Homocon Homocon
301
BLOG

Krym jako nowa Czeczenia

Homocon Homocon Polityka Obserwuj notkę 1

Czytając dzisiejsze wpisy w czeluściach Salonu24 natrafiłem na bardzo interesujący (na pewno mnie) tekst blogera Małego Księcia. Tekst poświęcony jest geopolityce i próbie oceny polityki rosyjskiej. Chciałem tekst tego blogera skomentować, lecz wyszedł on na tyle długi, że postanowiłem uczynić z niego kolejną dzisiaj notatkę. W poniższym tekście jest sporo odniesień to tez Małego Księcia, dlatego zainteresowani mogą nasamprzód zaznajomić się z jego teksem.

 

Oto mój tekst: 

 

Generalnie z większością uwag Małego Księcia się zgadzam, nieświadomie polemizuje on z jednym z moich poprzednich tekstów, gdzie pisałem o kierunkach polityki państwa rosyjskiego. Ogólnie Mały Książę podkreśla fundamentalną rolę Ukrainy jako "geopolitycznego sworznia" tak dla rosyjskiej mocarstwowości jak i amerykańskich prób blokowania jej. Rosja musi kierować się na zachód z racji naporu Chin w Azji, które również blokowane są przez Amerykanów poprzez ich sojusze na Dalekim Wschodzie.

 

I tak idąc po kolei: co do kwestii ważnych podmiotów na terenie Eurazji to trudno coś istotnego dodać, układ potęg za bardzo się nie zmienia, widzenie geopolityczne (uważam je za generalnie najwłaściwsze, choć trzeba uważać kryją się niekiedy pod tą nazwą tezy głęboko fałszywe czyt. Dugin) wykazuje dużą stabilność: Chiny, Rosja, Europa-UE (choć ta wyłącznie jako obszar gospodarczy). Indie duże, ale bez zasadniczego pomysłu. W Azji jest oczywiście też Iran, ale można by go uważać jako państwo w zawieszeniu, jako "półpodmiotowe", to co Mały Książę nazwał geopolitycznymi sworzniami to określił bym jako rodzaje korytarzy, które duże państwa zdolne do formułowania polityki globalnej wykorzystują jako rezonanse swojej polityki; muszą je sobie podporządkować, ale zarazem państwa te mogą być wykorzystywane tym skutecznej gdy całkowicie nie tracą "na wartości". W przypadku Chin (i USA próbujących je blokować) są jeszcze dwa korytarze, oprócz wspomnianego przez Małego Księcia dalekowschodniego, mianowicie "korytarz birmański" (Myanmar jest przecież póki co kontrolowany przez Chiny, i zapewne też blokuje tak Indie) oraz Azja Centralna, jej rola coraz bardziej dla Chin wzrasta, wpływy Chin sięgają też Pakistanu (budowa Gwadar Port), co oznacza zarazem blokowanie Indii od zachodu.

 

Generalnie chodzi o to (co zasugerowałem w jednym ze swoich wpisów, coś przeciwnego niż Mały Książę (dalej - MK) oczekujący polityki rosyjskiej nastawionej tylko na zachód), że kierunek zachodni dla Rosji jest w gruncie nonsensowny, że tak naprawdę sprawa Ukrainy to dla Rosji ślepy zaułek, oczywiście argumenty Małego Księcia są bardzo mocne – kierunki rosyjskiej polityki są połączone:  Morze Czarne, Śródziemne, Bliski Wschód (choć jest też drugi korytarz na Bliski Wschód przez Kaukaz oraz Iran), jednakże czy to jedyna droga dla mocarstwowości Rosji (została ona mocarstwem gdy jeszcze Ukrainy ani Krymu nie miała?). Uważam, że tak naprawdę nastawianie się na Ukrainę to błąd, ślepota ekipy Putina, może nawet świadome przedkładanie interesów gospodarczych swojego środowiska nad polityczne całego państwa. Bo to właśnie coraz większa obecność Chin w Azji Centralnej (jak MK zauważył blokowanych na terenie Dalekiego Wschodu) musi wywołać reakcję Rosji, ma on rację, że to oznacza starcie tych państw (może tylko "zimne"), ale jeśli Rosja skupi się na zachodzie i odpuści Azję Centralną to de facto świadomie się kurczy - gdyby scenariusz rosyjski zakładał to przesunięcie się na zachód a "porzucenie" nawet dosłowne terenów zauralskich, to ma MK absolutną rację: Ukrainy nie może Rosja odpuścić „za Chiny". Tu pojawia się też ta intrygująca teza, jaką MK wysunął o planach Rosji na stanie się biznesowym centrum Europy (tak na marginesie, dla nas scenariusz tak ścisłych relacji UE-Rosja jest fatalny); jednakże czy nie czyni MK wtedy z Putina wręcz geniusza, zdolnego do perfekcyjnej kalkulacji - gdzie ekspansja, gdzie minimalizm? Gdzie zadziałać ostro a gdzie odpuścić?

 

Także działania Rosji na Ukrainie są ze strony Rosji raczej chaotyczne, nad całą sprawą Krymu (tak jak Osetii Południowej) tak naprawdę Rosja nie panuje, oczywiście to ma wyglądać, że niby wszystko jest tak jak chcieliśmy, ale to zasłona: całych państw nie daje nam się opanować, odrywamy ich część, zastraszamy, one potulnieją, wybierają bardziej spolegliwych przywódców - ale tym nie buduje się ładu, jak Rosja się potknie to może mieć za chwilę na kilku odcinkach granicznych wojny. Nie, działania rosyjskie dla mnie to jednak (może nie brzmi to zbyt analitycznie) "bandytyzm": skoro nie może być nasze to zrobimy tam chaos. Nowego Ładu nie będzie, bo Putin ani nie jest tak pragmatyczny jak chcą widzieć go jedni (interesy, interesy) ani przewidywalny i planujący (jak u MK), to "car" kulejącego imperium, egotyk polityczny, rozumiejący władzę jako synonim przemocy.

 

Dlatego tu wraca sprawa Azji Środkowej, jeśli Rosja i jej elity nie planują "skurczyć" się do formy państwa europejskiego (a tego nie planują, co widać po sposobie działania), chcą utrzymać rolę gracza światowego (co do baz w Wenezueli czy w Singapurze zasugerowanych przez MK to wedle mnie blef, Rosji chyba także na nie zwyczajnie nie stać), a nie kieruje nimi tylko putinowski PR (napinanie mięśni przed Europą) to muszą "powrócić" do Azji - nie wiem czy Azja Centralna stanie się ponownie Heartlandem, ale jej rola na pewno wzrośnie.

 

 

I ostatnia kwestia to Turcja. Jeśli przyjąć, że Stany nie są już w stanie prowadzić tak rozległej polityki samodzielnie (z wielu, też ekonomicznych, powodów) to oczywiste jest, że będą potrzebowały dla prowadzenia globalnej polityki pomocników (dla samego siebie nazwałem  takie państwa wiceszeryfami), którym USA oddadzą pewne obszary "po zarząd", choć zgodny, maksymalnie na ile się to da, z własną polityką. Turcja to świetny kandydat do tej roli - ma rozległe pole - od Bałkanów, przez Bliski Wschód, Morze Czarne po właśnie Azję Centralną. Jeśli USA i Turcji uda się wygrać tę rozgrywkę to George Freedman może okazać się w tej kwestii proroczym. Co do Ukrainy to sprawa pewnie jak MK mniema rozstrzygnie się między USA a Rosją, przy pominięciu UE, co zresztą na starym kontynencie umocni tylko antyamerykanizm, zbliży te kraje do Rosji (tym bardziej że uważam, że Starej Europie może tak naprawdę zależeć na parcelacji Europy Środkowo-Wschodniej). Ale nawet jeśli Rosja odpuści (aneksja Krymu była by totalną przegraną Zachodu), to i tak Krym stanie się nowym ogniskiem zapalnym (z działaniami terrorystycznymi i partyzantką włącznie): raz rozpalone emocje nie dadzą się ugasić: usłyszymy o rosyjskiej partyzantce antyukraińskiej i tatarskiej antyrosyjskiej (wspieranych po kryjomu przez odpowiednio Rosję i Turcję), o zamachach w Kijowie i Sewastopolu, pierwszych dokonają rosyjscy separatyści, drugich tatarscy nacjonaliści. Jak do wszystkiego włączy się Al-Kaida, Emirat Kaukaski to mamy drugą Czeczenię, tyle że bliżej  nas.

 

 Pokoju na Krymie nie spodziewam się długo, nawet jeśli Rosjanie powrócą do swoich baz, na pewno działać będą na rzecz destabilizacji, co przewiduje wielu, ale zakres tej destabilizacji będzie, uważam, taki jaki go nakreśliłem. Rosjanie Krymscy, co o nich myśleć, wedle mnie w swej masie chcą oderwania od Ukrainy, jeśli to państwo nie będzie rządzone przez "swoich". Rosjanie nie są manipulowani przez Putina w tak wielkim stopniu jak wielu zakłada, co jeśli odrzuenie demokracji (tego co z nią się wiążę) to nie frazes, ale realna postawa? Na wschodzie mamy starcie dwóch "sytemów-światów",  z odrębnymi punktami odniesienia. 

 

 

 

 

 

  

Homocon
O mnie Homocon

Zajmuję się głównie tematyką międzynarodową, polityką zagraniczną; z przekonań sceptyczny konserwatysta. Na salonie24 teksty o geopolityce, społeczeństwie, kulturze, felietony. https://twitter.com/azarzGrajczyski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka