Dowiedziałam się z telewizji, że jestem chmurą wolnego elektoratu. Dokładniej - częścią takiej chmury. Gdyby pomysł partii Gowina o głosowaniu rodzinnym wszedł w życie, to byłabym już chmurą w sensie ścisłym, właściwie – małą chmurką.
Swoją drogą, obrazowe to określenie „chmura wolnego elektoratu”. Nawiązuje w sposób dość jednoznaczny do pojęcia chmury wolnych elektronów, występującej, nomen omen, w chmurach burzowych. Czy z obecnej chmury wolnego elektoratu w Polsce będzie jakaś burza? Oby, bo to by sprowadziło być może zmianę pogody.
Wróćmy jednak do polityki. Skąd się ta chmura wolnego elektoratu wzięła? Zasadniczo – z rozczarowania PO. To głównie ludzie, którzy nie chcą już głosować na Tuska, z różnych przyczyn. Bo bezideowy, bo korupcja w PO, bo walki frakcyjne zamiast koncentracji na dobrym rządzeniu, bo się zestarzał i gorzej gra w nogę, bo się opatrzył. Jan Rokita powiedział z tym swoim krakowskim poetyckim urokiem: „Wszystko, co się dzieje obecnie w polskiej polityce, dzieje się w cieniu upadającego Tuska.” I tu docieramy do pytania kluczowego: jeśli na Tuska nie, to na kogo głosować?
Rozważmy możliwe (dla chmury wolnego elektoratu) opcje:
- 1. Na Schetynę (czyli wewnętrzna zmiana w PO). Tyle że Schetyna właśnie jest wykańczany, więc nie będzie chyba okazji na niego głosować, nawet jeśli ktoś by chciał.
- 2. Na Polskę Razem Gowina. Opcja kusząca, ale głosowanie z dziećmi nienarodzonymi nieco niepokoi, krok dalej to głosowanie mężczyzn w zależności od wskaźnika żywych plemników.
- 3. Na PSL. Na nich nie trzeba głosować, i tak znajdą się w każdym kolejnym Sejmie i będą koalicjantem każdej rządzącej partii.
- 4. Na Twój Ruch. Raczej nie, nieprzewidywalny lider, którego następną partią będzie zapewne jakaś partia wszechsłowian, monarchistyczna lub przyjaciół wina.
- 5. Na SLD. W tym kierunku poszła część chmury wolnego elektoratu. Ale zrobili tak tylko ci bez silnego uczulenia na słowo „komuna”. Pozostali nie dadzą rady się przemóc.
- 6. Na Solidarną Polskę. Na pewno nie. Nadal zbyt silnie dźwięczą w uszach słowa Millera na temat lidera Solidarnej Polski. I nie chodzi tu bynajmniej o słowa o tym, po czym się poznaje mężczyznę.
- 7. Na Korwin-Mikkego (aktualna nazwa partii nie ma tu znaczenia). Kuszące, czasem słuchając niektórych koleżanek rzeczywiście czuję pokusę, aby odebrano kobietom prawo głosu. Ale nie, jednak nie, istnieje zbyt realna obawa, że lider obsadziłby większość najważniejszych stanowisk państwowych swoimi dziećmi.
- 8. Na PIS. Przez niemal dekadę walczyć z Kaczyńskim po to, aby w końcu na niego głosować? Nigdy, nie po to człowiek wyśmiewał się w internecie z moherów i smoleńskich oszołomów, żeby na koniec do nich dołączyć.
Zacytujmy raz jeszcze Jana Rokitę, który może sobie pozwolić na wiele, bo nie ma nic do stracenia: „Jeżeli ktoś chciałby ustawić sztandar na gruzach PO, to jest ten moment”. Zgadzam się. W dokładnie identyczny sposób powstała Platforma Obywatelska, skupiając wokół siebie rozczarowany elektorat Unii Wolności.
Kto teraz powtórzy ówczesny manewr trzech tenorów? (Gowin próbuje, tylko tenorów ma za słabych i musi się podpierać córkami jednego z nich).
Czekamy…