Henryk Kleszczowski Henryk Kleszczowski
240
BLOG

Gorzelik Polsce "przyprawia gębę" (cd)

Henryk Kleszczowski Henryk Kleszczowski Polityka Obserwuj notkę 0

 Zacytujmy cały passus wypowiedzi J. Gorzelika (GW/2011.02.27): "Różnice bywają głębokie. Polski świat to w dużym stopniu świat abstrakcyjnych symboli. Dla wielu z nas natomiast liczy się przede wszystkim szczególne miejsce, w którym żyjemy, i związane z nim doświadczenia. .."
Gorzelik prawdopodobnie chce powiedzieć, że wielu Polaków porusza się w świecie symboliki narodowej -inteligenckiego i romantycznego pochodzenia - że  Ślązacy są natomiast przywiązani do swoich stron rodzinnych, że dla nich najważniejsze są doświadczenia związane z rodziną, z sąsiadami, z ludźmi z tych samych stron. Takie różnice są, zdaniem Gorzelika, "głębokie".  Małe, retoryczne zastrzeżenie wyrażone słowami "w  dużym stopniu" niczego zasadniczo nie zmienia: Gorzelik mówi o tym, co stanowi jego zdaniem istotę polskości.
Czyż nie każdy człowiek żyje w szczególnym miejscu i czyż nie ma on związanych z tym miejscem doświadczeń? Gorzelik ma zapewne na myśli to, że Polak ma abstrakcyjną ojczyznę, kiedy Slązak ma konkretny "hajmat". Gorzelik mówi o polskich "abstrakcyjnych" symbolach. Polskość jest dla niego abstrakcyjna, a ślaskość - konkretna.
Ale każdy człowiek żyje przecież w świecie symboli, bo każda kultura jest systemem symboli. Zresztą samo określenie "Polak" należy właśnie do systemu symbolicznego, tak jak określenie "Ślązak". I symbole mają w każdej kulturze związek z rzeczywistością, bo tworzą obraz świata i oddziałują na reczywistość. Dotyczy to wszystkich ludzi wszystkich kultur. Tych "przyziemnych" jak i tych skorych do "uniesień".
Czyli każdy system symboliczny jest zarazem "abstrakcyjny" i "konkretny". Najprzyziemniejsza powieść, tak jak najwznoślejsza poezja, dokonuje wyboru, selekcji, interpretacji. Teatr realistyczny nie jest, wbrew pozorom, bliższy światu - istoty życia - aniżeli np. teatr nô. 
śląsk, który Gorzelik przeciwstawia Polsce, nie jest od niej ani bardziej konkretny ani mniej abstrakcyjny.
Nie sposób nie widzieć, że polska kultura składa się z różnych nurtów, i że nurty inne niż etos powstańczo-romantyczny nie są w niej malutkie ani drugorzędne. Np. weźmy, spośród wielu, Gombrowicza, Mrożka, Miłosza. A w XIX w wieloraka działalność Adama Czartoryskiego, teatr Fredry, pozytywizm warszawski czy konserwatyzm stańczyków składały się na obraz polskiej polityki i kultury nie mniej niż poeci romantyczni.
Polski "świat abstrakcyjnych symboli", o którym mówi Gorzelik był światem bardzo konkretnym np. w Powstaniu Warszawskim czy w ogóle podczas II Wojny Światowej, oczywiście nie dla wszystkich ani nie dla wszystkich jednakowo. Dla wielu ten "abstrakcyjny" polski świat był konkretnie związany z poświęceniem dla drugiego człowieka, z braterstwem. Ojczyzna i patriotyzm w ogóle żyją, bo przekładają się właśnie na więzi  międzyludzkie, właśnie na to, co tak mocno, według Gorzelika, charakteryzuje Ślązaków. Ale mamy  tu znowu wielorakość polskich doświadczeń i punktów widzenia. Wspomnijmy choćby tylko Pamiętnik z Powstania WarszawskiegoMirona Białoszewskiego, czy wiersze Anny Świrszczyńskiej ze zbioru Budowałam barykadę,które nie są wcale napisane w konwencji romantycznego patriotyzmu. Zagłada żydów na polskiej ziemi - straszliwy rozdział polskiej historii - jest jeszcze innym aspektem Polski, wyzwaniem dla jej systemu pojęć i świata symboli. I tu znowu mamy kilka nurtów. 
Jan Paweł II, jak wiadomo, był polskim romantykiem. Był najlepszym przykładem polskiego etosu romantycznego. Niech tu nikt nie myśli, że zamykam Jana Pawła II w polskości. Niemniej, trudno nie uznać, że kultura polska - nurt romatyzmu - wywarła mocny na niego wpływ. Z drugiej strony, oczywiście, niejeden epigon romantyzmu jest napuszony fałszywym, rozdętym patosem. I można, jeśli się tego chce i tak jak to czyni Gorzelik, tylko ten pokraczny patos uważać za istotę polskości. Ale przecież można  też, np. tę solidną i ludzką śląskość, związaną z konkretną, bliską codziennością, tę śląskość, którą Gorzelik tak ceni, uważać czasami za ciasnotę, kołtuństwo, bo przecież bywają ludzie, u których te wartości są właśnie ciasne i kołtuńskie. 

A więc obraz Polski, polskiego ducha, tak jak w ogóle obraz świata, jest złożony. Gorzelik woli tego nie widzieć czy nie doceniać. Woli setreotypy. I na to wychodzi, praktycznie rzecz biorąc, że nawet Polaków, którzy popierają jego działalność, Gorzelik nie widzi. Traktuje ich instrumentalnie. Oni mu są potrzebni do tego, by mu przytakiwać.  Gorzelik potrzebuje uproszczonego obrazu Polski. Woli Polskę widzieć jako "świat abstrakcyjnych symboli". Gorzelik Polsce "przyprawia gębę".

Zwykły obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka