Po ostatnim, walentynkowym kongresie PISu, Donald Tusk najwyraźniej doszedł do wniosku: „Dość, są jakieś granice, nie będzie mi tu PIS programu ogłaszał” i nie mogąc dłużej znosić tej zniewagi, wprost wyzwał Jarosława Kaczyńskiego na pojedynek, publicznie i widowiskowo rzucając rękawicę. Trudno inaczej odebrać głośne wezwanie premiera: " - Jarosław, na debatę się staw", jak również jego późniejsze wyjaśnienia: "- Mam nadzieję, że skoro już się pojawił potencjalny gospodarz tej debaty, że łatwiej będzie przekonać też mojego oponenta do tego, żeby wreszcie stanął na udeptanym gruncie”. Dla pognębienia przeciwnika, Tusk nie omieszkał podkreślić, że na ziemi leży i marnieje już kilka nie podniesionych przez przeciwnika rękawic, niektóre leżą już 6 lat i zaczęły się powoli rozkładać...
Jarosław Kaczyński dał sobie chwilę na decyzję: podjąć tym razem rękawicę, czy nie? Jego nadgorliwy sekundant Adam Hofman zdążył nawet w międzyczasie ogłosić, że Tusk nie posiada zdolności honorowej i pojedynek z nim nie wchodzi w grę: "- Tusk powinien rozliczyć się ze swoich rządów i przeprosić za zmarnowany czas".
Ta wstępna przyjęta przez wyzwanego na pojedynek Kaczyńskiego linia postępowania została później zweryfikowana. Okazało się, że Tusk posiada jednak zdolność honorową, kodeks Boziewicza mówi o tym wprost w art. 5: „W myśl tej zasady należy udzielić satysfakcji honorowej wieśniakowi, który jest posłem na sejm”. Aby można było wyzwanie na pojedynek zlekceważyć, Tusk musiałby należeć do „indywiduów następujących”: karanych za przestępstwo z chciwości, tchórzy na polu bitwy, przyjmujących utrzymanie od kobiet niebędących jego krewnymi, szantażystów, paszkwilantów i członków redakcji pism paszkwilanckich, piszących anonimy. Ciekawe, czy do tych ostatnich zaliczono by blogerów...

Strony prowadzą zatem obecnie na naszych oczach negocjacje dotyczące zakresu ewentualnego pojedynku, jego zasad, czasu i miejsca. Co ciekawe, szefem sztabu sekundantów Tuska została kobieta (Małgorzata Kidawa-Błońska), co niespotykane w kodeksach honorowych. Jak widać ideologia gender dotarła również w dziedzinę pojedynków. Obawiam się jednak, że jeśli pani Kidawa-Błońska utrzyma dotychczasową linię namawiania prezesa Kaczyńskiego do udziału w pojedynku (przypomnijmy jej słowa: "Panie Prezesie stań do debaty jeden na jeden. Nie tchórz"), to sama może się w najbliższym czasie spodziewać w drzwiach swojego gabinetu sekundantów z rękawicą.
Losy pojedynku Tusk – Kaczyński są niepewne, strony nie mogą się porozumieć co do szczegółów, jednakże sam pomysł zakończenia polskich toczonych obecnie sporów pojedynkiem wydaje mi się trafiony. Zaoszczędziłoby to nam wszystkim kolejnych lat przepychanek i czczych, niekończących się i nierozstrzygalnych dyskusji.
Aby wspomóc sztaby sekundantów obu stron, poniżej przytaczam proponowane przez mnie zasady ostatecznego, wieńczącego polskie spory pojedynku Tusk – Kaczyński:
1. Wybór broni zostanie dokonany w drodze negocjacji przez sekundantów, dopuszcza się broń białą, palną, a także nowoczesne narzędzia, jak np. tablet. Nie jest brany pod uwagę tzw. „pojedynek amerykański”, zmuszający jedną ze stron do popełnienia samobójstwa, a także inne rodzaje pojedynków prowadzące do śmierci, w tym m.in. niedozwolone jest wymachiwanie pistolecikiem w windzie.
2. Sekundanci wybiorą też kierownika pojedynku, prowadzącego pojedynek i ogłaszającego jego wynik. Ze względu na udział w pojedynku osób najważniejszych w państwie, kierownikiem pojedynku może zostać wyłącznie osoba pełniąca w przeszłości najwyższy urząd w państwie i mająca stopień oficerski. Nie musi nosić przyciemnianych okularów.
3. Pojedynek prowadzony jest do trzeciej krwi lub niezdolności pojedynkowej (niemożności prowadzenia dalej pojedynku przez jedną ze stron). Niezdolność pojedynkowa może zostać zgłoszona na każdym etapie pojedynku, jednakże nie przed jego rozpoczęciem.
4. Pojedynek relacjonowany jest na żywo przez wszystkie media, które zgłoszą taką potrzebę, bez względu na ich ideologiczny profil, pod warunkiem złożenia przez nie wcześniejszej przysięgi zachowania obiektywności i nie podważania wyniku pojedynku ogłoszonego w protokole postępowania honorowego.
5. Strona wygrana tworzy rząd, strona przegrana bierze urząd prezydenta wraz z żyrandolem i zobowiązuje się publicznie do blokowania nie więcej niż 4 ustaw rocznie.
6. Zwolennicy obu stron zobowiązują się do uznania wyniku pojedynku i złożenia wyrazów szacunku wygranej stronie. Bez względu na wynik pojedynku zostaje wprowadzony honorowy zakaz używania od momentu pojedynku określeń „pisiory” i „platfusy”.
7. Użytkownicy S24 opowiadający się po stronie przegranej zobowiązują się do pisemnych przeprosin zwycięzców, w postaci odrębnej notki pt. „Przepraszamy zwycięzców i kajamy się szczerze”. Zwycięzcy zobowiązują się do przyjęcia przeprosin.
Inne tematy w dziale Polityka