Lunka1969 Lunka1969
606
BLOG

Spadek, czyli niespodziewany czek z Ameryki

Lunka1969 Lunka1969 Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Pani Jadzia, zwana listonoszką, choć w angażu ma etat „doręczyciel”, zmieniła ostatnio pracodawcę. Teraz pracuje dla ajenta. Poczta Polska zamyka nierentowne, małe oddziały na wsi . W ich miejsce powstają agencje pocztowe. Nasza agencja mieści się w bardzo obleganym przez mieszkańców, rozlatującym się ze starości budyneczku w centrum miejscowości. Pani Lodzia z powodzeniem prowadzi tu lumpeks a ostatnio zdecydowała się dołożyć do interesu stempelek z datownikiem i komputer z programem księgowym. Czasem zdarza mi się odbierać w tym punkcie jakąś przesyłkę. Widzę same plusy w tej odmianie: wprawdzie w powietrzu unosi się fetor substancji dezynfekującej stare ciuchy ale za to kantorek jest czynny do 17, przedtem należało odwiedzić urząd do 15.30.Oszczędności i cięcia, zaciskanie pasa widać wszędzie gołym okiem. Tymczasem….

- Przesyłka dla pani ze Stanów! Z banku-mówi pani Jadzia swym donośnym głosem, prosząc o pokwitowanie. Czek ze Stanów? Czy dostaliśmy darowiznę? Spadek? A myślałam, że końcówka lata nie zaskoczy mnie niczym niezwykłym. Ot, w najbliższy poniedziałek urocze, nostalgicznie nieśpieszne poranki zamienią się w pełną gwaru i adrenaliny codzienną akcję pt.” Odprawa do pracy i do szkoły”. Myślałam, że mych oczu nie ucieszy w tych dniach nic ponad  nieprzebrane w kolorach bogactwo warzyw i owoców na straganach. Kolorowa i tania złuda, że stać nas na wiele. A myśli o  życiu mniej niepokoją gdy złuda stanie się pewnością.  Jeśli  ta rzeczywistość tak naprawdę nie jest wcale lepsza  to na pewno o niebo smaczniejsza i urozmaicona .Choć wcale nie tańsza niż przed  rokiem. A propos racjonalizacji wydatków. Czas podzielić się kilkoma refleksjami na temat pieniędzy w domowych budżetach Polaków u progu nowego roku szkolnego. Polskie rodziny, zwłaszcza wielodzietne, dzielnie zaciskają pasa pod koniec sierpnia. Niektórzy dostaną zasiłek na wyprawki szkolne ale znakomita większość oszczędzi na jedzeniu, korzystając z dostępu do tanich sezonowych warzyw i owoców. Nie wszystkie składniki na domowy obiad , drogi pośle Niesiołowski, da się uzbierać na polu. Kończy się sezon na szczaw!  Większość będzie jadła pierogi z jabłkami domowej roboty i najtańszą mielonkę wieprzową do kanapek. By wystarczyło na podręczniki Z NOWEJ PODSTAWY PROGRAMOWEJ.
Podsumowujemy szacunkowe wydatki w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego…. NIE MOŻEMY KUPIĆ UŻYWANYCH PODRĘCZNIKÓW. Rocznik 1996 . I jak tu wcielać w życie pierwsze przykazanie ekologa: szanuj zieleń? Ileż drzew można by ocalić, ile tlenu wyprodukować  gdyby urzędnicy szczebla ministerialnego stosownego resortu zaszyli sobie kieszenie i przypięli plakietki:” Jestem odpowiedzialnym obywatelem i nie biorę łapówek od wydawnictw”? Pardon, gdyby  nie wymyślili tzw. „NOWEJ PODSTAWY”. Podstawy  DO SIĘGANIA GŁĘBOKO W CHUDE PORTFELE RODZICÓW?  Do listy  dorzucamy dwie pary butów. Dzieci rosną. My odniesiemy do szewca stare… Plecak? Ubiegłoroczny jeszcze obleci. Fundujemy mu pranie. Cyrkiel, linijki, ołówki i zakreślacze przetrwały z poprzedniego zakupu. Zeszyty w jakimś dyskoncie. Wkłady  zamiast nowych długopisów. Z 10 par skarpet, ręczniki i pościel ( syn będzie mieszkał w internacie). Jako rodzice 17- latka pozwolimy sobie z małżonkiem na praktyczną radę: Rodzicu, chcesz oszczędzić na zakupach przed nowym rokiem szkolnym? Zrób listę niezbędników. Odłóż ja na kilka godzin i wróć do niej bez emocji. Przeczytaj ją 3-4 krotnie i sprawdź, czy jakieś pozycje można z niej wykreślić ( w 50 %przypadków można, gwarantuję!). A następnie, to ważne! Wyślij z tą listą na zakupy swojego MĘŻA. Większość mężczyzn nie daje się tak łatwo rozproszyć, omamić i otumanić promocjami i wykazuje większy stopień zdyscyplinowania finansowego.Zdajemy sobie sprawę, że rodzice jedynaków nie mają prawa narzekać. Co począć  mają rodziny wielodzietne? Robią listę wyrzeczeń. Biorą pożyczki w złodziejskich instytucjach lichwiarskich .Oprocentowane o wiele za wysoko. Znam takich, którzy skusili się na niemieckie zasiłki na dzieci i pojechali do Niemiec za małżonkiem, który od wielu lat za Odrą zarabia Euro i nauczył się już dobrze niemieckiego. Tonący wszak brzytwy się chwyta. 
Józefowi W. przydarzyła się gwiazdka z nieba, która na moment rozwiązała jego kłopoty finansowe. Wszak w Polsce dzieci po zakończeniu nauki nie  usamodzielniają się tak szybko i latami podskubują niemałe kwoty na tzw. nowy start życiowy.  Pracowity nasz sąsiad ,świeć Panie nad Jego duszą, uczciwie przefedrował w kopalni węgla kamiennego pod ziemią 28 lat i w drodze na szychtę raz w tygodniu wysyłał kupony Totolotka. Przez 25 lat skreślał te same szczęśliwe cyfry: własny dzień urodzin, dzień narodzin żony, córek oraz, dla przekory, teściowej. I nagle, dokładnie kwartał przed  przed weselem córki, gdy pozostały jeszcze do zapłaty należności za alkohol ( no, troszkę ze Staszkiem uszczuplili  weselne zapasy , fakt), za wynajem sali i ślubnej limuzyny, usłyszał w telewizji, że jego numery wygrały. Kumulacja.
Od ilości zer Józefowi zrobiło się gorąco. Poczuł miękkość w nogach, suchość w ustach i paniczny strach. Chyba nawet popuścił nieco w spodnie, czego się ogromnie zawstydził. Ja- milioner? Nie, jakieś żarty. Ze trzydzieści razy sprawdzał cyfry, przecierając oczy. Nie chciało być inaczej! Kasa była jego! Koledzy powiedzieli mu, że głupi jest, że trzeba się cieszyć a nie panikować…. Z tej radości  Józef z kumplami ponownie uszczuplił zapasy wody z procentami po czym  szczęśliwy posiadacz wygranego kuponu zasięgnął   porady w sprawach inwestycyjnych: Władek i Zenek  radzili  mieszkań parę w centrum miasta kupić i wynająć. Dom wyremontować i spełnić największe marzenie: motocykl. Ufał, że rodzina pozytywnie odniesie się do jego słabostki. Od dziecka marzył o posiadaniu porządnego jednośladu.
Ki diabeł powiedział o wszystkim babom w rodzinie? Bo to musiała być jego sprawka. Bez dwóch zdań. Przygniotły go do ściany i wymogły przyrzeczenie spełnienia ich zachcianek. Teściowa zażądała nowej protezy zębowej. Miała już dość tej źle dopasowanej z NFZ. Żona tak długo go bajerowała aż w akcie kapitulacji obiecał jej  futro z norek oraz lokatę w Amber Gold. Córki przekonały go o pilnej potrzebie zmiany statusu z prowincjonalnej gęsi na wielkomiejskie posiadaczki apartamentu oraz do  kupna uroczych, damskich autek.  Po opłaceniu córce wycieczki w podróż poślubną do Egiptu, Józef podliczył, że na porządny motocykl już nie starczy. Czuł się osaczony i upokorzony. A więc miał w rodzinie same egoistki! Każda myślała tylko na odległość czubka własnego nosa! Miał już dość babskich kłótni i jazgotu, czyje potrzeby ważniejsze. Tyle stresu! Już chyba lepiej się żyło przed tą wygraną- myślał, rwąc resztki siwych włosów z głowy.
Informacja o niewypłacalności dewelopera i przepadku zaliczek  na mieszkania  przyszła dwa tygodnie przed ślubem córki. Trzy dni później, zajęty nerwową przedweselną krzątaniną przeczytał w gazetce o aferze Amber Gold . To tam umieścił resztę oszczędności z przeznaczeniem na zakup mieszkań. Kolejną butelkę wypił niemal duszkiem.
- Musimy sprzedać samochody i odwołać wycieczkę do Egiptu dla Basi - stęknął - mamy tarapaty pieniężne! Ślub będzie skromny! Nagle cały świat zawirował Józkowi  przed oczyma. Jego kobiety były wściekłe. Ich wzrok płonął . Jak to? Jak spojrzeć w twarz ludziom?  Zwłaszcza temu nadzianemu towarzystwu, z którymi się ostatnio zakumplowały? Wiadomym jest powszechnie, że pieniądz pieniądze przyciąga…. Odwołana wycieczka? Już wszystkim znajomym się pochwaliłyśmy i napisałam nawet o tym Fejsbuku! No, wstyd przecież, tato, pomyśl, co?
Pobladły Józef fiknął koziołka i osunął się na podłogę. Nie zdążył powiedzieć nic więcej. Zanim dzwony kościelne zabiły obwieszczając początek nowej rodziny, zadzwoniono do zakładu pogrzebowego. I tak bogaty przez pięć minut Józef W. zamiast tańczyć walca z pierworodną córką w welonie,  spoczął w sosnowej trumnie z przeceny. W zamieszaniu wesele nie odbyło się w terminie, narzeczony ją zostawił. I po co Józka diabeł podkusił by grać w Totka? Ten kupon same nieszczęścia przyniósł!
Dlaczego przytoczyłam opowieść z ostatnich dni pana Józka na tym łez padole? Otóż  kilka dni temu  sama doświadczyłam podobnych emocji związanych z  nadzieją na niespodziewaną fortunę. Do rzeczy. Kwituję przesyłkę z amerykańskiego banku, czując miłe łaskotanie w brzuchu.  Pani Jadzia żartuje: spadek po cioci? Zwrot podatku za pracę za granicą?  God bless America! Jak tu nie wierzyć w szczęście? Przypłynęła do nas amerykańska łajba z zielonymi. Hurra!
Choć ciekawość zżera mnie od środka,  poczułam, że nie wypada otwierać korespondencji męża. Łatwo powiedzieć. Nie, nie wytrzymam dłużej. Ostrożnie dotykamy z synem  koperty i popuszczamy wodze fantazji: - Może dokupiłbym trochę akcesoriów do mojej kamery Go Pro, mamo? -rozmarza się nasz nieletni licealista.  …Albo wyremontujemy  elewację, zrobimy tynk strukturalny, wykończymy łazienkę na górze- podsuwam lepszy pomysł, rozpakowując bułki i mleko. Ach, gdyby tak wystarczyło jeszcze  na prezent ślubny bo w rodzinie kroi się weselisko. Dzwonię do męża ale ten, o dziwo, jakoś nie podziela mojego entuzjazmu.   
- Proszę, nie otwieraj beze mnie. Też chcę mieć trochę frajdy. Nie dziel skóry na żywym niedźwiedziu - ostrzegł przytomnie. W tym czasie przez głowę przelatywały nam  różne wersje pożytecznego wykorzystania „finansowego daru niebios”. Widok koperty działał zdecydowanie podniecająco. Nie pozwolił  mi skoncentrować się na pisaniu zamówionego tekstu. Zerkałam na zegarek w oczekiwaniu na przyjazd mojej drugiej połówki. Wrócił mąż, otwarł kopertę i z uśmiechem rzucił: „ Nie, no, niesamowite! Zaskoczyli mnie! Cóż za amerykańska skrupulatność”…. Zerknęłam mu szybko  przez ramię i do dziś nie mogę wyjść ze zdumienia. Bank zapłacił za przesyłkę pocztową 98 centów a wewnątrz koperty był TEN CZEK.
 
Popatrzcie tylko……
 
 
 
 
 
Ps. Po burzliwym głosowaniu postanowiliśmy nie realizować czeku lecz zachować go na pamiątkę w albumie osobliwości rodzinnych. I choć pewne przysłowie mówi, że człowiek bez pieniędzy jest jak wilk bez zębów to jednak bliższe memu sercu jest inne powiedzenie: Szczęście to dobre zdrowie i słaba pamięć! To  szczera prawda, że „Fortuna jest dla jednych matką a dla innych teściową”. Zrozumieliśmy to dopiero dzięki THE BANK OF NEW YORK MELLON i jeszcze raz dziękujemy za tę lekcję pokory, Ameryko! God bless you!
 

 

Lunka1969
O mnie Lunka1969

Bez Pana Boga, zielonej herbaty, książek, zwierząt przy boku, radia przy uchu,nie byłabym sobą. Wierzę w prawdziwą przyjażń i miłość. Cenię ludzi, mających dystans do własnych wad. Czasem troszkę nostalgicznie, czasem filozoficznie. Z sercem na dłoni. Nie znam się na polityce. Bliżej mi do psychologii i literatury.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości