Dla wielu z nas zaangażowanie Lecha Kaczyńskiego w konflikt rosyjsko-gruziński budzi wiele wątpliwości. By je rozwiać, trzeba postawić sobie pytanie o jego cel. O co toczy się ta gra?
Zaryzykuję tezę, że gra toczy się o … niepodległość Polski. Jak to uzasadnić?
UE ewidentnie dąży do wielkiego porozumienia euroazjatyckiego. Za wszelką cenę chce osiągnąć „braterskie” stosunki z Rosją Putina. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by przewidzieć rolę Polski w takim imperialnym porozumieniu. Ciężko doświadczyliśmy skutków jego pierwowzorów — paktu trzech czarnych orłów (Austria, Prusy, Rosja) z 13 grudnia 1732 czy paktu Ribbentrop-Mołotow z 1939 roku.
W tej sytuacji jedyną szansą Polski jest skłócenie zakochanych w sobie zachodnich i wschodnich sąsiadów lub przynajmniej takie propagandowe ustawienie społeczeństw Zachodu, które odsunie społeczne przyzwolenie na ten alians. Pokazanie wojowniczych zapędów Rosji i jej nieprawdziwych deklaracji pokojowych jest tu jak najbardziej na miejscu. Jeśli dodatkowo konflikt odsunięty jest daleko od naszych granic i możemy zyskać przyjaźń innych narodów wałczących o niezależność od rosyjskiego imperium, to można mówić wręcz o wirtuozerii Lecha Kaczyńskiego. Obraz niezbyt gramotnego Kartofla czy Kaczki to wytwory niemieckiej i rosyjskiej propagandy i jej sługusów w polskich mediach — nie mający nic wspólnego z rzeczywistością.
Dziwna wojenka Prezydenta Saakaszwilego oskarżanego o samobójczy atak czy prowokację podczas sierpniowej olimpiady też może mieć drugie dno. Być może był to wyprzedzający atak zmuszający Zachód do wzięcia w obronę Gruzji, która w scenariuszu Moskwy miała cichaczem (i za przyzwoleniem Zachodu) powtórnie zostać włączona w rosyjską strefę wpływów.
Wiem, że zaprezentowana teza zakrawa na „spiskową teorię dziejów”. Ale po pierwsze historia pełna jest spisków (to jedno z głównych narzędzi uprawiania polityki), a po drugie takie wyjaśnienie najlepiej łączy wszystkie dostępne nam fakty w spójną całość. Metodologia naukowa zawsze stawia taką tezę ponad innymi. A więc zaufajmy nauce…
Paweł Chojecki
artykuł pochodzi z nowego numeru "idź POD PRĄD" - od piątku w kioskach RUCH
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka