Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd
405
BLOG

EKUMENIZM - CZY MODLITWA JEZUSA ZOSTAŁA WYSŁUCHANA?

Miesięcznik idź Pod Prąd Miesięcznik idź Pod Prąd Polityka Obserwuj notkę 18

Właśnie rozpoczyna się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Warto się zastanowić dokąd wiedzie ekumenizm.

Jedno zdanie z tzw. arcykapłańskiej modlitwy Jezusa jest w naszych czasach niemiłosiernie nadużywane: "...aby byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a ja w tobie..." (Jan. 17:12).

Cały ruch ekumeniczny "reklamowany" jest tą prośbą Jezusa. Najczęściej praktyka ekumenizmu sprowadza się do tego, że kilku dziwacznie przebranych, przystrojonych i okadzonych starszych panów wspólnie wypowie lub wyśpiewa zgrabne formułki; wymieni całusy czy uściski i już mamy "zaliczone" kolejne spotkanie ekumeniczne. "Przedstawiciele różnych kościołów modlili się wspólnie, demonstrując jedność, o którą modlił się Jezus" - zabrzmi gładki komunikat medialny.

Inna odmiana budowania pseudojedności pseudochrześcijan ma miejsce w zaciszu sal uniwersyteckich lub klasztornych. Tam z kolei utytułowane siwe głowy starają się tak zaczarować słowami rzeczywistość, by powstało wrażenie, że za czasów Wiklifa, Husa czy Lutra ludzie oddawali życie w imię nie wiadomo czego, bo tak właściwie to wierzyliśmy i wierzymy wszyscy w to samo...

Nawet prości ludzie widzą w tym jednak jakiś oczywisty fałsz i pozór. Jak to możliwe, że najpierw się zabijali, teraz razem się modlą, a nikt nawet nie przyznał, że błądził i innych w błąd wprowadzał?... Gołym okiem widać, że u podłoża dzisiejszego ekumenizmu nie leży miłość do Boga ani bliźniego, tylko zwykły, bardzo dziś popularny "tumiwisizm" oraz intelektualna i duchowa mizeria. Dzisiejsze elity przeżarte są "duchem epoki", a ten wyraźnie mówi: "za nic nie warto umierać; nie ma jednej prawdy; dobre jest tylko to, co przynosi korzyść; wszystko jest złożone i względne"...

Oczywiście na "obrzeżach" dzisiejszych systemów religijnych istnieją jeszcze ludzie "starego typu", którzy święcie wierzą w istnienie tylko jednej prawdy na dany temat i gotowi są zwalczać i uznawać za fałszywe wszystkie inne opinie.

Z coraz większą pogardą zaczyna się o nich mówić: fundamentaliści. W najbliższej przyszłości będzie się ich zwalczać i ukazywać jako największe zagrożenie dla współczesnego świata. Jeśliby dodać, że szatańskiego, to w zupełności bym się zgodził.

Rzeczywiście ludzie wierzący w istnienie prawdy obiektywnej związanej z Bogiem, gotowi zgodnie z nią żyć i dla niej umrzeć, są przeszkodą na drodze do budowy "Nowego Wspaniałego Świata" antychrysta. Nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy fundamentaliści religijni mają jednocześnie rację (wg mnie mają ją tylko biblijni chrześcijanie), byłaby to oczywista sprzeczność logiczna. Możliwości są tylko dwie: albo nie mają racji żadni fundamentaliści religijni, albo ma ją tylko jedna ich grupa. Samo jednak istnienie ludzi myślących w kategoriach 0-1 (fałsz - prawda) o sprawach związanych z Bogiem jest "zakałą" dla ruchu ekumenicznego, którego prawdziwy cel to zbudowanie wszechświatowej religii z tytularną "głową" w Rzymie, której credo brzmi: "Wierzta, w co chceta, tylko Mnie czcijta"... (a później Ja wam wskażę Nowego Zbawcę Ludzkości...)

Cóż więc zrobić z przywoływaną na wstępie modlitwą Jezusa? Kiedy jedni "wycierają nią sobie gęby", przygotowując przyjście antychrysta, pojawiają się też tacy, którzy twierdzą, że została ona już dawno wysłuchana i jedność między prawdziwymi chrześcijanami istnieje. Nie ma więc potrzeby do niej dążyć. W zakresie interpretacji trudno się z nimi nie zgodzić. W całym omawianym fragmencie Jezus prosi Ojca o pięć rzeczy: o uwielbienie swojej Osoby (w.1,5), o ochronę wierzących (w.11,12), o ich uświęcenie w prawdzie (w.17), o jedność (w.11,21-23) i ostateczne uwielbienie swoich uczniów (w.24).

Bez zbędnego wdawania się w szczegóły można stwierdzić, że pozostałe cztery prośby dotyczą tylko i wyłącznie działania Ojca, tylko od Niego zależnego i przez Niego samego gwarantowanego. Nic nam do tego. Możemy się tylko cieszyć, że Bóg Ojciec nie zawodzi. Dlaczegóż więc nie zastosować tego samego podejścia do prośby o jedność? (Niektórzy dorzucają tu jeszcze argument: "Czy Ojciec mógłby nie spełnić prośby Syna?") Warto też zwrócić uwagę na opisy tej jedności: w.11 - "aby byli jedno, jak my", w.21 - "aby i oni w nas jedno byli", w.23 - "aby byli doskonali w jedności". Chodzi więc o jedność doskonałą i nie tylko wzajemną między uczniami, ale przede wszystkim jedność w Bogu i z Bogiem. Na tle krótkiej analizy widać już wystarczająco jasno, jak ułomne czy wręcz karykaturalne są opisane na wstępie poczynania ekumeniczne szermujące słowami Arcykapłańskiej modlitwy Jezusa. Oto kolejne teksty biblijne potwierdzające interpretację, że jedność, o którą modlił się Jezus, rzeczywiście już w pełni istnieje wśród prawdziwych wierzących: 1 Kor. 12:12-13; Gal. 3:28. Obydwa teksty mówią o rzeczywistości dokonanej i skończonej. Podsumowując, można stwierdzić, że każdy człowiek przychodzący z ufnością do Chrystusa po zbawienie zostaje z Nim i ze wszystkimi wcześniejszymi Jego uczniami doskonale i na zawsze zjednoczony.

Czy można jednak  wyciągnąć stąd wniosek/ zastosowanie, że skoro jedność już jest, to nie należy do niej dążyć? Jeśli chodzi o jedność, o którą modlił się Jezus (nazwijmy ją dla ułatwienia jednością w Duchu), nie ma sensu o nią zabiegać - jest ona tylko i wyłącznie dziełem Ojca. Są jednak jeszcze inne wymiary jedności, o których mówi Biblia. Można też śmiało stwierdzić, że każda rzeczywistość duchowa (tutaj jedność w Duchu) musi się jakoś uzewnętrzniać.

Przejrzyjmy więc inne teksty Pisma wzywające wierzących do praktycznej jedności.

Na czoło wysuwa się tu fragment z Listu do Efezjan 4:3-6. Proszę zwrócić uwagę na jedyny nakaz zawarty w tym tekście. "Starając się zachować jedność Ducha..." ("gorliwie strzegąc jedności ducha..." gr.) Uwaga ogólna - można strzec lub starać się zachować tylko coś, co JUŻ ISTNIEJE! Mamy więc kolejny tekst potwierdzający wcześniej wysuniętą tezę, że pomiędzy autentycznymi uczniami Jezusa już ugruntowana jest przez samego Boga Ojca jedność w Duchu, o którą modlił się Jezus. Słudzy diabła , podający się za apostołów Chrystusa i  za sługi dobra (2 Kor. 11:13-15), postanowili przekręcić tę Bożą prawdę, głosząc coś z pozoru podobnego, a w rzeczywistości całkowicie sprzecznego z objawieniem Słowa. Od pewnego czasu sprytnie nasączają oni umysły współczesnych ludzi mantrami: "Wszyscy wierzymy w Jednego Boga. Bóg chrześcijan, muzułmanów, żydów, buddystów ( i niewierzących) jest tym samym Bogiem. Różne są tylko nasze drogi do Niego. Wszyscy jesteśmy przecież dziećmi Bożymi, a piekła dzisiaj już nie ma..." Biblijny chrześcijanin, a także każdy samodzielnie myślący człowiek łatwo widzi fałsz powyższych stwierdzeń. (Dla wątpiących podaję kilka odniesień biblijnych: Dz.Ap. 4:12; Jan. 8:23-24; Jan.14:6; 2 Kor. 6:15-17; Jan .1:11-13.)

Wracając jednak do naszego głównego problemu, nasuwa się pytanie: w jaki sposób mamy gorliwie strzec jedności w Duchu, kiedy już ją mamy? Po nakazie z w.3 znajduje się dwukropek, po którym wymieniono siedem rzeczywistości opatrzonych określeniem jeden: ciało, Duch, nadzieja naszego powołania, Pan, wiara, chrzest, Bóg Ojciec. Jaki jest związek tej listy z naszym nakazem? Pewną pomoc niesie nam inny tekst: Rzym. 6:17. Wynika z niego, że człowiek, decydując się na zaufanie Chrystusowi, przyjmuje jednocześnie jako prawdę objawioną pewien zestaw przekonań (naukę). Według mnie lista z Ef. 4:4-6 stanowi właśnie taki "zarys nauki", który poznaje człowiek nowonarodzony: jedno ciało - nowa rzeczywistość duchowa (Ciało Chrystusa - Kościół), do  której dzięki (jednemu) zaufaniu jednemu Chrystusowi On (jedyny Pan) włącza poprzez (jedno) zanurzenie (chrztu) w Ducha Świętego. Teraz wierzący ma przed sobą jedną nadzieję - Zmartwychwstanie, by być w pełni zespolonym z (jednym) Bogiem Ojcem, który ogarnia wszystko.

Dla mnie szczególnie ciekawe w tej liście są dwie rzeczy: mówi ona o jednym chrzcie (podczas gdy Biblia wyraźnie odróżnia chrzest, czyli zanurzenie w Ducha (np. 1 Kor. 12:13) i w wodę (np. Dz.Ap. 8:36-39); nie wspomina słowem o zbawieniu, mówi tylko o jednej nadziei. Proszę porównać to z Rzym. 8:23-24.

Podsumowując dotychczasowe rozważania  na temat Ef. 4:3-6, pragnę stwierdzić, że jedność w Duchu dana przez Boga autentycznym chrześcijanom owocuje przyjęciem pewnego zarysu przekonań doktrynalnych (lista siedmiu). Wszyscy chrześcijanie powinni je gorliwie pielęgnować i bronić przed fałszowaniem czy rozmydlaniem.

Takie postępowanie (w połączeniu z jakością życia chrześcijańskiego, o której mówi Ef. 4:1-2) jest najlepszym sposobem demonstrowania (uzewnętrzniania) jedności w Duchu, o którą modlił się dla nas Bóg-Jezus, a którą dał nam Bóg-Ojciec!

Nadal pozostaje jednak nierozwiązana kwestia różnic doktrynalnych między chrześcijanami i kościołami, które wykraczają poza omawianą poprzednio listę. Czy mamy spokojnie akceptować te różnice? Dzisiaj wielu członków kościołów chrześcijańskich zgadza się z takim stanem rzeczy. Niektórzy twierdzą nawet, że dążenie do pełnej jedności doktrynalnej jest nierealistyczne i wręcz szkodliwe! Inni, znając realia, kapitulują tłumacząc się: "Zresztą i tak jako szeregowi przedstawiciele Kościołów nie moglibyśmy w tym zakresie wiele zmienić."

Co na to Jezus? Niech przemówi najpierw Jego Słowo: 1 P. 3:8a; Rzym. 15:4-6; 1 Tym. 6:3-5; Ef. 4:13-16; Flp. 4:1-3.

Zatrzymam się tylko na jednym z powyższych tekstów: Ef. 4:13-16. Stanowi on kontynuację wersetów wcześniej omawianych (Ef. 4:3-6). O dziwo, gdy tam byliśmy wzywani do zachowywania czegoś istniejącego (jedności Ducha), tutaj stawia się przed nami cel DOJŚCIA(!) do jedności wiary! (w języku greckim w obu wypadkach użyte jest to samo słowo na określenie jedności). Czym więc jest ta jedność wiary? Odpowiedź - przez zaprzeczenie - znajdujemy w następnym (14.) wersecie. Jedność wiary to pełna zgodność co do objawionych prawd Bożych wykluczająca podatność na ludzkie czy szatańskie fałszywe nauki prowadzące na "bezdroża błędu". Pomimo oczywistości powyższych wniosków są chrześcijanie, którzy odrzucają możliwość osiągnięcia tego celu na ziemi, twierdząc, że spełni się on dopiero w niebie. Gdyby tak było, to tu na ziemi chrześcijanie zawsze byliby skazani na bycie chwiejnymi dziećmi unoszonymi różnymi powiewami na bezdroża błędu, nie mogącymi dojść w ziemskim życiu do duchowej dojrzałości. Owszem, w Biblii opisana jest pewna grupa takich ludzi, ale mniemam, że żaden chrześcijanin nie chciałby dobrowolnie się do niej zaliczyć... (2 Tym. 3:6-9)

Warto jeszcze na koniec przyjrzeć się temu, jak pierwsi chrześcijanie realizowali dążenie do celu zarysowanego w Ef. 4:13 - posiadania jedności wiary: Dz.Ap. 15:2.6.7.22.24-25.28.31. Dokonajmy kilku obserwacji:

Gdy powstał problem, czy do zbawienia wystarczy sama wiara czy też konieczne jest jeszcze obrzezanie i uczynki Prawa, chrześcijanie NIE UDAWALI, że "nie ma sprawy, niech każdy myśli, jak chce, tylko kochajmy się w Duchu i na zewnątrz demonstrujmy "jedność".

Przeciwnie, choć konflikt ich niepokoił i smucił (Dz.Ap. 15:24; Gal. 6:17), stanęli z nim twarzą w twarz i podjęli zdecydowane działania, by rozstrzygnąć, jaka jest prawda. Dzisiaj w niektórych denominacjach za duchowość uchodzi wręcz coś przeciwnego: "Jeśli chodzi o nieutracalność zbawienia pewnym wzorem powinni tu być dla wszystkich ewangelikalnych chrześcijan polscy baptyści. W jednym Kościele są i zwolennicy, i przeciwnicy tego poglądu (ba, można mówić o całych zborach akceptujących bądź odrzucających tę doktrynę!)" - fragment listu jednego z chrześcijan.

W I wieku obie strony konfliktu spotkały się, by przedyskutować dzielący je problem. Nie żałowały na to czasu (w.7). Podobną postawę miał ap. Paweł w stosunku do Żydów - Dz.Ap. 28:23.

Pomimo wcześniejszych diametralnych różnic obie strony doszły do JEDNOMYŚLNOŚCI PRZEKONAŃ (WIARY) w tej sprawie (w.25).
Rozwianie wątpliwości w spornej kwestii zaowocowało radością i zachętą wśród wierzących (w.31).

Jeśli jesteś nowonarodzonym chrześcijaninem, pozwól sobie na chwilę marzycielskiej zadumy i zastanów się, jak wyglądałoby życie i świadectwo Twoje, Twojego zboru (kościoła), chrześcijan w Polsce, gdybyśmy osiągnęli jedność wiary, o której mówił ap. Paweł? Jak radośnie byłoby spotykać chrześcijan z innych wspólnot, jaką wzajemną zachętę mielibyśmy do życia dla Jezusa, w jakim osłupieniu stałby niewierzący świat, widząc w uczniach Jezusa prawdziwą jedność i miłość. Mam nadzieję, że podobnie jak ja widzisz oczyma wyobraźni zastępy żołnierzy Chrystusa "jednomyślnie, jednymi ustami wielbiących Boga" (Rzym. 15:6) i "stojących w jednym duchu jednomyślnie walcząc społem za wiarę ewangelii" (Flp. 1:27), w pełni "przygotowanych do dzieła posługiwania w jedności wiary i poznania Syna Bożego." (Ef. 4:12-13)

Jeśli w głębi serca "tli" Ci się jeszcze iskierka takiego marzenia, nie daj się nabrać na powierzchowną i fałszywą ekumeniczną jedność ani też nie pozwól zadusić w sobie Bożego marzenia piewcom przeciętności, "realizmu" i mentalności biernej, nic nie znaczącej szarańczy.

Pamiętaj, to sam Jezus postawił przed Tobą i przede mną tak wysoką poprzeczkę. To są także

Jego plany i marzenia co do Swego Ciała. On wybrał Ciebie i mnie, byśmy mierzyli wysoko - "Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie". Flp.4:13

 




Jak to możliwe, że najpierw się zabijali, teraz razem się modlą, a nikt nawet nie przyznał, że błądził i innych w błąd wprowadzał?... Gołym okiem widać, że u podłoża dzisiejszego ekumenizmu nie leży miłość do Boga ani bliźniego, tylko zwykły, bardzo dziś popularny "tumiwisizm" oraz intelektualna i duchowa mizeria.

 

 

Paweł Chojecki

kontakt email: knp@knp.lublin.pl Trzymasz w ręku gazetę niezwykłą. Już sam tytuł "idź POD PRĄD" sugeruje, że na naszych łamach spotkasz się z poglądami stojącymi w konflikcie z powszechnie lansowanymi opiniami. Najważniejsze jest jednak to, że pragniemy opisywać rzeczywistość nie z perspektywy teologii, dogmatów czy zmiennych nauk kościołów, lecz w oparciu o Słowo Boga, Biblię. Co więcej, uważamy, że Bóg wyposażył Cię we wszystko, abyś samodzielnie mógł ocenić, czy nasze wnioski rzeczywiście z niej wypływają. Bóg nie skierował Pisma Świętego do kasty kapłanów czy profesorów teologii. On napisał je jako list skierowany bezpośrednio do Ciebie! Od wielu lat w naszej Ojczyźnie pojęcia: chrześcijanin, chrześcijański mocno się zdyskredytowały. Stało się tak głównie "dzięki" zastępom faryzeuszy religijnych ochoczo określających się tymi wielce zobowiązującymi tytułami. Naszą ambicją jest przyczynienie się do tego, by słowo chrześcijanin - czyli "należący do Chrystusa" - odzyskało w Polsce należny mu blask!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka