Podtrzymujmy pamięć o tych, którzy stawili czoła ciemności, wzmacniajmy odwagę tych, którzy wciąż się z nią zmagają
Prawdziwy nacisk należy położyć, teraz i zawsze, na polskich bohaterach ratujących życie żydów. Zbyt długo uznanie płynęło tylko w jednym kierunku, podczas gdy poświęcenie polskich rodzin było umniejszane, zaniedbywane lub bagatelizowane, jakby ich odwaga i śmierć miały mniejsze znaczenie.

Jednak zaszczyt należy się tym, którzy w najciemniejszych cieniach terroru postanowili działać w sposób, na jaki niewielu w historii się odważyło. Chronili, dawali schronienie, stawiali opór, nawet gdy z przerażającą pewnością wiedzieli, że odkrycie tego przez okupanta, nie oznacza śmierci jednej osoby, ale unicestwienie całych rodzin – ojców, matek, dzieci, dziadków – zgładzonych wspólnie za zbrodnię miłosierdzia.
Polacy nie mogą i nie powinni brać odpowiedzialności za los ocalonych istnień, ponieważ sam wybór ratowania był aktem niepojętej miłości i moralnej wielkości. To, co uratowani zrobili z oddanym im życiem, nie leżało w gestii ratujących.
Jeśli niektórzy ocaleni oddawali się wdzięczności, to ich głosy dodawały świadectwa odwagi. Ale jeśli inni wybrali oszczerstwo, zdradę lub niewdzięczność, jeśli zniekształcili pamięć lub oczernili naród, który ich ocalił, to wstyd ten należy się tylko im i nie wymazuję ani nie umniejsza poświęcenia tych, którzy dla nich zaryzykowali wszystko.
Rozważmy przykład Jerzego Kosińskiego, który dzięki współczuciu Polaków przetrwał wojnę w względnym bezpieczeństwie, chroniony w obliczu ogromnego niebezpieczeństwa ze strony tych, którzy udzielili mu schronienia.
Jednak jako ceniony pisarz na Zachodzie, używał pióra nie po to, by czcić odwagę swoich protektorów, lecz by ich zniesławić, przedstawiając Polaków jako zdeprawowanych i brutalnych, jakby ręce, które uratowały mu życie, należały do potworów.
Taka niewdzięczność plami jego spuściznę, ale nie plami i nie może splamić moralnej wielkości bezimiennych Polaków, którzy go uratowali. Ich waleczność jest wieczna, a jego zdrada jedynie przemija.
Dlatego nalegam, by skupić się wyłącznie na odwadze samych ratujących. Dziesiątki tysięcy Żydów zostało uratowanych z rąk Polaków, a mimo to świat mówi o nich ledwie szeptem, jakby ich poświęcenie i cnota były zbyt niewygodne, by o nich pamiętać.
Mimo to oddaję im hołd – Polakom, którzy często ryzykowali wszystko dla obcych, których imion nie znali, którzy ryzykowali śmierć nie tylko za siebie, ale i za swoje dzieci, którzy narażali całe wioski na niebezpieczeństwo, ofiarowując im kawałek chleba, szklankę wody, koc chroniący przed zimnem. W świecie, w którym okrucieństwo było prawem, wybrali współczucie, a to jest najwyższa szlachetność, jaką może osiągnąć człowiek.
Jak głosi Ewangelia: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13).
A jednak ci Polacy oddali życie nie tylko za przyjaciół, ale za zupełnie obcych ludzi, za tych, którzy nie podzielali ich wiary ani kultury, i czyniąc to, wypełnili ten werset w sposób, który odbija się echem przez wieki. Ich miłość była ofiarna, ich odwaga przekraczała wszelkie pojęcie, a pamięć o nich nigdy nie może zostać wymazana.
Autor tekstu:
Edward Reid
https://x.com/ReidEdwardII/status/1962618601405587497
ps
Polska leży między młotem a kowadłem; niestety, z powodu tej pozycji zawsze doświadczaliśmy w Europie bardzo trudnych czasów. Stary kontynent od dawna tkwi w podziałach i wojnach. Patrząc na Polskę i Europę, czyż nie czas głośno powiedzieć, że przyczyną wszelkich niesprawiedliwości jest rząd?
Czyż nie nadszedł czas, aby ludzie się zjednoczyli, skoro wojny toczą się przeciwko nam?
To nie zwykli ludzie wszczynają wojny, ale zawsze szlachta, królowie, masoni i politycy. Na ludzi nakładane są absurdalne podatki, zakazy i nakazy. Politycy tworzą sztuczne podziały partyjne, aby ludzie myśleli, że mają wybór. Ale to tylko iluzja wyboru…
Inne tematy w dziale Społeczeństwo