Horatius Horatius
1454
BLOG

Ta wojna dopiero się zaczyna

Horatius Horatius Polityka Obserwuj notkę 9

Premier wyraził dzisiaj nadzieję na zakończenie wojny polsko-polskiej. Na jego miejscu każdy miałby takie życzenie. Wygląda jednak na to, że to, co do tej pory obserwowaliśmy, to tylko preludium do prawdziwego konfliktu.

 
Na obecną sytuację Platforma pracowała sumiennie już od czasu katastrofy smoleńskiej. Skandaliczne zaniedbania, które przykryto PR-owskim hasłem „Państwo zdało egzamin!” musiały prędzej czy później ujrzeć światło dzienne. O wielu z nich mówiło się i pisało od dawna, a mimo to wspierające rząd media zaklinały rzeczywistość dbając ze wszystkich sił o to, żeby do władzy nie doszedł ponownie znienawidzony PiS. Rzeczywistość medialna przykryła realny świat dając nam to, co chyba Polakom najdroższe – Święty Spokój. Bez wątpienia sami zachęciliśmy PO do zlekceważenia sprawy odwracając czym prędzej uwagę od katastrofy smoleńskiej. Owszem, społeczeństwo popchnęły do tego „złe media” podgrzewając sprawę do granic możliwości, jednak to nas nie usprawiedliwia. Jesteśmy chyba dostatecznie dorośli, żeby zrozumieć, że jeśli zamieciemy brud pod dywan, to z czasem będzie go przybywać i przybywać, aż w końcu zabraknie na niego miejsca. I tak było w tym przypadku. Traumy nie można wypierać w nieskończoność. Z czasem powraca ze zwielokrotnioną siłą. Przywykliśmy żyć tak, jakby katastrofy nie było. Dalej chodzimy do pracy, szkoły, na uczelnię. Oglądamy telewizję, czytamy gazety, gramy na komputerze. Czas nie stanął przecież w miejscu. Ziemia kręci się dalej.
 
Dla niektórych jednak stoi od 10 kwietnia. PO przywykła do tego, że Polacy wszystko jej wybaczą. A co z tymi, którzy nie odpuszczają tak łatwo? Z nich zrobiono kozła ofiarnego. Jak świat światem ludzie lubią wyszukiwać kogoś, kto jest odpowiedzialny za całe zło. Masoni, Żydzi, kapitaliści, wszechświatowe spiski. W naszych czasach padło na PiS i braci Kaczyńskich. Po katastrofie okazało się, że to nadal działa. Wystarczyło więc rozciągnąć kategorię obejmującą tych, z których wolno się śmiać, na ziejący nienawiścią „lud smoleński”. Może się mylę? Może nie mam racji? Wystarczy przypomnieć sobie tylko sceny spod Pałacu Prezydenckiego. Duża część z nas, a może nawet większość, to klasyczne postnowoczesne osobniki. Chcą się bawić, a nie cierpieć. Chcą karnawału, zabawy, Euro 2012! A nie jakiejś tam żałoby, którą należy odbębnić i uciekać czym prędzej. Przypomnienie im o śmierci to oderwanie ich od rzeczywistości karnawału. To jak wyrzut sumienia, który mówi im, że istnieje przecież dobro wspólne, jakieś państwo, jakiś naród. Ich państwo i ich naród, społeczność za którą są odpowiedzialni. To odrywa ich od ich małych spraw i wąskiego spektrum egoistycznych potrzeb. A to rodzi frustrację, którą trzeba wyładować.
 
Tworząc kategorię obywateli klasy B, „ciemnogrodu” i „oszołomów”, a także spychając ich na margines PO samo skonstruowało sobie bombę z opóźnionym zapłonem. Nic nie mobilizuje tak jak żal czy gniew. Nic nie daje takiej siły jak poczucie odrzucenia. Dziś śmietnik, na który grono miłośników światłogrodu wyrzuciło część swoich rodaków, kipi od emocji. Ujawnienie skandalu z zamianą zwłok przypadło na najgorszy dla PO czas. Polacy są już Partią Wszystkich Partii wyraźnie zmęczeni. Brak reform, kryzys, rosnące podatki, kontrowersje w sprawie ACTA – to wszystko nadszarpnęło wizerunek Platformy. Aferę hazardową dało się jeszcze ukryć, ale kolejne kontrowersyjne sprawy przylgnęły do rządu tworząc niezbyt chlubną etykietę nierobów i działającej dzięki znajomościom grupy karierowiczów. Powoli nawet intelektualiści poczuli się PO wyraźnie rozczarowani.
 
A już niedługo marsz w obronie TV TRWAM. Po raz kolejny ruch posmoleński będzie miał okazję „się policzyć”. Coraz bardziej stanowcza antyrządowa retoryka z prawej strony sceny medialnej tylko podgrzewa atmosferę. Autor „Kinderszenen” twierdzi nawet, że jeśli to nie pomoże, to trzeba nam jakiegoś nowego zamachu majowego, rokoszu, czy wręcz rewolucji. Elektorat PiS jest więc całkowicie zmobilizowany. Są też realne szanse, że może się on w najbliższym czasie powiększyć. W czasie ostatniej debaty partia (w tym sam prezes) pokazała zupełnie nową twarz – pokorną, potrafiącą słuchać i dyskutować. Nad PO wiszą dziś burzowe chmury.
 
Co to oznacza? Może wszystko, może nic. W ostatnim czasie Polacy wielokrotnie pokazywali światu, że są w stanie działać na przekór wszelkiej logice oraz że z łatwością kupują kolejne produkty inżynierii medialnej. Poza tym PiS i nie stojącej u jego boku części ruchu posmoleńskiego wciąż czegoś brakuje aby zdobywać serca i umysły. Wielu Polaków nie identyfikuje się z tematem katastrofy, a imponderabilia ostatnio w naszym kraju znaczą coraz mniej. Negatywny obraz PiS też utrzymuje się w wielu środowiskach. Cała nadzieja PO w lemingach (zarówno tych młodych, jak i starych) oraz wciąż nienawidzących Kaczyńskiego mediach. W toczącej się dziś sejmowej dyskusji ponownie obserwowaliśmy tą samą naiwną retorykę, którą Polacy kupowali już tyle razy…
 
Dopiero przekroczyliśmy Rubikon, a kości wciąż się toczą.
 
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka