Instytut Wolności Instytut Wolności
116
BLOG

Europa musi być bardziej samodzielna - Thomas Henriksen dla Biuletynu IW

Instytut Wolności Instytut Wolności USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Europejczycy powinni również zrozumieć, że sami powinni zadbać o własne bezpieczeństwo i wziąć sprawy w swoje ręce - skomentował Thomas Henriksen, senior fellow w Instytucie Hoovera, dla Biuletynu Instytutu Wolności.


Europa musi być bardziej samodzielna

Moim zdaniem Donald Trump nie zostanie prezydentem USA. Po pierwsze, wyalienował on wiele kategorii wyborców, w tym Latynosów. Nigdy nie cieszył się również dużym poparciem Afroamerykanów, którzy w ponad dziewięćdziesięciu procentach głosują na Demokratów. Ponadto, wykluczył także kobiety stanowiące elektorat Hillary Clinton, a  niektórymi komentarzami zniechęcił te, które mogły rozważać jego poparcie. Myślę, że tyczy się to także bezpartyjnych wyborców, a w amerykańskiej polityce jest ich coraz więcej. Po drugie, republikańscy kandydaci jako konserwatyści zawsze mają trudne zadanie. Większość amerykańskich mediów opowiada się po stronie lewicy i pokazuje, jak dobrą kandydatką jest Hillary Clinton i jakim złym człowiekiem jest Donald Trump.

Gdyby jednak Trump odniósł zwycięstwo, jaki miałoby to wpływ na politykę zagraniczną? Z nim nigdy nic nie wiadomo, jest bowiem niekonsekwentny, nieprzewidywalny i działa bez zastanowienia, wobec czego trudno w tej sprawie wyrokować. Jednak na podstawie jego wypowiedzi, nie wydaje się, że będzie zagorzałym zwolennikiem NATO.

Oczywiście, NATO ma bardzo dużo własnych problemów. Wiele krajów należących do niego nie spełniających swojego obowiązku wydawania przynajmniej 2 proc. PKB na obronność. Do tego Sojusz stoi przed wyzwaniami takimi jak terroryzm czy konflikt na Wschodzie. Pobudzona Rosja przejęła cały Krym oraz wschodnią część Ukrainy i nieustannie grozi państwom członkowskim NATO, naruszając ich strefy powietrzne. Jest to bardzo poważna sytuacja, do rozwiązania której potrzebny jest ktoś, kto nie będzie obawiał się konfrontacji. To konieczne, ponieważ prezydent Obama nie był tak silnym prezydentem jak byśmy tego oczekiwali.

Pod niektórymi względami Hillary Clinton ma nieco silniejszy charakter. Widzę to na podstawie wewnętrznych debat, które toczyły się, gdy Clinton była sekretarzem stanu. W przeciwieństwie do Obamy zdecydowanie popierała interwencję w Libii. W swoich poglądach nie była zresztą odosobniona. Niektórzy z najbliższych doradców Obamy, jak Susan Rice (była ambasadorka USA przy ONZ, a następnie doradczyni ds. bezpieczeństwa) i Samantha Power (obecna ambasador USA przy ONZ) miały bardziej postępowe poglądy na politykę zagraniczną niż prezydent, który nie chciał mieszać Stanów Zjednoczonych w wojny.

Barack Obama był nadzwyczaj ostrożny w tych sprawach. Przypomnijmy sobie, jak długo zajęło mu podjęcie słusznej decyzji o wysłaniu brygady pancernej do Europy Wschodniej.  Myślę, że z tego powodu Rosjanie uważają go za słabego przywódcę.  Spodziewam się, że Clinton będzie nieco silniejsza i bardziej stabilna. I chociaż nie zgadzam się z nią w bardzo wielu sprawach, myślę że będzie mniej nieprzewidywalna i mniej niekonsekwentna także niż Trump.

Książkę, którą właśnie kończę, zatytułowałem “Cycles in U.S. Foreign Policy Since the Berlin Wall Collapsed”. Jej główna teza głosi, że polityka zagraniczna Ameryki oscylowała pomiędzy większym zaangażowaniem zagranicą George’a Busha seniora i George’a W. Busha oraz bardziej pasywnym zachowaniem Clintona. Natomiast Obama jeszcze bardziej się cofnął, a do tego nie podjął decyzji o interwencji, nawet dla utrzymania swoich nieprzekraczalnych granic, tak jak miało to miejsce w przypadku broni chemicznej w Syrii w 2013 roku.

Polityka zagraniczna USA jest zmienna i można się spodziewać, że Hillary Clinton będzie musiała ruszyć trochę do przodu. Sądzę, że jako prezydent skupi się na sprawach wewnętrznych, tak jak Obama, ale będzie zmuszona działać także poza granicami. Oznaczać to będzie większe zaangażowanie niż do tej pory. W ten sposób cykl będzie trwał.

Polska uchodzi za bardzo ważnego gracza na arenie międzynarodowej z powodu swojego położenia geograficznego i smutnej historii. Jest także państwem na pierwszej linii frontu. Zarówno wasz kraj, jak i reszta państw europejskich, musi skupić się na sobie i nie czekać na inicjatywę ze strony Amerykanów. Ważne także, by kraje, które nie przeznaczają wymaganych 2 proc. PKB na obronność zaczęły to robić. Europejczycy powinni również zrozumieć, że sami powinni zadbać o własne bezpieczeństwo i wziąć sprawy w swoje ręce. O tej konieczności przypomniał Trump. Choć może przegrać, to sprawa będzie wracać. Dobrze wykorzystał on ideę izolacjonizmu Ameryki, której nie widzieliśmy de facto od lat trzydziestych ubiegłego wieku. Z tego powodu niektórzy mają poczucie że Stany Zjednoczone za dużo robią, za dużo płacą, a inne kraje muszą więcej robić. Europejczykom wyjdzie na dobre, jeśli przede wszystkim Wielka Brytania, ale również Polska, Niemcy i Francja, przejmą inicjatywę i nie zawsze będą brały pod uwagę opinii Stanów Zjednoczonych przy podejmowaniu decyzji.

 

Tłumaczenie: Aleksandra Iskra

Tekst powstał na podstawie wywiadu Nicka Siekierskiego.

 

Wypowiedzi pozostałych ekspertów przeczytają Państwo w Biuletynie Instytutu Wolności: "Czy w Polsce powinniśmy bać się Donalda Trumpa"

Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego. Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka