Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
59
BLOG

Kto najskuteczniej odstrasza od polskości?

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Polityka Obserwuj notkę 14

W naszym Sejmie "z urzędu" czy raczej w wyniku tak zwanego "Traktatu o dobrym sąsiedztwie" z Republiką Federalną Niemiec zasiada reprezentacja mniejszości niemieckiej w Polsce. Przez długie lata jednym z nich był przewodniczący Towarzystwa Społeczno - Kulturalnego Niemców (TSKN) na Śląsku Opolskim Henryk Kroll, który kiedyś używał nazwiska Król. W Senacie mniejszość niemiecką reprezentował inny działacz TSKN - profesor elektrotechniki na Politechnice Opolskiej Gerhard Bartodziej. Polacy i Niemcy sąsiadują ze sobą od wieków. Mimo wrogości mieszają się ze sobą i nazwisko niekoniecznie świadczy o narodowości. Jerzy Engel jest bez wątpienia Polakiem, a Tim Borowski Niemcem. Kim są Mirosław Klose i Łukasz Podolski, nie wiem. I nie wiem, czy oni sami wiedzą.

Zawsze zdarzali się ludzie wybierający narodowość wbrew nazwisku. Profesor Aleksander Brückner urodził się na Wołyniu w rodzinie niemieckich kolonistów. Czuł się Polakiem. Jego zasługi dla naszej kultury są ogromne, może większe niż Lindego. Zmarł w maju 1939 roku w Berlinie. Kilka miesięcy później dowodzone przez generała Waltera von Brauchitscha niemieckie wojska lądowe wyruszyły na Polskę. Przodkowie generała używali nazwiska Brochwicz. Można takie przypadki wymieniać bez końca.

W wypadku opolskich i śląskich Niemców nazwiska najprawdopodobniej coś jednak znaczą. Rodowity Niemiec język sobie na nich połamie - Bryłka, Kosak (Kozak?), Hanczuch, Strzedulla... Przed drugą wojną światową Opolszczyzna była silnym ośrodkiem polskości. W wyniku plebiscytu w 1921 przypadła Rzeszy, ale wielu jej mieszkańców głosowało za Polską, brało udział w powstaniach śląskich, należało do Związku Polaków w Niemczech. Nie zdziwiłbym się, gdyby byli wśród nich przodkowie dzisiejszych członków TSKN. Nie zdziwiłbym się, gdyby stali się Niemcami, mieszkając już w państwie polskim.

Ci, którzy w plebiscycie w 1921 roku głosowali za przyłączeniem Śląska do Polski, spodziewali się, że nie będą w niej ludźmi drugiej kategorii. Mylili się. Nowe władze najczęściej nie uważały, że autochtonom przysługują jakieś prawa. Polakiem i obywatelem był ten, kto przybył ze Wschodu. Ktoś taki mógł miejscowemu zabrać to, czego potrzebował: konia, siewnik, dom... Nie uważano tego za kradzież. Z czasem na Ziemiach Odzyskanych zaprowadzono pewien porządek. Jednak dawne zbrodnie i występki rzadko były karane. Rządzili ci, którzy je popełnili.

Podobnie było na innym terenie plebiscytowym - Mazurach. Ludzie, którzy kiedyś walczyli o polskość tych ziem, wyjeżdżali do Niemiec, kiedy tylko władze PRL dały im taką możliwość. Wiedzieli, że w Polsce nie ma dla nich życia.

Wracając do Śląska Opolskiego, to państwo polskie zgermanizowało jego rdzennych mieszkańców lepiej niż niemieckie. W początkach lat pięćdziesiątych zaczęli śpiewać po niemiecku w kościołach, a w latach dziewięćdziesiątych założyli TSNK...

Czy winien jest tylko komunizm? Nie sądzę. Polskie państwo potrafi wzbudzić wrogość niezależnie od ustroju. We wrześniu 1939 roku na Śląsku Wojsko Polskie i Powstańcza Samoobrona toczyły ciężkie walki z dywersją niemiecką. Dywersanci byli obywatelami polskimi. Często nie znali niemieckiego, umieli mówić tylko śląską gwarą. Byli wśród nich dawni powstańcy śląscy lub ich synowie. Uznali, że się pomylili, chcąc polskiego Śląska. Zabijali i ginęli, by pozbyć się "goroli".

Jak się wzbudza antypolskie nastroje? Bardzo prosto. Zobaczmy, jak to wyglądało na Zaolziu przyłączonym do Polski w roku 1938. Polacy stanowili tam zdecydowaną większość. Żołnierzy witano kwiatami. Potem wszystkie stanowiska w administracji obsadzili przyjezdni, a czeskie korony wymieniono na złotówki po złodziejskim kursie. Gdyby ci narzuceni administratorzy rządzili odpowiednio długo i nieudolnie, można byłoby ręczyć za wynik.

Niemcy, podobnie jak Polacy, zawsze emigrowali. Do Ameryki, do Rosji, do Szwajcarii. Byle dalej od swojej władzy. Jednak Ślązacy, którym historia dała możliwość porównać państwo polskie i niemieckie, lepiej oceniają to drugie.

Władza pociąga między innymi dlatego, że można jej nadużywać, wykorzystywać dla osobistych korzyści. Ta skłonność przejawia się u rządzących w każdym kraju. Wydaje mi się, że Polak u władzy jest szczególnie niebezpieczny. Oczywiste jest dla niego, że trzeba grabić pod siebie. Nie wstydzi się tego. Nie wstydzi się uciskać rodaków. Oni przecież do tego przywykli. Nigdy nie podaje się do dymisji. Na autentycznym poczuciu krzywdy wyrosła nie tylko mniejszość niemiecka. Próbują na nim zbić kapitał polityczny tacy ludzie, jak Kazimierz Kutz (dawniej Kuc). Powstaje Ruch Autonomii Śląska. Spodziewam się, że w swoim czasie Niemcy spróbują to wykorzystać.

Podobno kanclerz Bismarck mawiał, że nie ma sensu walczyć z Polakami. Wykańczają się sami. Wystarczy im w tym nie przeszkadzać. Wygląda na to, że miał rację.

Piotr Setkowicz

 

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka