Stowarzyszenie "Nasz Bocian" potrafi się angażować... A redaktorki z serwisu internetowego wspomnianego stowarzyszenia mają nawet ostre pióro i potrafią napisać list. Tak więc nie dziwi mnie, że napisały do arcybiskupa Marka Jędraszewskiego.
Tym bardziej nie jestem zdziwiony tym listem bo wiem czym się zajmuje to stowarzyszenie i jaką rolę sobie uzurpuje.
A uzurpuje sobie rolę reprezentanta wszystkich osób, które muszą z mozołem starać się o to co innym zazwyczaj trafiło się przypadkiem.
Tak... Stowarzyszenie "Nasz Bocian" bardzo chciało by być uznawane za głos ludzi dotkniętych niepłodnością... Głos ludzi starających się desperacko o potomstwo.
I trzeba przyznać uczciwie że forum internetowe prowadzone przez Stowarzyszenie "Nasz Bocian" jest chyba jedynym takim miejscem w sieci gdzie mogą spotkać się osoby przeżywające swój dramat pogodzenia z niepłodnością i wysiłek starań o dziecko. Tak... Ja przynajmniej nie znam drugiego takiego miejsca w polskiej społeczności internetowej.
Ale działalność tego stowarzyszenia ma też drugie dno.
Otóż nie da się ukryć, że widoczne jest tu silne powiązanie z pewnym sektorem działalności biznesowej. A mianowicie związki z branżą promującą i sprzedającą usługi polegające na oferowaniu poczęcia dziecka metodą in vitro.
Tak... To jest po prostu biznes, na którym można zarobić całkiem spore pieniądze.
Można... Bo zdesperowanych i całkiem zasobnych nie brakuje.
Niestety ale moim zdaniem to jak bardzo jest promowana przez Stowarzyszenie "Nasz Bocian" branża in vitro wskazuje, że stowarzyszenie to jest reprezentantem głównie tej grupy interesu. Że tak naprawdę nie reprezentuje żadnej społeczności. A list jaki ostatnio to Stowarzyszenie wysłało do arcybiskupa Marka Jędraszewskiego jest tylko wyrazem coraz większego zaangażowania wspomnianego stowarzyszenia po stronie środowisk liberalno-lewicowych. Bo tak naprawdę jest to głos biznesu zajmującego się promocją i sprzedażą jednej z metod mających na celu uzyskanie zarodka ludzkiego w warunkach laboratoryjnych.
Szkoda tylko, że Kościół (ten hierarchiczny) przez lata unikał konfrontacji z narastającym problemem i niejako pozwolił na zagarnięcie przez środowiska liberalno-lewicowe sporej części osób, których marzenie o pełnej rodzinie zostało wystawione na ciężką próbę.
