Fot. Grzesiek S. CC BY-NC-ND 2.0
Fot. Grzesiek S. CC BY-NC-ND 2.0
Instytut Wolności Instytut Wolności
266
BLOG

Dla realizacji polsko-ukraińskich projektów energetycznych potrzeba woli politycznej

Instytut Wolności Instytut Wolności Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Paweł Kost –  ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego i informacyjnego. Członek  Rady Ekspertów Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem w Kijowie, koordynator projektów w Towarzystwie Demokratycznym Wschód


Maciej Piotrowski: Jakie nastroje panują na Ukrainie do angażowania się w wspólne z Polską projekty energetyczne? Czy Ukraińcy chcą z nami współpracować, czy woleliby inne alternatywy?

Paweł Kost: Kijów jest bardzo zainteresowany realizacją projektu mostu energetycznego Ukraina-UE (w tym połączeniem Chmielnicka Elektrownia Jądrowa – Rzeszów), choć niektóre oświadczenia resortu energetyki w tym zakresie delikatnie mówiąc nie sprzyjały zachęceniu strony polskiej (mowa np. o informacji o potencjalnym udziale polskich firm w prywatyzacji bloków elektrowni jądrowej w Chmielnickim, co było absurdalnym pomysłem podważającym wiarygodność Ukrainy).

Nie zapominajmy, że „most” ma też drugi kierunek – węgierski. I niewykluczone, że w przypadku fiaska starań na kierunku polskim, wariant współpracy z Budapesztem będzie zrealizowany. Ukraina jest również zainteresowana budową interkonektora gazowego, ale w świetle problemów, którymi targany jest sektor gazowy, problem ten nie należy do ścisłych priorytetów tamtejszych władz. Powoduje to opieszałość i co za tym idzie – opóźnienia.

 

Maciej Piotrowski: Jakie inne działania mogłyby połączyć Polskę i Ukrainę?

Paweł Kost: Sądzę, że z jednoznacznymi korzyściami po obu stronach wiązałaby się intensyfikacja współpracy w zakresie ochrony infrastruktury krytycznej, w tym energetycznej. Ukraina jest poligonem dla działań dywersyjnych w tej kwestii. Zagrożenia te będą wzrastały w innych krajach i Polska nie jest tu wyjątkiem. Dlatego dostęp do informacji technicznej dotyczącej ataków na ukraińską infrastrukturę kreowałby spore korzyści w zakresie dokładnego poznania tych zagrożeń.

Dla Ukrainy, w świetle wieloletnich zaniedbań w tej sferze, ważnym jest zapoznanie się z metodami budowy systemu ochrony infrastruktury krytycznej, którym Polska mogłaby się podzielić. Przypomnę, że naszego kraju nie ma wśród członków NATO ENSEC COE – natowskiego centrum w Wilnie zajmującego się monitoringiem i ekspertyzami w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. Ukraina współpracuje z Centrum na zasadzie ad hoc i współpraca ta ma wszelkie szanse stać się systematyczną i zinstytucjonalizowaną – w grudniu ub.r. Centrum otrzymało list z oficjalną prośbą o nadanie Ukrainie statusu państwa partnerskiego. W zeszłym roku odbyły się ćwiczenia Coherent Resilience-2017, w których udział brało „Ukrenerho” – operator elektroenergetycznych sieci przesyłowych Ukrainy. Brak i pasywność Polski w tych mechanizmach jest niezrozumiały.     

 

Maciej Piotrowski: Kto skorzystałby na wymienianych przez Pana projektach? Czy byłaby to sytuacja win-win, czy któraś strona odniosłaby większe korzyści?

Paweł Kost: Każdy z projektów należy rozpatrywać pod tym kątem osobno. „Most energetyczny” jest jednoznacznie korzystny dla Ukrainy. Wspólna realizacja projektu rozwiązałaby problem znalezienia kosztów na projekt przez Kijów. Pomysł wpisuje się idealnie w integrację Zjednoczonego Systemu Energetycznego Ukrainy (ZSE) z europejskim ENTSO-E, otwierałby nowe możliwości bilansowania systemu i eksportu energii elektrycznej z Ukrainy, a w przyszłości jej importu.  

 

Maciej Piotrowski: Jak wygląda sprawa korzyści czy też ryzyk związanych z „mostem” po stronie polskiej?

Paweł Kost: Dodatkowe ilości energii elektrycznej z zewnątrz niwelowałyby ryzyko występowania jej sezonowych deficytów w naszym kraju. Potencjalnie otwierałaby się także możliwość tranzytu energii z Ukrainy dalej na Zachód. W obliczu braku samego połączenia trudno o takie prognozy, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że energia importowana z Ukrainy byłaby tańsza od tej produkowanej w Polsce. Zatem przeciętny Kowalski mógłby odczuć pozytywne następstwa projektu płacąc mniejsze rachunki, choć nie należy tego argumentu przeceniać.

Jednak dla szeregu ośrodków w Polsce, „most” jest zagrożeniem. Projekt może bowiem uderzać w interesy producentów energii elektrycznej w Polsce – elektrowni i wraz z nimi kopalń, a także planowanej elektrowni atomowej. Tym bardziej, że cenowo energia z Ukrainy byłaby najprawdopodobniej tańsza. 

W Polsce często mówi się o szeregu rzekomych zagrożeń związanych z „mostem”: działalność lobby rosyjskiego nad Dnieprem, ataki (głównie cybernetyczne) na infrastrukturę przesyłową czy też spowolnienie reform. Jeśli przyjrzeć się każdemu z nich, to każde jest dość łatwe do zanegowania.

 

Maciej Piotrowski: Tak więc, w ogólnym rozrachunku – czy rekomendowałby Pan polskim władzom budowę mostu?

Paweł Kost: Osobiście nie mam wątpliwości, że lepiej takie połączenie mieć niż go nie mieć, zwłaszcza biorąc pod uwagę odległą perspektywę projektu elektrowni jądrowej w Polsce, a także niekrytyczne dla polskiego rynku ilości energii potencjalnie przesłanej z Ukrainy tym połączeniem. W zasadzie zatem przyszłość projektu jest zależna od decyzji politycznej Warszawy i zważenia wszystkich „za” i „przeciw” po polskiej stronie.

 

Maciej Piotrowski: Jak wygląda sprawa z interkonektorem gazowym? Chodzi o połączenie przechowalni gazu ziemnego Bilcze-Wołycko-Uherskiej z polskim węzłem Hermanowice.

Paweł Kost: Sprawa jest znacznie prostsza, bo połączenie jest zdecydowanie korzystne dla obu stron. Polskie firmy sprzedające gaz na rynku ukraińskim zyskałyby lepsze możliwości techniczne sprzedaży na Ukrainę. Jest to szczególnie ważne w kontekście potencjału terminalu w Świnoujściu i planowanej Baltic Pipe. Oczywiście polskie firmy muszą być w dłuższym terminie gotowe do wzrastającej konkurencji ze strony producentów ukraińskich, którzy zapowiadają wzrost wydobycia gazu. Dla Ukrainy projekt dywersyfikuje kierunki importu gazu, co wzmacnia niezależność gazową tego kraju. Odbije się też pozytywnie na cenie surowca na rynku wewnętrznym Ukrainy. W dłuższej perspektywie – Kijów zakłada, że dzięki wdrażaniu technologii energooszczędnych i wzrostowi własnego wydobycia będzie mógł eksportować gaz – dla tamtejszych firm byłaby to dodatkowa możliwość do sprzedaży na rynki zewnętrzne. Ta perspektywa jest jednak bardzo odległa.

 

Maciej Piotrowski: Które z tych projektów uważa Pan za możliwe do praktycznego wcielenia w życie?

Paweł Kost: Największe szanse na powodzenie ma projekt interkonektora gazowego. Inna sprawa, na ile i jak szybko uda się wykorzystać wszystkie korzyści płynące z jego powstania. Gdyby okazało się, że połączenie nie dojdzie do skutku, będzie to dowód na indolencję Warszawy i Kijowa.

Także kwestia pogłębienia współpracy wokół ochrony infrastruktury krytycznej nie ma przed sobą żadnych poważnych przeszkód, oprócz woli politycznej i wyobraźni po obu stronach (bardziej dotyczy to polskiej strony). Mgliście wygląda za to ewentualny udział podmiotów z Polski we współpracy przy utworzeniu hubu lub hubów gazowych w obu krajach. Tutaj pytań pozostaje znacznie więcej niż odpowiedzi. Z jednej strony byłyby one wobec siebie konkurencyjne, ale z drugiej nie brakuje opinii, że mogą współistnieć lub współpracować – ukraińskie magazyny mogłyby być na początkowym stadium zapleczem technicznym dla polskiego hubu. Rozważania te mają charakter raczej teoretyczny aniżeli praktyczny, bo do jego realizacji po obu stronach jest bardzo daleka droga.

Z technicznego punktu widzenia „most” energetyczny także jest zadaniem stosunkowo łatwym do materializacji i jak najbardziej realnym. Szanse na praktyczną realizację w największym stopniu są zależne od decyzji na szczeblu politycznym w Polsce.

Instytut Wolności jest niezależnym od partii politycznych think tankiem nowej generacji, założonym przez Igora Janke, Dariusza Gawina i Jana Ołdakowskiego. Zapraszamy na stronę Instytutu Wolności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka