http://www.chileantesdechile.cl
http://www.chileantesdechile.cl
Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
1607
BLOG

Do obrońców żarówek

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 123

Jest taka wyspa na Oceanie Spokojnym, którą mieszkańcy nazywają Rapa Nui.

Wyspa ta przez ponad tysiąc lat była klasycznym rajem na ziemi. Było w bród żywności, energię i budulec zapewniały liczne na wyspie lasy. Populacja zamieszkująca wyspę rozrastała się i rosła w bogactwo. Ludzie mieli sporo czasu, zaczęli więc także tworzyć sztukę – ogromne rzeźby, które stawiane były w różnych częściach wyspy. Po prostu kraj mlekiem i miodem płynący.

Możemy przypuszczać, że w pewnym momencie niektórzy z mieszkańców wyspy zorientowali się jednak, że coś jest nie tak – drzew ubywało. Tam, gdzie wcześniej były lasy, teraz były pola lub nieużytki, poziom wód gruntowych obniżał się. Ludzie ci prawdopodobnie zaczęli namawiać innych do oszczędności – zużywajmy mniej drewna, nie palmy rytualnych ognisk, ograniczmy liczbę dzieci itp. Lokalni władcy wyspy prawdopodobnie początkowo nie byli zachwyceni: dlaczego nasze plemię ma oszczędzać, skoro inni tego nie robią? Przecież nasz podstawowy obowiązek to dbanie o dobrobyt ludzi a nie o drzewa.

Być może jednak udało się przekonać jakąś większą grupę wodzów plemiennych, że należy w jakiś sposób ograniczyć zużycie drewna. Wtedy jednak zwykli obywatele zaczęli się oburzać: dlaczego ogranicza się naszą wolność, my chcemy żyć na wysokim poziomie, to jest przecież możliwe. Na pewno stoi za tym wszystkim lobby producentów suszonego łajna, którzy robią nam wodę z mózgu, aby zarobić na swoim towarze. Drzew ubywa? Ktoś na pewno znajdzie jakieś rozwiązanie, mamy przecież tylu naukowców.

Reszta jest historią: w XVII wieku, po 1200 latach prosperity, drewno się skończyło. Ludzie skoczyli sobie do gardeł, aby wydrzeć sobie resztki zasobów. Niedokończone posągi do dziś leżą w kamieniołomach. Kiedy holenderski statek odkrył wyspę w Sobotę Wielkanocną 1722 roku wegetowało na niej w jaskiniach już tylko około 3000 mieszkańców.

I pewnie żałowali, że ich przodkowie „postępowali racjonalnie i ograniczali wydatki”, że zacytuję blog „myśli rozczochrane” z tego serwisu: https://www.salon24.pl/u/ufka/906353,moja-zarowka-wraca-z-przytupem.

Zainteresowanym polecam książkę „Świat na rozdrożu” Marcina Popkiewicza, z której zaczerpnąłem ten przykład i która (mam nadzieję) otworzy oczy niektórym przynajmniej niedowiarkom.


Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka