Toksyczny świat idei poczynił wielkie spustoszenia najpierw w głowach, potem w duszach, a na końcu w portfelach. Najgorsze, że toksyny wstrzykuje się już wprost w zdrowy rozsądek.
Największym problemem najbliższych dni stała się dla Wybitnych Członków Komitetu Centralnego (WC-KC) manifestacja patriotyczna. Uważam, że im więcej manifestacji, zwłaszcza w tym trudnym czasie; manifestacji pokazujących jedność i jednomyślność Polaków wobec podstawowych kategorii związanych z posiadaniem i chęcią obrony własnego państwa i narodu, tym lepiej.
Inna rzecz, że dostrzegam trudną sytuację tych, którym to ewidentnie szkodzi. ONR i MW pójdą pod pomnik Dmowskiego, PiS i Solidarność Piłsudskiego, katolicy pojadą modlić się za Ojczyznę do Częstochowy, a gdzie te bidule pójdą? Pomnik Dzierżyńskiego znikł zdaje się, nic mi nie wiadomo, żeby w jakimś godnym miejscu stał pomnik Mao czy Castro; nawet Nowotkowie, Mołojce, Świerczewskie, Brystygierowe znikły z tablic polskich szkół, więc gdzie tu się udać?
Na mogiłę do Osowa? Daleko, a pogoda nie sprzyja. U łoża matrioszki już wszyscy wynagradzani latami i apanażami byli, a że na świecie krucho, to trudno oczekiwać kolejnych...
Proponuję jednak na Powązki, gdzie za sprawą nieprawdopodobnej franciszkowatości Narodu leżą, tuż obok ludzi zacnych, sowieccy generałowie, oficerowie służb jawnych i tajnych, gorliwi aktywiści bierutowscy, gomułkowscy, gierkowscy i matrioszkowscy. Spokojnie możecie ich towarzysze obsłużyć toną goździków.
Marsze, które w demokratycznym kraju są marszami, w neo-peerelu są nazywane burdami, zgodnie z odruchem Pawłowa, który na Polskę (bezprzymiotnikową) mówił „biała”, „burżuazyjna” i „reakcyjna”, na rząd polski – „banda podżegaczy wojennych”, na polskie wojsko – „banda”, a na opozycję antykomunistyczną – „wichrzyciele i warchoły”.
W tym ostatnim jest pewna trudność, bo tak też szmaciactwo określało szerokie zastępy swoich agentów udających opozycję antykomunistyczną, odkąd udawanie opozycji nie łączyło się już z niebezpieczeństwem bezpośredniej wymiany ognia, więc legendy operacyjne tworzyło się zamykając w celi z telewizorem i dziewczynami, i nie trzeba już było strzelać w nogę – stąd wysyp.
Ale to jest trochę inne piętro rozważań, do którego będziemy wracać na moim blogu, bo przyszły czasy „wszystkich rąk na pokład” i pojawiła się paląca potrzeba dekonspiracji...
Niewątpliwe pozycja tercetu egzotycznego: Tusk-Rostowski-Sikorski - egzotycznego dlatego, że każdy z nich ma albo może mieć niepolski paszport i może się przeprowadzić w przypadku burd (to nie zarzut, to stwierdzenie faktu z gatunku faktów logistycznych) - w przypadku wielotysięcznych marszy się osłabia, bo w głowie Angeli Merkel pojawia się zasadne pytanie, czy jeśli teraz udaje się zorganizować wielotysięczne marsze, to co będzie jak się dorzucimy ze składką na Horsta i Helgę?
Ja bym w tej sytuacji proponował powiedzieć Angeli, że dziękujemy za ten korpus nazi-komunistów w czarnych mundurach, niech tym razem nie przyjeżdża; a skoro nasi się boją, to niech go Urząd Ochrony Konstytucji zatrzyma po tamtej stronie granicy. Prezydent Warszawy niech nie wyciąga tych niedozwolonych broni akustycznych, pałek teleskopowych i przeterminowanych, post-zomowskich granatów hukowych, oraz niech da policyjnym prowokatorom wolne i zabierze białe bałakławy na czas urlopu. Brygadzie pirotechnicznej zalecam niepodpalanie przeznaczonych do brakowania radiowozów.
A potem już tylko media. Czerska niech się raz zamknie, nie próbuje myśleć, i niech nie zrzędzi, TVN niech nie wysyła wozów meteo, a w godzinach marszu niech nada debatę Wojewódzki-Gminny-Powiatowy w lokalu kontaktowym, czy tam jak to się nazywa w gronie tych co mają parcie na szkło. Na dowolny temat, może być tradycyjnie o fekaliach i obscenach, wasi widzowie to lubią.
I będą same korzyści. Normalni ludzie zademonstrują, ogłupiali będą mieli lubiane obscena i fekalia, policja będzie się nudzić, prowokatorzy odpoczywać, granaty hukowe nie będą huczeć, Czerska zrzędzić, lokal kontaktowy znów się przyda, a my już się zajmiemy (blogerzy) relacjami z marszu.
To tylko garść racjonalnych postulatów. W stanie delirycznego popuszczania produktów rozumu w związku z zaostrzaniem się walki klasowej, może się okazać, że na nic moje apele, i Angela na zaproszenie Klubu Niepodlegającego Krytyce Rozumu kogoś wyśle, Prezydent Warszawy zmobilizuje, i będzie typowy post-komunityczny bardak jak na ulicach Moskwy. Czego mieszkańcom Warszawy nie życzę.
Inne tematy w dziale Polityka