fot. Marta Łysek
fot. Marta Łysek
Jadowitym piórem Jadowitym piórem
976
BLOG

Wieża się chwieje

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Polityka Obserwuj notkę 8

Zapraszam do lektury zapisu rozmowy z Witoldem Gadowskim, przeprowadzonej dla "Przeglądu Piekarskiego". Motywem przewodnim wywiadu jest najnowsza książka tego znakomitego reportera i dziennikarza śledczego, laureata wielu prestiżowych nagród - "Wieża komunistów".

Powieść z całą pewnością zainteresuje każdego, komu nieobce są meandry polskiego życia publicznego w ostatnich dwudziestu latach. Opisane w "Wieży" sytuacje i zjawiska wydają się dziwnie znajome, podobnie zresztą jak przewijające się przez jej karty postaci.

Grzegorz Okrzemek, Fundusz Budowy Gospodarki... coś, tak jakby, faktycznie pod koniec lat dziewięćdziesiątych, może na początku XXI wieku. I nic dziwnego. Gadowski bowiem co chwilę mruga okiem do czytelnika (czasem może robi to nawet aż nazbyt wyraźnie, trochę, jak w tej reklamie o piwie bezalkoholowym).

Przeczytajcie zresztą sami, a pojawiające się w rozmowie Piekary Śląskie zastąpcie Tarnowskimi Górami, Miasteczkiem Śląskim, Radzionkowem lub każdą inną, dowolnie wybraną mieściną.

 

- o "Wieży komunistów", najnowszej książce Witolda Gadowskiego, reportera i dziennikarza śledczego, z autorem rozmawia Kamil Łysik -

 

O czym jest „Wieża komunistów”?

Krótko mówiąc o powstawaniu III Rzeczpospolitej. Opowiada o mechanizmie, który pozwolił ludziom wywodzącym się z komunistycznych służb specjalnych przejąć kluczowe miejsca w polskiej gospodarce, zamienić władzę polityczną na ekonomiczną, a w rezultacie – dzięki pieniądzom – wrócić do politycznych wpływów. Wieża” jest także o niełatwej miłości, o przyjaźni, o życiu. To powieść o współczesności, której nikt wcześniej nie napisał.

 Fabuła toczy się w wielkim świecie i dotyczy procesów, z którymi przeciętni ludzie nigdy nie mieli styczności. Dlaczego mieszkańcy Piekar Śląskich mieliby przeczytać książkę?

„Wieża” wcale nie toczy się w odległych galaktykach, ona dzieje się tu i teraz, za progiem. Tak w Zakopanem, Pucku (miejsca akcji), jak i w Piekarach Śląskich (tu też odczuwa się jej skutki). „Wieża” jest sumą wiedzy, jaką zdobyłem przez lata dziennikarskiej działalności, ale każdy czytelnik odnajdzie w niej echa własnych doświadczeń. To nieprawda, że opisane w niej rzeczy dzieją się tylko w mitycznej Warszawie. One dzieją się także w Piekarach Śląskich. „Wieża” to zatem szczepionka, po zażyciu której stajecie się odporniejsi, także na to czym usiłują was manipulować w telewizji.

Wśród bohaterów książki można dostrzec ukryte osoby z pierwszych stron gazet. Czy może Pan tę obserwację potwierdzić lub przynajmniej jej nie zaprzeczyć?

Mam za sobą wiele lat bycia reporterem śledczym i wojennym, to wszystko musiało mieć wpływ na moją wyobraźnię. Gdybym napisał to co wiem w formie książki reporterskiej, pewnie już teraz byłbym bohaterem wielu procesów sądowych i – sądząc po tym, co dzieje się w wielu sądach – wylądowałbym w więzieniu. Pisarzowi wolno o wiele więcej niż reporterowi. Proszę, niech to wystarczy za odpowiedź na Pańskie pytanie.

 Czy w środowiskach lokalnych mogą zdarzać się podobne układy, jak te, opisane w „Wieży”?

Istnienie klik to nie tylko domena Warszawy czy Krakowa. Wielokrotnie widziałem nieprzemakalne układy rządzące różnymi miejscowościami w naszym kraju. Oficerowie nie mieszkają tylko w stolicy. Układy istnieją wszędzie, a w małych miastach na pewno trudniej się z nimi walczy niż w Warszawie.

„Wieża komunistów” jest książką adresowaną przede wszystkim właśnie do mieszkańców takich miast jak Piekary Śląskie, do tych którzy myślą, że są sami, że nic już nie da się zrobić. Poczytajcie, myślę, że wiedza wyniesiona z lektury mojej książki przyda się wam także w codziennym życiu i w rozumieniu tego, co się wokół was dzieje.

 Jak oceniłby Pan następującą sytuację: w średniej wielkości mieście odbywa się impreza z okazji wydania 100 numeru niezależnej gazety, która wychodzi na przekór przeszkodom finansowym i prawnym (wiceprezydent złożył doniesienie do prokuratury za brak stopki redakcyjnej), w konkurencji do wydawanych z publicznych środków dwóch tytułów. Na uroczystości nie ma nikogo z władz miasta…

To smutna sytuacja, władza, zwłaszcza władza lokalna, powinna być blisko obywateli, bo jeśli się alienuje, to wystawia się na żer generałów Ogorzelskich (bohater książki – przyp. KŁ) – ludzi, którzy z każdym burmistrzem i prezydentem miasta mogą zrobić wszystko, co im się żywnie podoba. Mam nadzieję, że w tym mieście władze pójdą po rozum do głowy i nie będą walczyć z takimi przejawami tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego, jakim jest niezależna prasa – w końcu to fundament demokracji.

Okładka książki przedstawia pałac kultury wpleciony w budowlę z obrazu „Wieża Babel” Breughla. Czy, podobnie jak starotestamentalna poprzedniczka, wieża komunistów również kiedyś runie?

Ona już się chwieje. Każdy przeczytany egzemplarz „Wieży komunistów” ją podkopuje. Grobowe milczenie głównych mediów wokół mojej książki dowodzi jak bardzo się jej obawiają – chcą ją zamilczeć na śmierć! Książka już osiągnęła jednak czytelniczy sukces.

Wieża musi runąć, ale im prędzej się to stanie tym lepiej. Społeczeństwo obywatelskie jest dla tworzących ją śmiertelnym zagrożeniem. Wierzę w to, że wszelkie konstrukcje oparte na kłamstwie, wykorzystywaniu ludzi i odrzuceniu moralności muszą upaść – to tylko kwestia czasu.

 Gdzie można nabyć „Wieżę komunistów”?
Wszędzie tam, gdzie właściciele księgarń nie boją się jej sprzedawać. Mówiąc poważniej, książkę można kupić w sieci księgarni „Matras” oraz wielu księgarniach niezależnych, a także w sklepach internetowych.

tekst opublikowany w "Przeglądzie Piekarskim" (str. 8)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka