foto: Michael Gattorna, Pexels
foto: Michael Gattorna, Pexels
Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
186
BLOG

Czy Paolo Coelho miał rację pisząc o rusofobii?

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 6
Rusofobia to naturalna reakcja na aktualne wydarzenia - ale czy powinniśmy jej ulegać?

Przeczytałem ostatnio, że pisarz Paolo Coelho „skompromitował się” swoją wypowiedzią na temat Ukrainy i że „głosy oburzenia płyną z całego świata”. Nie mam jakiegoś szczególnego sentymentu do tego pisarza, więc nie zdziwiłem się specjalnie. Pomyślałem, że pewnie jakoś wsparł Putina albo napisał coś w stylu „Krym zamieszkują głównie Rosjanie” (co zresztą jest prawdą, ale niewygodną). Tymczasem, wraz z informacją, że polskie księgarnie wycofują książki Coelho ze sprzedaży, przyszła do mnie oryginalna wypowiedź pisarza. Otóż powiedział on, że "Kryzys ukraiński jest wygodną wymówką dla rusofobii" oraz „Tak, jest wojna: ale nie obwiniajcie zwykłych ludzi”.

Gdy widzę żużlowego mistrza świata Artioma Łagutę, który pomimo wielokrotnych wypowiedzi sprzeciwiających się poczynaniom Putina został zawieszony, albo czytam, że polskie filharmonie wycofują z repertuaru Strawińskiego i Szostakowicza, to muszę się niestety zgodzić z Paolo Coelho. To, co się w tej chwili dzieje na świecie ma wszelkie znamiona skrajnej rusofobii, która skupia się na zwykłych Rosjanach. Nie możemy zrobić krzywdy Putinowi, więc odczuwamy wielką satysfakcję, że ktoś „dowalił” turystom rosyjskim na wakacjach, rosyjskim sportowcom czy artystom od lat mieszkającym i pracującym na Zachodzie.

Oczywiście narracja jest następująca: należy ich ukarać za to, że zgodzili się na rządy Putina.

No cóż, nie można obwiniać wszystkich Rosjan za to, że rządzi Putin tak, jak nie można obwiniać wszystkich Polaków za to, że rządzi Kaczyński (prawie 70% z nas nigdy na niego nie głosowało). Zresztą wolne wybory w Rosji - jak wszyscy wiedzą – są od dawna fikcją, więc trudno tu nawet mówić o jakimś głosowaniu. Ktoś powie: ale przecież z badań wynika, że 60% Rosjan popiera Putina. Po pierwsze: 60% to nie 100%, a po drugie, jak pokazuje przykład naszego kraju (czy choćby tak „oświeconego” kraju jak USA), propaganda może zdziałać cuda i przekonanie ludzi do wojny nie jest wcale takie trudne. Wiedział o tym Hermann Goering, który w 1946 roku powiedział: „Oczywiście, zwykli ludzie nie chcą wojny, […] ale w końcu to przywódcy kraju określają politykę i zawsze łatwo jest pociągnąć za sobą ludzi, niezależnie, czy jest to demokracja, faszystowska dyktatura, parlament czy dyktatura komunistyczna. […] To łatwe. Jedyne, co trzeba zrobić, to powtarzać ludziom w kółko, że są atakowani, oraz potępić pacyfistów za brak patriotyzmu i narażanie kraju na niebezpieczeństwo. To działa w każdym kraju.“ I tak, przynajmniej od 2007 roku, Rosjanie byli karmieni propagandą według której USA próbuje ich zniszczyć przejmując kontrolę na krajami ościennymi i rozmieszczając w nich swoje rakiety. To musiało zadziałać.

Przyjrzyjmy się teraz propagandzie z drugiej strony. Czy jesteście Państwo w stanie wskazać w ciągu ostatnich 20 lat w polskiej prasie czy telewizji choć jeden tekst, który chwaliłby Rosję? Na przykład dobrą organizację Mundialu w 2018 roku albo rozbudowę centrum Moskwy. Albo tekst chwalący kurort w Soczi. Cokolwiek. Ja niczego takiego w polskiej prasie nie znalazłem, pomimo intensywnych poszukiwań. Za to znalazłem mnóstwo artykułów na temat oligarchów, biedy w Rosji, złodziejstwa, korupcji itp. Rozumiem, że te wszystkie sytuacje w Rosji występują i należy o nich pisać – ale czy naprawdę nie ma w Rosji niczego pozytywnego? Takie podejście wzmaga rusofobię, która teraz (z oczywistych powodów) sięgnęła zenitu. Nawet pod opisem popularnego ostatnio serialu „Kim jest Anna?”, której bohaterka jest z pochodzenia Rosjanką, można przeczytać komentarze typu „bo wszyscy ruscy tacy są”, „bo to kłamliwy naród”. Na pewno wiele takich komentarzy będzie można przeczytać także pod tym wpisem (nawiasem mówiąc, gdyby to była Polka komentarze byłyby pewnie: "ale sprytnie wyprowadziła w pole tych głupich milionerów").

Podsumowując: rozumiem, że w aktualnej sytuacji wzmagają się nastroje rusofobiczne, jednak to co zaczyna się teraz dziać to już nie zwykła rusofobia – to nowe wydanie „cancel culture” z taką różnicą, że jest ona skierowana nie przeciwko konkretnym osobom a przeciw całemu narodowi. A to już niebezpiecznie zaczyna się kojarzyć z historią XX wieku…


Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo