Ukraińska rewolucja 2014 nie posiada jeszcze nazwy. To poważne zaniedbanie. Nazwa rewolucji to podstawa jej „sprzedaży” w mediach. Nazwa rewolucji niesie ze sobą przekaz, który ogniskuje jej „oprawę” i pozwala na uzyskanie – za pośrednictwem mediów – wewnętrznego i międzynarodowego poparcia. Rewolucje zatem powinny mieć nazwy i każda z nich wcześniej czy później nazwy się doczeka.
Patrząc od strony czysto PR-owej, oprawa rewolucji, w postaci nie tylko jej nazwy, ale też twarzy i nazwisk bohaterów, miejsca, haseł oraz specjalnych symboli (kolory, pieśni, przedmioty, gesty) jest niezbędna do odpowiedniego zaprezentowania rewolucji w mediach i uzyskania pożądanego odbioru społecznego. Rewolucja to we współczesnym świecie towar jak każdy. Sztaby PR-owców głowią się nie tylko nad tym, jak wprowadzić na rynek nowy sok czy odkurzacz, ale też jak wzbudzić ponownie zaufanie do skompromitowanego polityka, czy jak wspomóc akcję społecznego, „oddolnego” protestu, aby zwiększyć jego szansę powodzenia. Organizacja manifestacji ulicznych to spore wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Ktoś musi zadbać o oświetlenie, nagłośnienie, budowę sceny, stworzenie programu wystąpień i koordynację kolejnych działań, ktoś musi przywieźć odpowiednią ilość cegieł, starych opon, wydrukować ulotki, namalować transparenty, sformułować i umieścić komunikaty w Internecie, ale przede wszystkim - zdefiniować unikalny sposób identyfikacji tej właśnie rewolucji, tak, aby opinii publicznej kojarzyła się pozytywnie.
Poprzednia ukraińska rewolucja, ta z 2004 roku, szybko nazwana została Pomarańczową Rewolucją. Pomarańczowy był kolorem sztabu wyborczego Juszczenki. W trakcie Pomarańczowej Rewolucji pomarańczowe było wszystko: chorągiewki, transparenty, chusty, balony, oświetlenie, koszulka Julii Tymoszenko z logo drużyny piłkarskiej Szachtar Donieck oraz kwiaty wręczane zamaskowanym, ukrytym za tarczami funkcjonariuszom sił porządkowych przez rewolucyjne aktywistki, częstujące ich herbatą z termosów. Sztab marketingowy organizatorów pomarańczowej rewolucji wykonał naprawdę świetną robotę: świat pokochał Pomarańczową Rewolucję wraz ze zniszczoną twarzą Juszczenki i warkoczem Tymoszenko. Nie jest tu moim celem dociekanie, kto dokładnie tych PR-owców zatrudnił i opłacił. Skupmy się raczej na efektach, które były rewelacyjne.
Duch Pomarańczowej Rewolucji i jej nazwa wpisały się w ciąg wielu „kolorowych” rewolucji, które miały miejsce w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku. Mieliśmy wówczas rewolucje: Purpurową (Irak), Szafranową (Birma), Zieloną (Iran), Dżinsową (Białoruś) i Niebieską (Kuwejt). Rozegrały się też wówczas Rewolucja Róż (Gruzja), Cedrowa Rewolucja (Liban) oraz Jaśminowa Rewolucja (Tunezja). Jak widzimy, nazewnictwo rewolucji pierwszego dziesięciolecia XXI wieku było dość jednolite: kolorowe i kwiatowe. Były to z założenia rewolucje pokojowe, aksamitne, nawiązujące w swoim wyrazie do dwóch europejskich rewolucji stanowiących wzór bezkrwawego zrywu wolnościowego: Rewolucji Goździków i Aksamitnej Rewolucji. Przypomnijmy, słynna portugalska Rewolucja Goździków z 1974 roku, której symbolem stał się goździk w lufie karabinu, rozegrała się niemal bezkrwawo (zginęły 4 osoby). W jej wyniku upadł reżim wprowadzony przez Salazara i rozpoczął się proces dekolonizacji portugalskich posiadłości zamorskich. Oprócz goździków, symbolem Rewolucji Goździków, jej hymnem, stała się piękna pieśń „Grândola, Vila Morena”. Aksamitna Rewolucja w Czechosłowacji, która doprowadziła do obalenia komunizmu w tym kraju i wyniosła do władzy Havla, rozegrała się w roku 1989. W wyniku prawdziwie aksamitnych działań rewolucyjnych nie zginęła ani jedna osoba.
Wcześniejsze w dziejach rewolucje miały nieco mniej wyrafinowane nazwy, aczkolwiek większość z tych nazw jest całkiem udanych. Rewolucja Francuska – jasno podkreśla, że to Francuzi byli prekursorami prawdziwych nowożytnych rewolucji, a równocześnie wystarczająco zniechęca do organizowania kolejnych rewolucji w tym kraju. Bo ile w końcu może być rewolucji francuskich? Nieco myląca nazwa Rewolucji Październikowej, która miała miejsce w listopadzie, wskazuje na to, iż w Rosji nic nie jest tak proste, jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Z kolei nazwa angielskiej Glorious Revolution (Chwalebna rewolucja, czy też Sławetna Rewolucja) wskazuje jednoznacznie, że wszystko co angielskie, jest (przynajmniej wedle samych Anglików) chwalebne bądź sławetne.
Jak na tym tle wypada tocząca się na naszych oczach rewolucja na Ukrainie? To rewolucja bez nazwy. To również rewolucja bez twarzy lidera, bo niekwestionowanym liderem nie jest wygwizdany na Majdanie Kliczko, ani przyjęta przez rewolucjonistów lodowatym chłodem Tymoszenko. To inna rewolucja niż kolorowe rewolucje z ubiegłego dziesięciolecia. Przede wszystkim – to rewolucja krwawa. Ten brak PR-owej oprawy i brak jednoznacznego „właściciela” rewolucji skłania do wniosku, że to… prawdziwa rewolucja, nie marketingowa wydmuszka.
Jaką nazwę otrzyma obecna ukraińska rewolucja? Pod jaką nazwą rewolucja ta znajdzie się kiedyś w podręcznikach historii i w wikipedii?
Rewolucja Proeuropejska? Za długie…
Rewolucja Bokserów? To już było…
Rewolucja Majdanu?
Rewolucja Niebieskiej Sotni?
…
Inne tematy w dziale Polityka