W poprzedniej notce pisałem, że powszechnie się uznaje, że dzień 25. grudnia, jako Dzień Narodzin Pańskich to symboliczna data, która powstała na skutek „ochrzczenia” pogańskiego święta, „Sol Invictus”, związanego z przesileniem zimowym. Jednak, okazuje się, jest to spore uproszczenie, w którym być może wcale nie ma zbyt wiele prawdy.
Na czym polega trudność? Otóż na tym, że choć przez pierwsze parę wieków nie mamy żadnej wzmianki na temat dnia urodzin Pana Jezusa, to w czwartym wieku już widać wyraźnie, że takie daty są powszechnie przyjęte. Na Zachodzie jest to 25. grudnia, a na Wschodzie 6. stycznia. W armeńskim Kościele ta druga data „obowiązuje” do dzisiaj.
Problem oczywiście polega na tym, że „ochrzczenie” pogańskiego święta na cześć boga Sol Invictus nastąpiło później. To było dopiero pod koniec czwartego wieku, zatem to nie data narodzin Pana Jezusa została zdeterminowana przez święto fałszywego bożka, ale raczej święto bożka musiało zostać zamienione na obchody narodzin Prawdziwego Boga, bo akurat obchodzono je w dniu narodzin Prawdziwego Boga. Gdy chrześcijaństwo wyszło z podziemia i stało się religią państwową, prawdziwa data narodzin prawdziwego Boga musiała wyprzeć święto fałszywego bożka z "państwowego kalendarza".
Poza tym wszelkie praktyki zamieniania pogańskich świąt na chrześcijańskie uroczystości są związane głównie z nawracaniem ludów europejskich, a termin 25 grudnia, jako dzień narodzin Jezusa został ustanowiony i przyjęty wcześniej. Zatem nie bardzo można po prostu przyjąć, że to było „administracyjne” postanowienie, bez żadnego odniesienia do rzeczywistości. Takie stwierdzenie jest zbyt wielkim uproszczeniem.
Pierwsza wzmianka o 25. grudnia, jaka dotrwała do naszych czasów, pochodzi z tak zwanego Kalendarza Filokaliańskiego, z roku 336, czy, według innych, chyba bardziej prawdopodobnych źródeł, z roku 354, gdzie czytamy przy dacie 25 grudnia: „Natus Christus in Betleem Judea”, czyli „Chrystus się narodził w Betlejem w Judei”.
Święty Augustyn około roku 400 AD wspomina donatystów, którzy obchodzili Boże Narodzenie 25. grudnia, ale odmawiali obchodzenia święta Objawienia Pańskiego 6. stycznia. Ponieważ ta schizmatycka, czy heretycka grupa chrześcijan pojawia się około roku 312 AD, w czasie prześladowań cesarza Dioklecjana i trzymała się sztywno swych przekonań, jakie jej towarzyszyły od początku, można przyjąć, że w na samym początku czwartego wieku data 25. grudnia była dość dobrze ustalona, przynajmniej w Północnej Afryce.
Warto tu także wspomnieć, że na Wschodzie, w „greckim” Kościele, data 6 stycznia na początku nie była związana zaledwie z wizytą Mędrców ze Wschodu, ale właśnie z dniem narodzin Pana Jezusa. Dopiero potem, gdy Kościół starał się ujednolicić kalendarz liturgiczny, data 25 grudnia została powszechnie uznana za dzień narodzin, 6 stycznia został dniem Objawienia Pańskiego. Data wizyty Mędrców ze Wschodu z całą pewnością jest symboliczna, bo wizyta ta mogła nastąpić nie 12 dni, ale nawet 12 miesięcy, albo jeszcze więcej, po narodzinach Jezusa.
Skąd zatem te daty, 25 grudnia i 6 stycznia? Pierwsza wzmianka sugerująca, jakoby były one zdeterminowane przez pogańskie święto pochodzą dopiero z dwunastego wieku. Jakaś notka na marginesie komentarzy syryjskiego biblijnego komentatora Dionizosa syna Salibiego mówi, że Boże Narodzenie zostało przeniesione z 6 stycznia na 25 grudnia, by wypadło w dniu święta Sol Invictusa. Dopiero znacznie później, w XVIII i XIX wieku, rozwinięto tę ideę, która jest dziś najbardziej popularnym wytłumaczeniem daty 25. grudnia. Ale „najbardziej popularny” niekoniecznie i nie zawsze znaczy „poprawny”.
Może wyda się to dziwne, ale daty 25 grudnia i 6 stycznia wynikają z tego samego toku rozumowania, wiążącego dzień poczęcia Jezusa z dniem Jego śmierci. Ojcowie Kościoła po prostu zrozumieli, i tak nauczali, że dzień poczęcia naszego Pana jest tym samym dniem, w którym oddał On za nas swoje życie. Daty te, 25 grudnia i 6 stycznia różnią się tylko dlatego, że data śmierci Jezusa w drugim przypadku została obliczona błędnie.
Około roku 200 Tertulian z Kartaginy wyliczył, że 14 Nisan, dzień śmierci Pana Jezusa według Ewangelii Św. Jana odpowiada 25. marca w słonecznym kalendarzu rzymskim. nieco ponad sto lat później powstał traktat, nieznanego autora, „On Solstices and Equinoxes”, („O przesileniach i równonocach”) napisany gdzieś w Północnej Afryce, gdzie możemy przeczytać:
A zatem nasz Pan został poczęty w dniu 25. marca, który to dzień jest dniem Jego męki i dniem Jego poczęcia. Bo dzień Jego poczęcia jest także dniem Jego cierpienia.
Święty Augustyn, pochodzący z Północnej Afryki, zapewne znał ten traktat, bo w swoim dziele „O Trójcy Świętej” napisał:
Przyjmuje się bowiem, że tak poczęcie, jak i męka miały miejsce 25 marca; podobnie jak się przyjmuje, że „nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był złożony" (J.19, 41) ani przedtem, ani potem, a w którym pochowano Jezusa, jest odpowiednikiem dziewiczego łona, w którym został poczęty i którego nie tknął nikt ze śmiertelnych. Tradycja podaje 25 grudnia jako datę Jego narodzenia. Otóż między tymi dwiema datami upłynęło dwieście siedemdziesiąt sześć dni, czyli sześć razy po czterdzieści sześć dni. A właśnie tyle trwała budowa świątyni i taką liczbę sześciodniowych okresów objęło doskonałe ukształtowanie się ciała Pańskiego, które — zburzone przez mękę i śmierć — po trzech dniach zmartwychwstało. Mówił On bowiem „o świątyni ciała swego" (J. 2, 21), jak tego dowodzi bardzo wyraźne i bardzo mocne świadectwo Ewangelii: „Albowiem jako był Jonasz w żywocie wielkiej ryby trzy dni i trzy noce, tak i Syn Człowieczy będzie w sercu ziemi trzy dni i trzy noce" (Traktat O Trójcy Świętej, Księga Czwarta, V 9)
Kościoły wschodnie także łączyły datę poczęcia z datą śmierci Pana Jezusa, ale zamiast uznać dzień 14 Nisan za dzień Męki Pańskiej, uznali, że stało się to 14. dnia pierwszego wiosennego miesiąca (Artemisios) w ich lokalnym, greckim kalendarzu, którego odpowiednikiem w kalendarzu rzymskim był szósty kwietnia. A zatem narodziny Pana Jezusa wypadały im 6. stycznia. Jednak sama idea była identyczna na zachodzie, w Rzymie, jak i w kościołach wschodnich, greckich.
Dla nas, żyjących w XXI wieku, łączenie poczęcia Jezusa i Jego śmierci wydaje się czymś nienaturalnym, sztucznym, ale dla antycznych i średniowiecznych chrześcijan było to całkiem naturalne. Widzimy to choćby w sztuce, na przykład w malarstwie Meister Bertrama, który pokazuje nam moment Zwiastowania i w tle Dzieciątko z krzyżem w rączce. Przypomnienie, że poczęcie staje się już obietnicą zbawienia przez śmierć Pana Jezusa.

Także żydowska tradycja nas uczy, że stworzenie i zbawienie powinno wypaść tego samego dnia. Możemy o tym przeczytać w Talmudzie. Na przykład „Babiloński Talmud” zachował dyskusję między dwoma rabinami z początku drugiego wieku, którzy zgadzają się co do samej idei, ale nie co do daty. Rabin Eliezer mówi: „W miesiącu Nisan świat został stworzony, w Nisan patriarchowie się urodzili, […] i w Nisan będą zbawieni, gdy nadejdzie odpowiedni czas.” Rabin Joshua, z którym rabin Eliezer dyskutował, zgadzał się z samą ideą, ale uważał, że był (i będzie) to następny miesiąc, Tishri.
Oczywiście Talmud w żaden sposób nie może nam służyć jako jakiś argument wielkiej wagi, ale jako historyczny dokument pokazuje nam, że dla Żydów było dość oczywiste, że stworzenie i zbawienie stanie się w tym samym okresie roku.
Zatem nie jest wcale dziwne, że i Kościół wierzył, że Zwiastowanie, a zatem i Wcielenie miało miejsce w tym samym dniu, co Śmierć Pana Jezusa. Nie jest to oczywiście żaden bezwzględny dowód na prawdziwość daty 25 grudnia, ale daje nam trochę „pokarmu dla naszych rozważań” i przynajmniej pośrednio potwierdza, że w tej dacie jest coś znacznie więcej, niż zaledwie ochrzczenie pogańskiego święta.
Jest jednak jeszcze inna, całkiem konkretna możliwość ustalenia daty narodzin Pana Jezusa. Zachariasz, według tego, co nam podaje św. Łukasz w swej Ewangelii, rozdział 1, wersety 5 i 8, był kapłanem „z oddziału Abiasza”. Kapłani służyli w Świątyni według kolejności ustalonej losowo, i „oddział Abiasza” był ósmy w kolejności, jak nam to mówi 1 Księga Kronik, 24, 1-10.
Członkowie każdego „oddziału” służyli przez tydzień w Świątyni, a kolejność ich służby była ustalona losowo. Apokryficzna Księga Jubileuszów, odnaleziona w Qumran, wśród Zwojów znad Morza Martwego, podaje nam bardzo konkretną datę, kiedy wypadała ta służba dla Zachariasza. Był to, według dziś obowiązującego kalendarza, tydzień między 23, a 30 września. Elżbieta mogła zajść w ciążę na początku października, a 25. marca następnego roku, jak nam to podaje święty Łukasz była w już w szóstym miesiącu ciąży:
A gdy upłynęły dni jego [Zachariasza] posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. [...] W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. [...] Anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. [...] A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. (Łk 1)
Czyli Ewangelia świętego Łukasza, wraz z dokumentem znalezionym w Qumran potwierdza nam, że zwiastowanie Maryi nastąpiło około 25. marca, a zatem data narodzin Pana Jezusa, 25. grudnia, to coś znacznie więcej, niż zaledwie symbolicznie wyznaczony dzień. To także prawdziwa, historyczna data.
Mamy także jeszcze jedną przesłankę za grudniową datą narodzin Pana Jezusa. Święty Łukasz podaje nam bowiem taką informację:
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. (Łk 2,8)
Wielu egzegetów i historyków wskazuje tu na fakt, że straż nocną pasterze trzymali tylko w czasie, gdy się rodziły młode jagnięta. Trzeba je było bowiem czyścić i pilnować, strzec przed zmarznięciem i otaczać opieką. Ale owce parzą się zawsze po przesileniu letnim i ich ciąża trwa pięć miesięcy, więc właśnie w okresie grudnia rodzą się młode owieczki i wtedy pasterze „trzymają nocną straż” nad swymi trzodami.
Znowu nie jest to niepodważalny dowód, ale jest to kolejna wskazówka, kolejna poszlaka pokazująca, że data 25. grudnia rzeczywiście może być prawdziwa.
Oczywiście dla naszej wiary nie ma to żadnego znaczenia. Narodziny Pana Jezusa obchodzimy w sposób symboliczny. Niczego by to nie zmieniło, gdyby w rzeczywistości narodził się On w jakimkolwiek innym czasie. Mnie jednak wszystkie te poszlaki przekonały do tego, bym wierzył, że data 25 grudnia jest czymś więcej, niż „ochrzczonym” pogańskim świętem. Jestem przekonany, że jest to także faktyczna data urodzin naszego Pana.
A zatem… Happy birthday, Jesus!
_
www.hiob.us www.katolik.us www.jaskiernia.org
Inne tematy w dziale Rozmaitości