Józef Krzemieniecki Józef Krzemieniecki
342
BLOG

Pierwszy wpis - o "expatriate" (?) i o pijanych kierowcach

Józef Krzemieniecki Józef Krzemieniecki Rozmaitości Obserwuj notkę 12

Nie zamierzałem prowadzić bloga, ale los chciał, że debiutowałem już niechcąco. Nie wiedząc, jak to zrobić inaczej (w zwykłym komentarzu), musiałem zamieścić aż własną, pierwszą "notkę", aby pokazać fotografię z manifestacji patriotycznej na krakowskim Rynku.

Po tej pierwszej "notce" pomyślałem sobie, że prawdopodobnie mam coś-niecoś więcej do przekazania. Wydaje mi się bowiem, że po wielu latach długich pobytów za granicą w krajach anglosaskich przemieszanych z dłuższymi przerwami na pracę w Polsce, moje uwagi na różne tematy mogą być interesujące. Od powrotu do Polski  niemal codziennie napotykam większe i mniejsze rozdżwięki między ocenami i zachowaniami moich polskich współobywateli a moimi własnymi. Dotyczy to spraw zupełnie pryncypialnych jak i bardziej powszednich, tych które nadają życiu kolorytu.

Pojęcie "expatriate" jest w Polsce mało znane, bo Polacy (i Polki) na ogół emigrowali i emigrują w sensie definicji tego słowa i  ich motywacją była/jest na ogół jakaś bieda. Oczywiście względna i różnego typu, także politycznego i zależnie od okresu historycznego. Na ogół rzadko się zdarzało, aby Polacy (i Polki) wyjeżdżali za granicę do przygotowanej wcześniej pracy, czekającego kontraktu i, przynajmniej w zamiarze, nie na stałe. Uzyskanie takiego stanowiska przez zagranicznego specjalistę (expatriate) następuje w konkurencji do tubylców i jest skutkiem potrzeby zatrudnienia takiej osoby. Nie wymaga wstępnej aklimatyzacji ani żadnego douczania. Wręcz przeciwnie. Taka forma angażu jest częsta w t..zw. krajach wysokorozwiniętych, gdzie n.p. holenderscy specjaliści (dowolnej, ale potrzebnej dziedziny) uzyskują pracę za granicą, powiedzmy w Australii, i pozostają tam jako Holendrzy a nie jako emigranci. Emigrantami w Australii są, dla przykładu, liczni dawni obywatele dawnej Jugosławii, którzy zjeżdżają z niewielkim dobytkiem, a często i bez niczego. Czasy się zmieniają i jeszcze pół wieku temu wspieranymi materialnie emigrantami w Australii byli mieszkańcy Wysp Brytyjskich, którzy mogli przypłynąć na osiedlenie na Antypodach za symboliczne 10 funtów. Oczywiście był to bilet w jedną stronę.

Wpisy nie powinny być zbyt długie. Jest zasadą anglosaską, że tekst przeznaczony do przeczytania nie powinien przekraczać jednej strony. Na początek podzielę sie uwagą jakby od rzeczy ale, z mojej perspektywy, bardzo kulturową.

Jak to jest, że w Polsce na każdej stacji benzynowej najbardziej eksponowanym towarem za ladą są alkohole wysokoprocentowe ? - Dlaczego nie ma żadnych protestów z tego powodu, chociaż są stałe biadolenia i rwania szat z powodu rekordowych ilości śmiertelnych wypadków na drogach i setek tysięcy (!) zatrzymanych pijanych kierowców. - Zauważylem w Polsce całkowitą amnezję w tej sprawie. Nie ma jej ani w dyskusjach publicznych ani prywatnych. Tabu kulturowe ? - Rzecz do całkowitego "nie do pomyślenia" w żadnym przyzwoitym kraju anglosaskim. Hmm.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości