Tytułowa redaktorka strzeliła dziś notkę na Salonie:
https://www.salon24.pl/u/dorotakania/1086288,terror-wulgarnej-dziczy
W notce operuje słownictwem:
"wyjąca na ulicach Warszawy hołota
rozpuszczona tłuszcza
prawdziwy ściek"
Toż to nawet nie filozofia Kalego. Bo gdy Kali wali, to dobrze jak widać. Ale demonstranci wcale w Kalego nie walili, żeby było źle.
Ciekawa jestem jak wyglądałaby mina pani naczelnej z republicznej telewizorni, gdyby ktoś o niej powiedział, że jest hołotą wyjącą w notce, jej profil to prawdziwy ściek i rozpuściła się na Salonie jak tłuszcza?
Ciekawość miny rozpaliła mnie po ujrzeniu jej blogowego zdjęcia. Głowa zadarta do góry, wręcz wygięta do tyłu aż dwa ścięgna szyjne wylazły na wierzch. Niewątpliwie taki zadzior to oznaka pychy i próżności. A wiadomo? Może jeszcze megalomanii? Nie ma wątpliwości, że pani naczelna uważa się za "cuś więcej" od innych ludzi, a już szczególnie od tej wulgarnej dziczy, wyjącej hołoty, rozpuszczonej tłuszczy i prawdziwego ścieku.
Gdy pod notką zacytowałam jej własne słowa i napisałam, że przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli aż na mdłości zbiera i terroryzuje nas jak wulgarna dzicz - wycięła mój koment.
I to mnie najbardziej rozbawiło. Zakopać, zagrzebać, przydeptać, żeby nie było widać. Jak kotek kupeczkę. :))
No ale nadal widać w notce. :D
