Dzisiejsze posiedzenie komisji naciskowej powinno wywołać burzę obrońców demokracji. Padł bardzo mocny zarzut: na podstawie billingów i BTS-ów ustalano gdzie poruszał się prezydent i z kim rozmawiał. Aby wszystko wyglądało na zgodne z prawem zaaranżowano wyciek pseudo-raportu o incydencie gruzińskim. Na początku grudnia, przy okazji pierwszych przecieków WikiLeaks, napisałem specjalną notkę. Oto jej fragment:
Mimo, iż w Rzeczpospolitej system ochrony informacji niejawnych przypomina raczej przytwarte wrota do stodoły niż profesjonalnie chroniony sejf, tajemnice państwowe dotyczące spraw międzynarodowych nie wychodzą często na światło dzienne. Inną sprawą są odpalane zależnie od partyjnego czy "układowego" interesu przecieki z prokuratury i komisj sejmowych. Ostatnimi czasy opinia publiczna poznała jeden obszerny dokument o klauzuli ściśle tajne przygotowany przez polskie służby. Mam namyśli raport ABW o ostrzelaniu kolumny ŚP Lecha Kaczyńskiego w Gruzji 23 listopada 2008 r. Podpisany przez szefa ABW Krzysztofa Bondaryka raport skierowany został do 16 najważniejszych osób w państwie. Konkluzją dokumentu jest zdanie: "najbardziej prawdopodobne jest, że sytuacja mogła być wykreowana przez stronę gruzińską". Wniosek daleko odbiegający od prawdy.
Tajny dokument przeciekł do mediów. Dziennikarze zaś ustalili, iż został on przygotowany na podstawie... rosyjskiej prasy! Swoje dopowiedzieli za pewne funkcjonariusze SWZ Rosji czy FSB. Kompromitacja całkowita. Wnioski: podejrzany o ujawnienie Tajnego Dokumentu P. Kownacki usłyszał zarzuty. Autor raportu "pisanego rosyjskim długopisem" wciąż jest szefem ABW. Czy wprowadzanie w błąd najważniejszych osób w państwie nie powinno być karalne? Nie w III RP. Fakt, iż takie dokument kształtują opinie i wpływają na decyzje polskiego rządu i innych decydentów wyjaśnia wiele posunięć w polskiej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa.
A oto fragment polemiki z K. Leskim:
Panie Krzysztofie, kompromitacją nie jest korzystanie z narzędzi jakim jest "biały wywiad". Kompromitacją jest bezkrytyczne oparcie opiniotwórczego dokumentu na przekazie zaangażowanej w konflikt strony, przekazie który jak wiemy był propagandą kreowaną przez rosyjskie służby. Kompromitacją były też zupełnie błędne wnioski.
Zgadzam się z Panem co konsekwencji przecieku. Tajemnica jest tajemnicą, a o tym czy można ją ujawnić decyduje wytwórca dokumentu. Wyższym interesem było tutaj ujawnienie kompromitacji służb. Niestety, Pan Piotr Kownacki złapał haczyk. A służby jego. Fakt, że ten dokument tak dalece odbiegał od prawdy, szczególnie dobrze znanej w Pałacu Prezydenckim, może nawet wskazywać, iż była to gra ABW, nastawiona na "ustrzelenie" za przeciek P. Kownackiego, W. Stasiaka czy A. Szczygło. Świadczy o tym też fakt, iż oddzielny jawny raport dla Premiera Tuska opracował J. Cichocki, opierając się nie na rosyjskich dokumentach, a na notatkach dyplomatycznych i BOR. Przy takim założeniu, kompromitacja polskich służb wygląda rzeczywiście inaczej, niż opisałem to w tej notce. Niestety, z "jawnych" tajnych dokumentów nt. najnowszych wydarzeń międzynarodowych znam ten raport.
Pozdrawiam
Po dzisiejszym przesłuchaniu wiemy znacznie więcej. Sprawa ta nie może pozostać niszową. Zróbmy wszystko, aby pełna prawda o rządach PO wyszła na jaw.
Inne tematy w dziale Polityka