Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski
468
BLOG

Wszystko zaczyna się przy stole - relacja z Ameryki

Instytut Obywatelski Instytut Obywatelski Polityka Obserwuj notkę 6

 

Wydarzenia, którymi żyła Ameryka w ostatnich dwóch tygodniach pokazały, jak wielkie znaczenie mają nadal w USA kwestie społeczne, wartości moralne czy religia

Autor: Dominika Sztuka

Kwestie gospodarcze miały według większości analityków zdominować tegoroczne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Sposoby na wyjście z recesji, tworzenie nowych miejsc pracy, walka z deficytem budżetowym − to miały być główne tematy kampanii wyborczej za oceanem. I choć można by sądzić, iż w dobie kryzysu gospodarczego o sympatiach i wyborach politycznych decyduje jedynie „portfel”, to wydarzenia, którymi żyła Ameryka w ostatnich dwóch tygodniach pokazały, jak wielkie znaczenie mają nadal w USA kwestie społeczne, wartości moralne czy religia. Słynne zdanie wypowiedziane przed laty przez prezydenta Reagana jest nadal aktualne i faktycznie „wszystkie wielkie zmiany w Ameryce zaczynają się przy stole”.

Kiedy niecałe dwa tygodnie temu największa amerykańska organizacja promująca walkę z rakiem piersi Susan G. Komen ogłosiła, iż rezygnuje z dalszego finansowania m.in. badań mammograficznych w ośrodkach Planned Parenthood, nikt nie spodziewał się, iż będzie to jedynie zwiastun całej sekwencji wydarzeń. Decyzja fundacji miała być spowodowana naciskiem środowisk antyaborcyjnych, zdeterminowanych by pozbawić głównego wykonawcę aborcji w USA środków, a następnie uniemożliwić mu funkcjonowanie. Wobec protestów środowisk lewicowych i organizacji kobiecych, Susan G. Komen wycofało się jednak z podjętej wcześniej decyzji i przywróciło odebrane wcześniej fundusze.

Tydzień później skrajnie prawicowy polityk z Pensylwanii Rick Santorum niespodziewanie wygrał prawybory Partii Republikańskiej w Missouri, Minnesocie i Kolorado. Hat-trick byłego senatora z Pensylwanii zadziwił wszystkich. Nikt nie spodziewał się, że kandydat, który tematom ekonomicznym poświęca zdecydowanie najmniej czasu w swojej kampanii wyborczej, będzie w stanie przekonać do siebie wyborców w aż trzech stanach.

To przecież gospodarka miała być tematem numer jeden tegorocznej kampanii wyborczej, a nawet zadecydować o wyniku wyborów w listopadzie. Teorię tę od miesięcy zresztą potwierdzały nastroje społeczne − zdecydowana większość Amerykanów wskazywała konieczność ratowania gospodarki jako główne wyzwanie stojące przed kolejnym prezydentem USA. Polityka zagraniczna, terroryzm czy kwestie obyczajowe po raz pierwszy od lat bardzo wyraźnie zeszły na dalszy plan.

Co zatem wpłynęło na wynik wtorkowych głosowań? Jedna z teorii nauk politycznych mówi, iż o wyniku wyborów nie decydują stałe dane ekonomiczne, ale zmieniające się trendy w gospodarce. Oznacza to, żeprzy urnach wyborczych nie ma znaczenia faktyczna stopa bezrobocia czy poziom PKB, ale odczuwalny trend zmian, które zachodzą w tych wielkościach.

Trzy dni przed prawyborami Departament Pracy ogłosił spadek bezrobocia w USA o 0,2 proc. Stopa bezrobocia wynosząc aktualnie 8,3 proc. osiągnęła tym samym najniższy od trzech lat poziom. I chociaż tak nieznaczne obniżenie się wskaźnika bezrobocia nie mogło ani natychmiastowo, ani znacząco wpłynąć na poprawę sytuacji materialnej Amerykanów, to sama informacja wystarczyła by wpłynąć na głosy wyborców z konserwatywnego MidWestu. Uznawszy, że sytuacja ekonomiczna w kraju ulega poprawie, zamiast na kandydata, który proponuje najlepszy program gospodarczy, zagłosowali na tego, który najbardziej odpowiadał im pod względem reprezentowanych wartości.

Wyniki wtorkowych prawyborów były dla Mitta Romney'a szokiem. Po zwycięstwach na Florydzie i w Nevadzie pod koniec stycznia, wydawało się, iż żaden z kontrkandydatów nie będzie już w stanie na serio zagrozić byłemu gubernatorowi Massachusetts. I choć najsłynniejszy mormon Ameryki nadal jest faworytem republikańskiej batalii, to ta potrójna porażka pokazała, iż taktyka wypracowana przez sztab milionera nie jest do końca trafiona.

Przede wszystkim wtorkowa porażka po raz kolejny obnażyła jego największą słabość: jest on zbyt liberalny  dla najbardziej prawicowego elektoratu Partii Republikańskiej. Co więcej wydaje się, że oparcie kampanii wyborczej na wytykaniu gospodarczych potknięć Obamy oraz jednoczesne przedstawianie Romney'a, jako „przyszłego CEO Ameryki”, który jako spełniony biznesmen zaradzi wszystkim ekonomicznym bolączkom, jest co najmniej ryzykowne. Co jeśli dobra passa gospodarki USA się utrzyma? Eksperci są zgodni – w takiej sytuacji kwestie społeczne i obyczajowe staną się na powrót głównym kryterium wyboru prezydenta.

Sztab Romney'a natychmiast przystąpił do pracy nad nową strategią – za punkt honoru postawiono sobie zmianę wizerunku kandydata tak, aby przekonać do niego żelazny elektorat prawicowy. Zaledwie trzy dni po przegranej z Santorum podczas przemówienia na największej dorocznej prawicowej konferencji CPAC w Waszyngtonie, Romney zaprezentował nową retorykę. Jak wyliczyli dziennikarze, podczas 26-minutowego wystąpienia 25 razy użył słowa „konserwatyzm”odmienionego przez wszystkie możliwe przypadki. Samego siebie z czasów, kiedy był gubernatorem nazwał natomiast „drakońskim konserwatystą”. Przedobrzył? Być może, przemówienie zdążyło się już bowiem stać obiektem żartów jego politycznych konkurentów. W sobotę jednak to Romney zwyciężył kolejne prawybory w stanie Maine.

Zapewne nie bez wpływu na treść oraz intensywność wypowiedzi Romney'a była kontrowersyjna decyzja prezydenta Obamy z początku tygodnia ustanawiająca nowe zasady dotyczące dostępu do antykoncepcji. Chodzi o tzw. Obamacare, kórej przepisy nakazują pracodawcom, w tym również szkołom, szpitalom czy innym instytucjom katolickim, aby zapewnić swoim pracownikom darmowy dostęp do antykoncepcji.

Nowe prawo wywołało za oceanem istną burzę. Środowiska prawicowe oskarżyły Biały Dom o wypowiedzenie „wojny Kościołowi katolickiemu” oraz o naruszenie przez prezydenta Obamę pierwszej poprawki do Konstytucji USA, która gwarantuje wolność religijną. Demokraci bronili prezydenta mówiąc, iż walczą o prawa i zdrowie kobiet. „Decyzja prezydenta Obamy to atak na religię i wierzących, to prawdziwy cios wymierzony w katolików” – grzmiał Mitt Romney.

Co najciekawsze, nowe prawo oburzyło nie tylko katolików, ale także przedstawicieli innych wyznań, którzy zgodnie uznali, iż władza nie ma prawa ustanawiać przepisów godzących w religijne dogmaty wiary.

Wobec ognia krytyki na skalę, której prezydent Obama nie mógł wcześniej przewidzieć, amerykański prezydent wycofał się ze swojej decyzji. Ruch ten dobitnie potwierdza pierwszorzędne znaczenie kwestii społecznych w polityce USA. Pomimo zmiany stanowiska, sprawa ta może się okazać dla Obamy bardzo kosztowna politycznie. Już pomogła zjednoczyć skłócone środowiska prawicowe, skupione na wewnątrzpartyjnej walce. W przyszłości może zaś przełożyć się na głosy wyborców.

O tym, jak bardzo istotna będzie na dalszym etapie sfera wartości moralnych w tegorocznych wyborach przesądzi przede wszystkim stan amerykańskiej gospodarki. Na to natomiast, kto ostatecznie zyska na obecności spraw społecznych w dyskursie publicznym największy wpływ będą mieć sami republikanie, którzy zdecydowanie częściej odwołują się do tej tematyki.

Tej delikatnej sfery należy w polityce używać bardzo ostrożnie – łatwo bowiem przekroczyć granicę i zamiast zbić polityczny kapitału – nabić sobie guza. Do tej kategorii kwalifikuje się ostatnia wypowiedź Ricka Santorum'a, do której udzielenia wyraźnie zachęciły go wydarzenia ostatniego tygodnia. Według byłego senatora z Pensylwanii, kobiety nie powinny służyć w wojsku, a konkretnie w oddziałach bojowych, ze względu na odrębne typy damskiej i męskiej wrażliwości. „Mężczyznom udzielają się specyficzne emocje, kiedy widzą kobietę w sytuacji zagrożenia” – powiedział Santorum...

*Dominika Sztuka – ekspertka ds. polityki wewnętrznej oraz zagranicznej USA; stypendystka programu „FPI Spring Internship 2011” – think tanku Foreign Policy Initiative w Waszyngtonie, współpracuje z licznymi instytucjami życia publicznego w Polsce i za granicą, w tym z Klubem PO-PSL w Parlamencie Europejskim

 

Zajmuje nas: społeczeństwo obywatelskie, demokracja, gospodarka, miasta, energetyka. Nasze motto to "Myślimy by działać, działamy by zmieniać".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka