Rolex Rolex
9643
BLOG

HARATANIE WYTRZYMAŁOŚCI NA ZGIĘCIE

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 188

 

Donald Tusk poruszył dzisiaj temat jednego z najwybitniejszych osiągnięć swojego rządu za sprawą którego zapisze się na stałe w historii Polski tuż obok Rzewuskich i Szęsnych-Potockich, tyle że może nie na liście uczestników polowania, ale na liście chudopachołków z nagonki, czyli katastrofy smoleńskiej.

Rozumiem, że Donald Tusk nie może się nie odzywać w tej sprawie, w której wkrótce będzie świadkiem, a ja osobiście sądzę, że jednym z oskarżonych. „Papuga” widocznie zalecał dużo ćwiczyć. Natomiast ja bym Donaldowi Tuskowi zalecał związanie dzioba sznurem konopnym, jesli do pustego łebka strzeli mu raz jeszcze komentowanie tej sprawy w sposób ironiczny.

Nawet tak niepoważna persona jak premier „Cze ziomale” Tusk powinien bowiem wiedzieć, że nawet Bolszewicy zakazywali o Katyniu mówić, nie pozwalali sobie jednak na drwiny. Dla sprawy zbawienia duszy Donalda zalecałbym tuż po wypiciu kolejnej butelki wina przypomniec sobie swojego własnego rządowego kolegę, ministra kultury Tomasza Mertę, za którego śmierć – jako szef rządu, odpowiada w równym stopniu jak za śmierć pozostałych pasażerów. Ja wiem, że pan Tomasz Merta był akurat tym typem z którego Tuski tego świata drwią, bo nie haratał w gałę, nosił okulary i zajmował się tym... no... „kulturom”.

To właśnie na dokumentach z rozpoznania ciała ministra jego własnego rządu widnieje adnotacja, że w rozpoznaniu uczestniczył... nikt, czemu przeczy dokument z tego samego segregatora, który przypisuje rozpoznanie pracownikowi polskiej ambasady. Tyle, że ten pracownik ambasady nie potrafił opisac wyglądu Tomasz Merty, bo widział go przelotnie, raz w życiu. Może to i zdaniem Donalda Tuska zabawne, ale ja tam pozostanę przy swoim, że nie ma z czego rżeć. Potraktowanie ministra rządu Rzeczpospolitej w sposób w jaki nikt nigdy nie potraktował ministra rządu Rzeczpospolitej, nawet najgorszy okupant, nie nadaje się na temat dowcipasów, nawet jeśli się permanentnie znajduje w otoczeniu równie przygłupich kolesi, i nawet jesli prezydenccy doradcy uznają za stosowne pojawić się nad grobem legendy Solidarności napruci jak szpadle.

Donald Tusk musi w jakimś momencie uzmysłowić sobie, że każda z tych 97 osób, która spotkała swój koniec 10 kwietnia 2010 była od niego we wprost niesamowity sposób o wiele bardziej wartościowa i ważna, a naród o tysiącletniej tradycji straciłby wielokroć mniej tracąc 3.000.000. Tusków niż stracił ponosząc smoleńską ofiarę. To że Donald Tusk jest kimś kogo za obłudę, kłamstwo i pychę pan Bóg pokarał fotelem premiera w bardzo historiozoficznym rzucie znaczy bardzo niewiele, bo Polsce z jej historią i tradycją pryszcz nie wyskoczy z powodu Tuska. To, że kolejne pokolenia będą spłacać długi zaciągnięte przez dyletantów dwóch, tandem Tusk-Rostowski to też, ostatecznie, dla Polski pikuś. Nie po takich warchołach się spłacało, i nie takie komody przepadły i jeszcze nie raz przepadną w Warszawie.

Donald Tusk, jak by się nie zanosił chichotem nad smoleńskimi trumnami, pozostanie już na zawsze politykiem rangi Siergieja Szamby, Aleksandra Ankwaba, Igora Smirnowa, Eduarda Kokoity i Wadima Browtsewa, katalogu ponurych wycieraczek pułkownika Putina znajdujących siłe do swojego istnienia tak długo jak żyje sam Putin, a wbrew zapewnieniom nurtu dewiacyjnego w rosyjskiej filozofii Putin nie jest avatarem, nie jest wieczny i to nie jego namalował pewien holenderski malarz wieki temu.

Donald Tusk skończył się 10 kwietnia 2010 roku przygnieciony groteskowymi czerwonymi trumnami ruskiego wyrobu i nie ma się z czego chichotać; ten grymas dodaje tylko obrzydliwości tej smutnej w gruncie rzeczy scenie. Prawa republiki, której ja osobiście akurat nie jestem zagorzałym zwolennikiem mają swoje skutki w postaci wywyższania ludzi marnego autoramentu, choć może to po prostu ten niedoskonały świat jest tak zbudowany. Dlatego ganiaj się pan po dziurach w drodze swoim dziwnowozem ścigany przez kibiców i pytanie: „Jak tu żyć?”, pij pan, żeby spróbowac zapomnieć coś, czego zapomniec się nie da, i ciesz się pan świeżym powietrzem, bo nikt nie wie, ile mu tego świeżego powietrza przypadło w udziale i na jak długo. W sprawie Smoleńska uczciwe doradzam milczeć, dopóki nie przepytają pod rygorem, bo po co budzić emocje? Emocji na pana miejscu unikałbym jak ognia.

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka