Podczas wakacji miałem częste kontakty z naszymi Czytelnikami, którzy są katolikami. Może to dziwić, wziąwszy pod uwagę fakt, że na płaszczyźnie wiary ostro zwalczamy katolickie dogmaty. Nie dziwi jednak, kiedy uwzględnimy złożoność tożsamości ludzkiej. Oprócz identyfikacji religijnej mamy jeszcze inne punkty odniesienia. Jesteśmy przykładowo mężczyznami, kobietami, studentami, kawalerami, pannami, małżonkami itp. Każda z tych tożsamości może nas na pewnych płaszczyznach łączyć niezależnie od różnic w innych wymiarach. Przykładowo młode matki dobrze dogadują się na szkole rodzenia, choć mogą się różnić wykształceniem, pochodzeniem społecznym, religią czy nawet narodowością.
Podobnie, będąc Polakami, możemy owocnie współpracować na niwie państwowotwórczej, będąc jednocześnie w konflikcie na tle religijnym. Podobną koncepcję próbuje od wielu lat realizować najstarsza partia polityczna III RP Unia Polityki Realnej. Odwołując się do szeroko pojmowanych wartości chrześcijańskich, zachęca do współpracy wolnorynkowo nastawionych ateistów, protestantów, gnostyków i oczywiście katolików.
Większość ludzi religijnych zapewne doda, że tożsamość wiary jest w życiu człowieka tożsamością najważniejszą. Ma ona ogromny wpływ na jego zachowania i poglądy w wielu dziedzinach. Zgadzam się z tym całkowicie. Dołączę jednak dodatkowe obserwacje.
Istnieje pokaźna sfera ludzkiej aktywności, gdzie poglądy religijne nie mają żadnego znaczenia. Matematyka, fizyka, chemia i wiele innych nauk ścisłych to obszar religijnie neutralny. Dalej mamy wiele zagadnień praktycznych - uprawa roli, budowa dróg czy produkcja mebli - również wolnych od dylematów religijnych. W kolejnych obszarach ludzkiej aktywności przekonania religijne mają duże znaczenie, ale zmierzają do wspólnych zastosowań. Muzułmanin nie będzie kradł ze strachu przed "amputacją" prawej dłoni, katolik ze strachu przed piekłem, a biblijny chrześcijanin z wdzięczności dla swojego Zbawiciela, który odpuścił mu wszystkie, także przyszłe, grzechy. Z punktu widzenia życia społecznego nie ma to jednak większego znaczenia (o ile powyższe motywacje rzeczywiście działają w praktyce). Ważne, by ludzie w danej społeczności nie kradli, a nie jest tak ważne, z jakich motywacji to robią.
Ciekawą kwestią jest też problem obrony ojczyzny. W walce zbrojnej biorą wtedy udział ramię w ramię katolicy, prawosławni, żydzi, ateiści czy protestanci. W przerwach mogą oczywiście wieść zażarte spory religijne, ale w obliczu wspólnego wroga walczą razem. Nawet pacyfiści mają też swoje miejsce - mogą kopać rowy, gotować posiłki czy opatrywać rannych.
Cieszę się, że tak wielu naszych Czytelników rozumie, że nie we wszystkim musimy się zgadzać. Jeśli nasze pismo przynosi Wam korzyść, budując patriotyzm, powiększając wiedzę historyczną czy inspirując do działań propaństwowych, to chwała Bogu! Jeśli niesie Wam również pomoc duchową, to jeszcze lepiej. Jeśli zagrzewa do głębszego poznania prawd Waszej religii, by odpierać nasze na nią ataki, to również jest korzystne. Niebezpieczne mogłoby to być w dwu przypadkach: gdyby Wasza religia była fałszywa (i lektura iPP pomogłaby to zdemaskować) albo gdybyście byli bardzo naiwni i niedouczeni w swych przekonaniach religijnych, a my stosowalibyśmy jakieś tajemne zabiegi manipulacyjne sprowadzające Was na "bezdroża błędu". Jak jednak mamy nadzieję zorientowaliście się po lekturze iPP, naszą bronią jest tradycyjna logika, argument zdroworozsądkowy i odwoływanie się do nieomylnego Słowa Boga. Dla kogo to może być niebezpieczne...
***
Absolutnym "rekordzistą" w omawianej sprawie jest Pan Jan Kotwicki ze Wschowy. Nie tylko, że doprowadził do stałej sprzedaży iPP i innych pism patriotycznych (Gazeta Polska, Niezależna Gazeta Polska, Myśl Polska, Najwyższy Czas) w sklepie Pana Stryjewskiego (ul. Kościuszki), ale zorganizował już dwa spotkania z naszym udziałem - w lipcu ja mówiłem o dezinformującej roli mediów, a w sierpniu Paweł Machała o edukacji domowej. Jednocześnie Pan Jan jest aktywnym działaczem prawicowym i katolickim, który ściągnął do Wschowy tak znanych twórców katolickich, jak Grzegorz Braun, Stanisław Michalkiewicz czy prof. Jerzy Robert Nowak. W głowie religijnego fanatyka takie połączenie się nie mieści. W umysłach i sercach ludzi właściwie pojmujących swe oddanie Bogu jest jak najbardziej na miejscu. Tam, gdzie to możliwe i konieczne (np. dobro Polski) współpracujmy jak najbliżej; tam, gdzie dzielą nas kwestie wiary, pięknie walczmy i przekonujmy się wzajemnie, uznając za tradycyjną logiką, że Prawda jest jedna.
Ekumenizm jest zaprzeczeniem takiego podejścia. Proponuje współpracę i demonstrowanie jedności na płaszczyźnie religijnej przy lekceważeniu lub spłycaniu różnic doktrynalnych. Proponuje fałszywy pokój tam, gdzie powinna być walka o Prawdę. Na dłuższą metę powoduje nie wzrost, a spadek zainteresowania sprawami wiary. Jeśli wszystkie religie mówią z grubsza to samo, to nie ma co sobie nimi zawracać głowy i można spokojnie stworzyć jeszcze jedną, na osobisty użytek. Takich właśnie "wierzących" mamy obecnie coraz więcej. Oficjalnie należą do jakiegoś kościoła, ale wybierają sobie z jego nauk jedynie to, co im się podoba.
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, I odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom; 2 Tym. 4:3-4
Bezkompromisowa walka o Prawdę rodzi z kolei przekonanie, że jest na tym świecie coś obiektywnego, czemu warto poświęcić życie. Nawet jeśli na tej drodze mylimy się jak Szaweł i gorliwie (acz szczerze) zwalczamy prawdziwą ewangelię, to Bóg nie pozostawi nas w ciemności...
Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie. Jan. 7:17
Paweł Chojecki
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka