W Ewangelii Jana postać Nikodema pojawia się trzy razy.
Po raz pierwszy w rozdziale III, kiedy to następuje dialog pomiędzy Jezusem a dostojnikiem (rchon – grec.) o znacznym bogactwie teologicznym, podczas którego zostaje on nazwany nauczycielem Izraela (didaskalos to Israel). Rozmowa miała miejsce w godzinach nocnych albo wieczornych co może mieć wytłumaczenie w fakcie (potwierdzonym zresztą przez źródła antyczne), że ludzie zaangażowani, odpowiedzialni za społeczność w Izraelu poświęcali rozmowom duchowym i badaniom religijnym czas po zachodzie słońca
Drugi raz Nikodem pojawia się, kiedy sprzeciwia się potępieniu Jezusa przez Sanhedryn, bez wcześniejszego przesłuchania i zbadania. Ma to miejsce gdy strażnicy świątynni wracają z nieudanej misji pojmania Mistrza, tłumacząc się, że nie dało się wykonać tego zadania z powodu tłumu zachwyconego nauką Nazarejczyka.
Członkowie Sanhedrynu argumentują, że uwierzyli w Jezusa tylko ludzie z tłumu, którzy nie znają prawa i są przeklęci. Zgadza się to znakomicie z tym co wiadomo o stosunku min. faryzeuszów do reszty narodu żydowskiego, która nie należała do ich „Związku Koleżeńskiego” (haberuth) i była przez nich nazywana „ludem ziemi” (am ha' ares). Wielki rabbi Hillel twierdził, że żaden cham (bur) nie boi się grzechu, a „lud ziemi” nie jest pobożny (Pirge Aboth, II, 5). Dlatego właśnie faryzeusze między sobą nazywali się haberim (dosł. kolegami) i byli zorganizowani we wzniosłym celu by zachować czystość legalną i być odłączonym od wszelkiej nieczystości. Inny rabin twierdził, że uczestnictwo w spotkaniach „ludu ziemi” powoduje śmierć, a sławny Judasz z przydomkiem święty żali się, że biada mu, bo podał chleb jednemu z „ludu ziemi” (Baba Bathra 8A). Rabbi Eleazar zaś decyduje: wolno jest zabić kogoś z „ludu ziemi” nawet w dniu Kippur, nawet w dzień Szabatu (Pesahim 49B). „Ludem ziemi” mógł być nawet arystokrata, bogacz a nawet członek wyższego kleru, bowiem normą osądu była znajomość teoretyczna i praktyczna Prawa wedle zasad faryzejskich. Nie zmienia to faktu, że szara masa ludności szczególnie w miastach i głównie spośród kobiet była całą duszą oddana faryzeuszom, a jak informuje Józef Flawiusz mieli oni taką moc nad tłumem, że wierzą im bez wahania, nawet gdy mówią coś przeciw królom czy arcykapłanom.
W dialogu z Nikodemem członkowie Sanhedrynu zadają mu pytanie: Czy może ty także jesteś z Galilei, ale Vittorio Messori proponuje uściślenie bowiem wg greckiego oryginału pytanie brzmi: Czy także ty nie nie jesteś z Galilei?A więc nie pytanie ale ironiczne retoryczne potwierdzenie w formie pytającej.
Zatem dzięki informacjom zawartym w Ewangelii św. Jana, Nikodem, pochodzący z Galilei, jest członkiem Sanhedrynu, faryzeuszem, znawcą zagadnień teologicznych, człowiekiem sprawiedliwym i odważnym, który nie waha się wytknąć kolegom złamania prawa oraz uważa Nazarejczyka za „Nauczyciela, który przeszedł od Boga”.
Nowe badania żydowskiego naukowca Dawida Flussera, przynoszą potwierdzenie informacji zawartych u Jana i utożsamiają Nikodema ze znanym z pism rabinicznych Nakdimonem, człowiekiem głęboko religijnym, który nie zawahał się w czasie suszy zaciągnąć ogromny kredyt u Rzymian na dostawy wody dla mieszkańców Jerozolimy. On i jego rodzina byli umiarkowanymi politykami, polemizując ze skrajnym fanatyzmem zelotów i przewidując, że powstanie spowoduje katastrofę, co właśnie nastąpiło. Jego rodzina pochodziła z Galilei, i reprezentowała poglądy łagodnego rabiego Hillela, który nakazywał skruchę, oczyszczenie z grzechów i przyjęcie woli bożej oraz odrzucenie buntu przeciw Rzymianom. Jest bardzo możliwe, że nauka Jezusa skłoniła Nikodema do stania się Jego uczniem. Zeloci podczas oblężenia Jerozolimy zniszczyli np. wielkie spichlerze trzech najbogatszych ludzi w mieście, wśród których był właśnie Nikodem.
Wreszcie trzeci raz Nikodem pojawia się podczas pogrzebu. Tam gdzie nie ma uczniów, którzy uciekli, Nikodem przybywa przynosząc około 100 funtów mirry i aloesu, tj. około 32 kg i 700 gramów mikstury zwanej diapazma. Jej część została wylana na kamień pogrzebowy dla stworzenia łoża zapachów, część na ściany grobu a część na płótno w które owinięto ciało Jezusa. To był rzeczywiście był dar godny króla ofiarowany przez wspaniałomyślnego bogacza. I podobnie jak w przypadku Józefa z Arymatei, także odnośnie do Nikodema, nie leżało w interesie pierwotnej wspólnoty wymyślanie takiej miłosiernej bardzo pozytywnej postaci i to w samym sercu „zgromadzenia zabójców” jakim dla pierwszych chrześcijan był Sanhedryn, gdyby te teksty nie opisywały tego co wydarzyło się a były jedynie kompilacjami.
Inne tematy w dziale Kultura