Homocon Homocon
191
BLOG

Wojna na Ukrainie przeciągnie się na wiele miesięcy.

Homocon Homocon Polityka Obserwuj notkę 1
W interesie Rosji na obecną chwilę jest kontynuowanie działań wojenne, nawet przez całe miesiące. Sama realizacja celów czysto militarnych potrwa co najmniej do końca maja. Zasadniczy cel wojny został już osiągnięty.

Od kilku dni wojna na Ukrainie przeszła w fazę wojny pozycyjną. Nawet na południu, który wydawał się najważniejszym obszarem działania militarnego agresora, na chwilę obecną Rosjanie nie potrafią przełamać obrony Mariupola ani Mikołajowa. Przed nimi także żmudne zdobywanie terenów na północy-zachód od Ługańska. 

Stąd na razie dość trudno przewidywać ani kiedy nastąpi zakończenie wojny, ani czy w najbliższym czasie doczekamy się ważnego zwrotu. Takim zwrotem mogłoby być albo poważny kryzys w Rosji, który zmusiłby ją do wycofania sił z Ukrainy lub załamanie się drugiej strony i wyczerpanie się sił ukraińskich i ich zdolności obronnych. Przewidywania mówią o potencjalnym załamaniu się rosyjskiej gospodarki w połowie kwietnia. Na razie ponowne otwarcie giełdy w Moskwie w zeszły czwartek, w dość ograniczyć zakresie, nie daje odpowiedzi na pytanie, czy Rosji uda się opanować kryzys. Lecz w tym samym czasie może czekać też poważny kryzys Ukrainę, której gospodarka nie może normalnie funkcjonować, za chwilę w wielu regionach kraju może zawitać głód. 

Najbliższe, prawdopodobnie przewidziane na 4-8 tygodni wojny cele militarne to:

- po zdobyciu Mariupola przesunięcie ofensywy na północ, w kierunku Zaporoża i Dniepru. Zdobycie Łusyczańska i ofensywa w kierunku Kramatorska. To pozwoli Rosji mieć opanowaną całą ścianę wschodnią Ukrainy od Charkowa po Donbas i dalej na południe do Krymu;

- kolejna faza to dalsza ofensywa z południa i wschodu w kierunku Dniepru. A potem już od południa w kierunku Kijowa. Po drodze jest jednak Charków i Połtawa. Jeśli ukraińska obrona nie zelżeje, Rosji zajmie zajmowanie tych terenów miesiąc do dwóch;

- osobny kierunek uderzenia pójdzie dalej na południe w kierunku Naddniestrza.

Jednak przy obecnych stratach i sile ukraińskiego oporu zdaje się, że realizacja tych celów będzie musiała ulec zawierzeniu lub poważnemu przesunięciu w czasie. 

Jeśli obie strony zachowają pewny potencjał agresywny/obronny, trzeba nawet założyć, że wojna potrwa miesiące. Dla Rosji taki scenariusz nie musi oznaczać przegranej. A co więcej skoro nie udało się jej w chwili obecnej szybko podbić i podporządkować sobie Ukrainy przeciąganie wojny może być Kremlowi na rękę. To tylko odsuwanie celów wojennych, a nie ich porzucenie. Wciąż ma on większe zasoby od przeciwnika, wiemy już dziś, że kontrakty z Chinami i Zachodem (nawet jeśli nieco skurczone) będą dostarczać jej potrzebnych środków na przeżycie. W połowie marca rubel poprawił swoje notowania w relacji do dolara: ze 120 rubli za dolara do 100.  Przewidywania mówią jednak, że i tak uderzenie w rosyjską gospodarkę będzie mocne. W 2023 r. ma się ona skurczyć o 10 do 15 %.

Zachód jednak za chwilę przestanie się, tak jak jeszcze dziś, zajmować Ukrainą, zmęczenie wojną może nawet skierować emocje przeciw Kijowowi jako przyczynie konfliktu. Koniunktura polityczna dla Kijowa też nie jest zbyt dobra. Przetrwanie prezydenta Macrona lub wybór, któregoś z prawicowych konkurentów nie zmieni nic w podejściu Paryża do wojny na wschodzie. Kanclerz Scholz nie ma wielkiego pola manewru, ogranicza go przede wszystkim transformacja energetyczna Niemiec, której nie może i pewnie nie będzie chciał zatrzymać. Mało popularny Biden to też nie jest silna podpora dla Kijowa. Na amerykańskiej prawicy dominuje dziś izolacjonizm. A Zełenski zdaje się, uwierzył, że jest w stanie pokonać Rosję, skoro dość oschle podchodzi do idei misji pokojowej NATO (czy też dokładniej krajów natowskich) na Ukrainie. 

Jeśli wojna ugrzęźnie na Ukrainie, nie przesuwając się ani na korzyść Moskwy ani Kijowa, to Kreml bez konieczności używania dodatkowych zasobów będzie w stanie utrzymać się na zajętych pozycjach. Wojskowych i politycznych. Bez decyzji o wysłaniu na Ukrainę ciężkiego sprzętu, znacznego wsparcia finansowego i dalszych sankcji uderzających w Rosję, już dziś można powiedzieć, że cel wojenny, jakim było wyeliminowanie Ukrainy jako poważnego gracza, Kreml może uznać za osiągnięty. Już dziś straty wojenne na Ukrainie sięgają dziesiątków miliardów. W połowie marca wyliczenia mówiły o 120 mld dolarów. Budżet roczny Ukrainy to niecałe 40 mld. Znaczy to, że Ukrainie odbudowa zajmie lata. Nie da się na chwilę obecną oszacować także strat ludnościowych. Choć pewne jest jedno: Ukrainę czeka demograficzna katastrofa. 20 lat temu Ukraina miała 50 mln mieszkańców. Przed wojną już tylko 41 mln. Teraz z kraju wyjechały kolejne miliony i nie wiadomo kiedy ani w jakich warunkach będą mogli wrócić.

Zdobycie Ukrainy, podporządkowanie jej sobie, nawet podział, na chwilę obecną Moskwie się nie udały. Lecz pejzaż wojenny wygląda niewyraźnie. Silne wsparcie dla Ukrainy pozwoliło jej przetrwać pierwsze uderzenia. Rosja poważnie spowolniła, lecz obecna ekipa rządząca na Kremlu, a wiara w szybszą jej zmianę dziś już zanika, nie ma innego wyjścia niż kontynuowanie działań  wojennych i liczenie na pozytywną zmianę na froncie wojskowym i dyplomatycznym. Tylko tak może coś ugrać. Gdyby Kreml zgodził się dziś na negocjacje pokojowe, realne a nie pozorowane, to wydaje się, że jedyne co mógłby zyskać to powrót do terytorialnego status quo oraz wymuszenie na Kijowie, przy aprobacie Zachodu, deklaracji o "neutralności". A nie o to chodzi. 


Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka