Jozef- Londyn Jozef- Londyn
152
BLOG

Nie mieli czołgów ani samolotów. Nie mieli obietnic ratunku

Jozef- Londyn Jozef- Londyn Społeczeństwo Obserwuj notkę 12
„Nie walczymy o zwycięstwo. Walczymy, żeby świat wiedział, że tu byliśmy, że stawialiśmy opór, że wybraliśmy śmierć zamiast hańby”


            image

Są w historii ludzkości momenty, gdy granica między przetrwaniem a poddaniem się staje się nie do zniesienia, gdy ludzie nie pytają już, czy wygrają, ale czy wciąż potrafią spojrzeć na siebie i powiedzieć, że pozostali ludźmi. Powstanie Warszawskie było takim momentem. Latem 1944 roku, po pięciu latach okupacji, upokorzeń i terroru, wyczerpani, głodni i w dużej mierze opuszczeni mieszkańcy Warszawy postanowili powstać.

Nie mieli czołgów ani samolotów. Nie mieli obietnic ratunku, jedynie gasnącą nadzieję, że świat jeszcze się nimi zainteresuje, ale mieli coś jeszcze: głębokie i niezłomne poczucie honoru. Ich bunt nie był buntem militarnym – to była postawa podjęta, by dusza narodu nie zgasła po cichu. To był ostateczny akt duchowego buntu w mieście, które już obróciło się w popiół.

Dokładnie o godzinie piątej wieczorem 1 sierpnia 1944 roku, godzinie na zawsze zapamiętanej jako „W”, dziesiątki tysięcy członków Armii Krajowej rozpoczęło skoordynowany opór przeciwko niemieckiemu okupantowi. Przez sześćdziesiąt trzy dni bronili swoich pozycji. Walczyli w zbombardowanych budynkach i tunelach kanalizacyjnych, pod ciągłym ostrzałem i bombardowaniem z powietrza. Dzieci pełniły rolę kurierów, kobiety – sanitariuszek i nosicielek karabinów, księża udzielali ostatniego namaszczenia w piwnicach pełnych rannych.

Całe rodziny ginęły razem, cierpienie było oszałamiające. Zginęło ponad 200 000 Polaków, większość z nich stanowili cywile. W odwecie Niemcy systematycznie demolowali Warszawę, blok po bloku, zdeterminowani nie tylko stłumić powstanie, ale i zniszczyć samo miasto. Po drugiej stronie rzeki Armia Czerwona siedziała bezczynnie, pozwalając swoim politycznym rywalom krwawić i upadać, aby później mogli narzucić własne rządy na ruinach. Zachód również nie zrobił nic poza słowami. Warszawa powstała, a Warszawa została pozostawiona samej sobie.

Jednak z tej ruiny przetrwała prawda. Powstanie, choć militarnie stłumione, nie było klęską ducha. Zalicza się do największych aktów oporu w historii, nie dlatego, że udało mu się wyzwolić miasto, ale dlatego, że było świadectwem niezłomnej godności narodu, który nie pozwolił złu mieć ostatniego słowa. Jak napisał jeden z powstańców w swoim dzienniku:

„Nie walczymy o zwycięstwo. Walczymy, żeby świat wiedział, że tu byliśmy, że stawialiśmy opór, że wybraliśmy śmierć zamiast hańby”.

To nie byli zawodowi żołnierze. Byli nauczycielami, stolarzami, poetami, nastolatkami, zwykłymi ludźmi, którzy stanęli przed niezwykłymi wyborami. Przypominają nam, że odwaga nie jest zarezerwowana dla silnych, ale dla tych, którzy trzymają się czegoś większego niż oni sami. Powstanie było krzykiem sumienia, ostatnią modlitwą wykrzyczaną w otępiały świat.

Pamięć o Powstaniu Warszawskim nie jest biernym aktem żałoby, lecz moralnym dziedzictwem. Jesteśmy teraz strażnikami ich pamięci. Mówić o Warszawie w 1944 roku to mówić naszym dzieciom, że wolność nie jest za darmo, że milczenie w obliczu zła jest formą współudziału i że nawet w ciemności może zajaśnieć światło. Mieszkańcy Warszawy stanęli nie dlatego, że wierzyli w ocalenie, ale dlatego, że nie mogli znieść życia bez stawiania oporu. Ich poświęcenie nie powstrzymało zniszczenia ich miasta, ale ocaliło integralność duszy ich narodu.

Winniśmy im nie tylko cześć, ale i odpowiedzialność. Żyjmy w sposób, który oddaje hołd temu, co dali, pamiętajmy o nich nie jako o ofiarach, ale jako o strażnikach prawdy, którą świat wciąż musi usłyszeć: że żaden tyran nie może w pełni podbić narodu, który decyduje się walczyć z odwagą i umierać z honorem.

Cześć i chwała bohaterom. Cześć i chwała bohaterom. Nie jesteś zapomniany.

Dziadek 6 -ga wnuczat

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo