przed transmisją wirusa. Wychodziłam raz na 3-4 dni z domu wyrzucić śmieci, maskę i rękawiczki nosiłam jeszcze przed wprowadzeniem nakazu, zakupów w zasadzie nie robiłam reglamentując sobie z każdym dniem domowe zapasy żywności…
No i mamusia postanowiła przysłać mi paczkę. Dzwoni dziś kurier pocztowy domofonem. Wpuściłam. Pospiesznie wszedł na 3 piętro. Otworzyłam drzwi od mieszkania i… w jednej sekundzie poczułam zapach z najgłębszych otchłani płuc dostawcy… a mózg mój wyrzucił w przestrzeń:
- No rzesz kurrr…
Dziadydze maseczka zwisała pod brodą, sapał, dyszał i wentylował przez próg na moją osobę i mój przedpokój ile wlezie. Było za późno, by zatrzasnąć drzwi, było za późno, by chwycić za szlauch i zlać otoczenie spirytusem, było za późno, by dziada zabić.
Zadzwoniłam do mamy i w płacz, że dziad na pewno mnie potraktował zarazą, że to już mój koniec i takie było moje przeznaczenie i choćby człowiek na rzęsach stawał, to jakby się nie chronił, gdy ma umrzeć, to umrze.
A mama na to:
- Ja bym się nie zdziwiła, gdyby to dziad za tydzień padł.
- Jak to? – zapytałam.
- A jaką masz gwarancję, że ty nie jesteś bezobjawowym nosicielem i dziad nie nawdychał się z impetem z twojego przedpokoju? Przecież ty ciągle jak z tobą rozmawiam przez telefon, to albo kaszlesz, albo kichasz, albo chrypisz, albo jęczysz, że coś cię drze pod skórą. A ja dziś mam stan podgorączkowy, ból i opuchliznę przy uchu. Chyba złapałam świnkę, co to już na nią i za dzieciństwa i 2 razy w dorosłości chorowałam. Otwórz Internet i poczytaj jaki ma okres wykluwania, bo muszę dojść, gdzie złapałam.
Otóż świnka ma okres inkubacji od 14 do 24 dni. Taki rympał, jak mamuśka dojdzie, gdzie złapała.
I tyle oto można na tym świecie zadecydować o własnym losie. Poszłam partolić do kuchni obiad i z podziwu wyjść nie mogłam jakie mi się talenta kulinarne w dobie „nowej normalności” ujawniły.
P.S.
Paczka od mamy wrzucona do WC na kwarantannę na 2 tygodnie. Postanowiłam poczekać, aż korona wirus i świnka nachrychane na nią zdechną śmiercią naturalną. Jeśli zdechnę przed nimi – mogę komuś w testamencie ją zapisać. Są chętni?