Znajdujemy się na potężnym wirażu dziejów – mamy za sobą dwie wojny światowe i okres tzw. zimnej wojny. Światowi przywódcy mówią o nadchodzącym czasie globalnego pokoju i bezpieczeństwa. Receptą ma być wygaszenie wszystkich konfliktów narodowościowych i religijnych. Takiego globalnego eksperymentu świat nie przeżył od czasów oświeconej dyktatury Nimroda – powszechnie znanej jako budowanie wieży Babel. Owszem, wielu próbowało – ostatnio towarzysze Adolf i Józef, którym na szczęście Bóg nie pozwolił się dogadać – ale dość szybko odchodzili w niebyt wraz ze swoimi ambitnymi planami.
Tym razem świat ma jednak duże szanse na zrealizowanie odwiecznych "ideałów" humanizmu. Przygotowania prowadzono powoli, momentami prawie niezauważalnie, od wielu lat.

Reklama UE: Europa - wiele języków jeden głos
Konflikty narodowościowe postanowiono rozwiązać poprzez likwidację państw narodowych oraz ukształtowanie nowej doktryny patriotyzmu – regionalnego i globalnego. Modelowym tego przykładem jest gwiazda lat 80. Kora Jackowska - "Dziś inaczej pojmuję patriotyzm. (...) Mogę się czuć obywatelką Europy, naszej planety i cieszyć z różnorodności, a nie bronić jednego narodu, rasy, religii." Rzp. 2-4 maja br.
Jak jednak pokonać konflikty religijne? Jeden z Ojców zjednoczonego świata, Słońce Narodów, zaproponował "ostateczne rozwiązanie" problemu – fizyczną likwidację staroświeckich wierzeń i zabobonów oraz wprowadzenie na ich miejsce oświeconego ateizmu. To rozwiązanie miało jednak pewne wady. Po pierwsze: opór materii – wielu wybierało śmierć wraz ze swoją religią. Po drugie: zdecydowana większość wybierała dostosowanie tylko zewnętrzne. Po trzecie: u ludzi sprzedających swoje ideały ze strachu lub dla chęci zysku trudno było wykrzesać entuzjazm dla nowej idei. W zdecydowanej większości stawali się biernymi i apatycznymi wyrobnikami lub karierowiczami. Prawdziwych, ideowych i misyjnych ateistów było (i jest) jak na lekarstwo. Cóż począć?
Trzeba było stworzyć swoistego mutanta, który zapewni ludziom komfort wiary religijnej, a jednocześnie uczyni z nich aktywnych realizatorów iście bezbożnych celów pożytecznych dla budowania Imperium. Podwaliny ideowe dla nowej wiary położył luterański teolog Rudolf Bultmann. Jego dziwaczne idee zyskały rozgłos w dużej mierze dzięki tow. Adolfowi, który wszystkich oddanych Bogu pastorów i teologów pozamykał w obozach. Taki klimat nie sprzyja wolnej dyskusji filozoficznej... Bultmann, praktycznie bez większego sprzeciwu swoich kolegów po fachu, zaczął więc propagować nowe chrześcijaństwo bez ... Jezusa i Jego Słowa. Oczywiście nie zrobił tego za pomocą ataku frontalnego. Za punkt odniesienia przyjął dogmat filozofii egzystencjalnej – liczy się tylko tu i teraz człowieka. Chrześcijaństwo ma więc sens o tyle, o ile pomaga człowiekowi radzić sobie z codziennym życiem. Trzeba więc usunąć z Biblii wszystko, co przeszkadza w doczesnej szczęśliwej egzystencji. Trzeba zastąpić historycznego Jezusa Biblii, który jako jedyny oferuje zbawienie, wzywa do naśladowania i całkowitego ufania Słowu Boga, "Chrystusem" mojego wyobrażenia, "Chrystusem wiary", który dobrodusznie pomaga ludziom i czyni ich życie przyjemniejszym. Pismo Święte nie jest dla Bultmanna nieomylnym, bezbłędnym, "siedemkroć oczyszczonym" (Ps12,7) i niezmiennym słowem Boga, ale zbiorem mitów, które możemy dowolnie interpretować, szukając inspiracji najbardziej pasującej do współczesnych realiów życia i naszego doświadczenia. Po ponad sześćdziesięciu latach podstępne herezje Bultmanna są podstawą nauczania zdecydowanej większości szkół teologicznych. Wystarczy więc posłać pastora (lub młodego kandydata) na Chrześcijańską Akademię Teologiczną, Ewangelikalną Wyższą Szkołę Teologiczną czy Wyższe Baptystyczne Seminarium Teologiczne w Radości (by wymienić polskie placówki tego typu), by później co tydzień słuchać w kościele bultmannowskiego bajdurzenia zamiast zdrowej, przemieniającej życie i kierującej nasze myśli "ku górze" nauki historycznego Jezusa. (Tylko nieliczni oprą się sile takiej indoktrynacji i pokusie profitów – osobiście mam zaszczyt znać tylko jednego takiego brata w Chrystusie, Marka Handrysika, który na ostatnim roku swojej teologicznej edukacji we wrocławskim seminarium BST (obecnie EWST) zrezygnował ze studiów i zdobycia tytułu naukowego, którego musiałby się wstydzić – Jego świadectwo znajduje się w iPP, nr 37, sierpień 07’)
O ile za Hitlera udało się wypromować teologię podminowującą i skutecznie niszczącą protestantyzm, to katolicyzmem zajęli się po wojnie towarzysze sowieccy. Znając próżność, pychę i zachłanność katolickiego kleru, nasączyli go swoją agenturą. Od czasu J23 mieli decydujący wpływ nawet na wybór kolejnych papieży. Mit o rzekomym pokonaniu komunizmu przez JP2 jest tyle samo wart, co ten o heroicznej walce Wałęsy, który również "pokonał" w Polsce komunę. Watykan stanął przed jasnym wyborem – albo dostosowujemy się do "potrzeb duchowych" budowniczych światowego imperium i stajemy się nadworną religią panującą Rządu Światowego, albo "schodzimy do katakumb". Akurat w przypadku katolicyzmu wierność Pismu Świętemu nie stanowiła przeszkody w ułożeniu się z nowymi mocodawcami, ponieważ już tradycyjnie religia ta dowolnie zmieniała Jego naukę podług bieżącej potrzeby (kult posągów i obrazów, wykreślenie drugiego przykazania, kult "przeistoczonego" opłatka, celibat księży i konieczność ich pośrednictwa w relacji z Bogiem, zakaz czytania Biblii w językach narodowych, odrzucenie wystarczalności Ofiary Jezusa dla zbawienia człowieka – by wymienić tylko te najważniejsze). W religii rzymskiej problemem były dogmaty. Zwołano więc Sobór Watykański II, który stworzył podstawy doktrynalne do zmian katolickiego stanowiska. (Pracowicie uwijał się przy nich młody kardynał z Polski Wojtyła.) Stworzono więc społeczną naukę kościoła o "sprawiedliwości społecznej", którą najtrafniej opisał Stanisław Michalkiewicz jako "specyficzny iloraz teorii naukowej i bzika". W rzeczywistości "nauka" ta nadaje socjalizmowi pozór moralności oraz otwiera drogę do dominacji globalnych instytucji nad rządami państw. Stąd wizyty papieży na forum ONZ, stąd polityczni doradcy w Watykanie zaangażowani w budowę Imperium – Brzeziński "doradzał" Wojtyle, a Ratzingera kontroluje Kissinger, stąd usłużne deklaracje legitymizujące Nowy Światowy Porządek:"Jeśli państwa nie są w stanie zagwarantować praw człowieka", społeczność międzynarodowa "ma obowiązek interweniować środkami prawnymi przewidzianymi w Karcie Narodów Zjednoczonych i za pomocą innych instrumentów międzynarodowych". Jeśli jej interwencja jest oparta na zasadach stanowiących podstawę ładu międzynarodowego, "nie powinna być traktowana jako ograniczanie czyjejś suwerenności". B16 w ONZ 18.04.08 Interia.pl
Na zmianie kościelnej doktryny politycznej oczywiście się nie skończyło. Trzeba było zaatakować wyjątkowość chrześcijaństwa. Symboliczny popis nowej doktryny w praktyce dał dopiero JP2, "modląc się" w Asyżu (1986r.) o pokój dla świata w towarzystwie wszelkiej możliwej szamańsko-kapłańskiej klienteli.
Polityczni architekci Rządu Światowego wywiązują się jak na razie ze swojej części zobowiązań – sypią Watykanowi obficie z koryta publicznego pieniądza, dając unijne dopłaty rolnicze (i nie tylko) i dyskretnie zapewniając wsparcie ideologiczne, by zagwarantować mu rolę "siły przewodniej" na mapie religijnej Nowego Świata. Oto protestant Tony Blair odkrył w sobie religijne powołanie, założył fundację Faith (Wiara) mającą na celu pomoc w budowaniu "wiary przyszłości", przechodząc jednocześnie na katolicyzm. Michaił Gorbaczow, wykonawca wschodniej części planu wynikającego z doktryny konwergencji (postulującej konieczność ujednolicenia socjalizmów Wschodu i Zachodu poprzez "poluzowanie" na Wschodzie i "przykręcenie" na Zachodzie), doznał "niezwykłego" religijnego uniesienia akurat w Asyżu, gdzie "poznał" nowego Chrystusa: "Święty Franciszek jest dla mnie drugim Chrystusem, innym Chrystusem". Onet.pl 21.03.08 Cerkiew prawosławna widzi nadchodzące niebezpieczeństwo i pręży muskuły – notorycznie "odmawia wizy" rzymskiemu papieżowi, a ostatnio nawet odmówiła publicznie wspólnych modłów: "Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie będzie brać udziału w modlitwach z Kościołami innymi niż prawosławne". Aleksander Wasiutin w imieniu Patriarchatu Moskiewskiego, Interfax
Nie należy jednak mieć złudzeń – będąc na pasku Kremla, w odpowiednim momencie przyłączy się do rzymskiego rydwanu.
Watykan od dłuższego czasu nie ma już żadnego znaczącego przesłania dla przeciętnego człowieka. Najsławniejszy współczesny papież nie pozostawił w jego pamięci niczego prócz reklamy kremówek. Nowy gra na dwie strony – katolikom sfrustrowanym zbyt szybkim "postępem" ma do zaoferowania jedynie powrót do średniowiecznych rytuałów (msza trydencka), by uciszyć ich strach przed "nowym", podczas gdy jednocześnie nawołuje do realizacji "milenijnych" celów, które wyznacza światu nie Bóg, ale... ONZ: "Zniesienie nierówności w podziale dóbr, rozszerzenie dostępu do wychowania, wspieranie wzrostu i zrównoważonego rozwoju oraz ochrona środowiska to wielkie "imperatywy" naszych czasów, które wymienił Benedykt XVI w przemówieniu do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk Społecznych". kosciol.pl
Tu właśnie spotykają się drogi wszystkich krzewicieli religijnego "postępu"– nie obiektywna prawda, nie historyczne fakty, nie Słowo Boga wyznacza imponderabilia nowej wiary, a jej skuteczność w pomaganiu w rozwiązywaniu codziennych i zarazem globalnych problemów współczesnego świata. Chrześcijanie mają w niej miejsce tylko wtedy, gdy zrezygnują z głoszenia piekła jako uniwersalnej kary za grzech, gdy zrezygnują z głoszenia historycznego Jezusa, który jako jedyny Bezgrzeszny dał dobrowolnie swoje Życie na okup za nasze grzechy, gdy zrezygnują z głoszenia konieczności nawrócenia się i zaufania Jezusowi jako jedynemu prawdziwemu Zbawicielowi i Bogu. Jedynie takie wykastrowane chrześcijaństwo koncentrujące się wyłącznie na "rozwoju osobowości" czy pomocy humanitarnej i edukacji ma rację bytu w Nowym Imperium. Jedynozbawczość Jezusa czy wyjątkowość objawionego Słowa Boga to herezje według nowej wiary. Ich wyznawcy to niebezpieczni fundamentaliści, którzy już niebawem zostaną okrzyknięci wrogami postępu i spokoju społecznego. Niebezpiecznymi wichrzycielami i rozsadnikiem kłamstw przywołujących stare demony nienawiści religijnej. Już dziś szkoli się "duchownych" do walki z nami. Na uczelniach teologicznych rozpracowuje się "naukowo" metody skutecznego zwalczania fundamentalizmu w łonie chrześcijaństwa (mały przykład: pastor Jedynak z Kościoła Wolnych Chrześcijan raczył popełnić pracę magisterską pod kierunkiem "profesora" T. Zielińskiego pt.: "Przejawy mentalności fundamentalistycznej w wolnych Kościołach protestanckich w Polsce. Diagnoza i propozycje duszpasterskie"). To dopiero początek łagodnych form perswazji – niebawem przejdziemy na wyższy stopień resocjalizacji....
Czym jednak skończy się krzewienie nowej wiary? Nie ma ona przecież obiektywnych, niezmiennych prawideł, a jej prawdziwym obiektem kultu nie jest Bóg, ale człowiek i jego powodzenie w ziemskim życiu. Co się stanie, gdy świat będzie nadal się globalizował, jednoczył i starał wspólnymi siłami rozwiązywać globalne zagrożenia? Co będzie, gdy te sztucznie wygenerowane przez socjalistyczne Imperium problemy zagrożą całemu światu (przykład ostatniego wzrostu cen żywności spowodowany ekologiczną presją na produkcję biopaliw ze zbóż i roślin oleistych)? Co będzie, gdy głód, upadek obecnego systemu walutowego, epidemie nowych, odpornych na leczenie chorób czy inne plagi zagrożą ludzkości? Co wybierze ludzkość, gdy wielcy tego świata ogłoszą, że jedynym rozwiązaniem jest globalna centralizacja i totalna kontrola nad światem? Jak zareaguje ludzkość ukształtowana na nowej wierze gloryfikującej nieubłagany postęp i życie wieczne na ziemi, gdy zostanie skonfrontowana z wybitnym mężem opatrznościowym, który ma recepty na wszelkie bolączki codzienności i bezpieczną przyszłość świata? Czy zawierzy mu swoją przyszłość? Przykład Niemiec pokazuje, jak o to łatwo. Kraj pogrążający się w duchowej, moralnej i gospodarczej zapaści uznał w Hitlerze męża opatrznościowego i powierzył swój los, oddając mu wręcz bałwochwalczą cześć. Kolejna odsłona tego dramatu nie ograniczy się już do jednego narodu...
A ów niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków i rzekomych cudów, i wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. 2 Tes. 2:9-10
I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki. 2 Kor. 11:14-15
Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia, Przeciwnik, który wynosi się ponad wszystko, co się zwie Bogiem lub jest przedmiotem boskiej czci, a nawet zasiądzie w świątyni Bożej, podając się za Boga. Czy nie pamiętacie, że jeszcze będąc u was, o tym wam mówiłem? 2 Tes. 2:3-5
I cała ziemia szła w podziwie za tym zwierzęciem. Obj. 13:3

Wieża Babel wg Breughla i Parlament UE w Strasburgu
Paweł Chojecki
kontakt email: knp@knp.lublin.pl
Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka