Rolex Rolex
6659
BLOG

TO CZEGO NIGDY NIE WIDZIAŁEŚ

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 66

 

No i nareszcie udało się. Przemycony przez chińską szajkę z labiryntów pod stadionem narodowym najgorętszy film tej kampanii wyborczej dotarł na moje mahoniowe biurko. Nie czekając aż herbata dogotuje się w samowarze z podobizną Mikołaja II, wrzuciłem do odtwarzacza, a stamtąd wprost na plazmę zawieszoną 2 metry nad palisandrowym parkietem. Znam kulisy. Od sześciu miesięcy Kaczyński błagał Tuska o spotkanie, ale Tusk pozostawał nieugięty. Ludzie, którzy śmią podważać modele Millera, nagrodzone w NASA i w Cannes, indywidua, które nie doceniają uroków wyliczeń matematycznych Millera chłopaków (Nobel!) nie zasługują na rozmowę w oparach nauk ścisłych.

Ale wiemy, że Donald jest Europejczykiem, zna wszak trzy słowa po angielsku i niemiecki – no jesli nie literacki, to i tak na zmiażdżenie Putina wystarczy; Polski... jak na język czwartorzędu Europejskiego – i tak za dobrze, więc mogliśmy się spodziewać, że kogoś do zgruchotania Kaczyńskiego wystawi. No ale kto mógł przypuszczać, że wystawi najlepszego z najlepszych etatowych piarowców PO? Taki zaszczyt! Tomasz Lis – wzorzec dziennikarstwa, na co dzień mieszkający w Sevres pod Paryżem, żeby łatwo było znaleźć i porównać, Tomasz Lis – Demostenes Warszawy i Lis’zt mowy perlistej, co to kaskadami przed oniemiałą widownią... Jak zwykle nienagannie ubrany. James Bond to przy Lisie Bolo Jame, czyli ktoś podobny do nikogo. Gestykulacja, luz, uśmiech, dystans, niezależność, wiedza. Gospodarka w palcu u nogi; polityka międzynarodowa w nosie, trochę za uszami tego, co każdy w tym zawodzie musi mieć...

Zaczęło się. Kaczyński przygnieciony sondażami... pamiętamy circa 50% za Platformą jeszcze dwa miesiące temu, teraz to oczywiste manipulacje i każdy to wie. Ale pomimo to, pomimo rosnącego zniechęcenia ludzi na spowodowany przez Kaczyńskiego bałagan, drożyznę, bandytyzm, podsłuchy, kibiców-kamikadze, wciąż jest. Być może to ułamek procenta poparcia, być może trzy. Nie wiemy. Wiemy, że ten człowiek musi zniknąć z polskiej sceny politycznej, bo jak spojrzymy w oczy Angeli Merkel? W NRD to byłoby w ogóle nie do pomyślenia. Marcus by do tego nie dopuścił. Ale to jest Polska, to jest dziki kraj, tu wszystko jest możliwe.

Tomasz Lis się waha. Wie, że sztuka nakazuje mu przetrzymać do końca, potem nokaut; to kuchnia zawodu – reklamy, czas antenowy... Zaczyna delikatnie... Oj czy nie za delikatnie? Pytanie o zdrowie, życie... Delikatny cios o poziom inflacji. Kaczyński nie odpowiada... wyraźnie spięty. I niegrzeczny.

- 7,898765434567890 rzuca Lis od niechcenia i pyta czy do sześćdziesiątego piątego miejsca po przecinku wystarczy, czy może więcej.

- 7... - powtarza niepewnie Kaczyński.

- Bezrobocie – to już mocniejszy cios..

- Yyy – męczy się Kaczyński.

- Minus 7 koma 5434362897618745187641348364831074013 - rzuca Lis elegancko z dokładnością do jednego ujemnego bezrobotnego.

- Jak się pan nazywa? – pyta miękkim głosem ober-redaktor TVP. Pytanie pomocnicze, pytanie na rozluźnienie.

- Jarosław? – dopowiada wyraźnie przybity Kaczyński. Brutalna odpowiedź

- Ołkej – Lis próbuje rozładować atmosferę wyraźnie jest mu przykro, nie chciał tego. Tłum szaleje, laski piszczą. „Tomek! Tomek!”

- Wzrost produkcji w przemyśle ciężkim w pierwszym kwartale 2010?

- Nie wiem, nie wiem... wije się Kaczyński.

- 6 milionów ton. Prawie. Jakbyście nie roztrzaskali Tupolewa byłoby równe 6 milionów.

- Rezerwy walutowe państwa na dzień 5 października?

- 8 milionów Euro? Kaczyński pozornie odzyskuje wigor.

- 8 trylionów Euro, nie licząc specjalnej 345 bilionowej, specjalnej rezerwy Rostowskiego na dożywianie dzieci kawiorem. Wszystkich dzieci, nawet pisoskich.

- Export?

- Hmm – Kaczyński szuka fiszek z liczbami. Nie znajduje.

- Nie ma takiej liczby. Nie wiemy. Plus? Minus? Nieskończoność.

- Import?

- Nie wiem. Za plecami Kaczyńskiego pojawia się Kurski z Staruchem.

- Ujemny. Łachy na Odrze naniesione ze strony Niemiec odrzucamy specjalistycznym sprzętem...

Kurski ze Staruchem znoszą Kaczyńskiego.

Lis patrzy w ekran. Jak on patrzy! Jak Szymon słupnik!

 

Koniec. Publiczność na stadionie narodowym szaleje. Chińczycy w katakumbach kończą zgrywanie pirackich kopii, które już jutro pójdą w świat. Tak, teraz to widziałem i mogę się przyłączyć do chóru tych, którzy też widzieli. I splunąć z pogardą na tych, którzy nie widzieli patrząc pozornie. Mistrz i nikt ważny w polityce. Pan Nikt.

Buahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha

hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha...(w okresie)

 

Izydorczyk oświadczyła, że mimo iż była prezesem w stowarzyszeniu, czuła się narzędziem. - Obecnie się tego wstydzę. Uczestniczyłam w świadomym naciąganiu firm z wiedzą, że nie dostaną zapłaty - przyznała.

Zeznała również, że Palikot wymyślił system punktowy, w którym im ktoś się bardziej zaangażuje w prace na jego rzecz (a także finansowo), tym lepsze miejsce może dostać na liście.

Zgodnie z tą koncepcją, za 1 tys. zł otrzymywało się 1 punkt (punkty miały być też m.in. za wpisy na forach internetowych). Z tych środków - według Izydorczyk - miały być opłacane firmy, które najgłośniej upominały się w mediach o zapłacenie im należności przez stowarzyszenie, co godziło w wizerunek Palikota.

za: onet.pl

 

 http://aleksanderrybczynski.salon24.pl/349646,rozmowa-z-profesorem-wieslawem-binienda

 

 

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (66)

Inne tematy w dziale Polityka