Ja Ewa Ja Ewa
29
BLOG

Ustawa medialna a media

Ja Ewa Ja Ewa Polityka Obserwuj notkę 0

Niechcący moje spostrzeżenia, o których niżej, wpisały się w wątek, który rozpętał red.Pacewicz, komentując wybór Dziennikarza Roku. Nie śledzę dogłębnie poczynań konkretnych dziennikarzy, ale interesuje mnie przedstawianie przez nich projektów „ustawy medialnej”. Projektów bo są dwa: obywatelski i poselsko-ministerialny. Czego zatem czytelnik może się dowiedzieć z przekazów prasowych. Oto niektóre tytuły, na początek te o projekcie poselskim:

 

 „SLD czeka na propozycje rządu”
„PO znów puszcza oko do lewicy w sprawie mediów”
„Platforma z lewicą przejmą KRRiT”
„Szmajdziński – nowa koalicja. To zależy od postawy PO”
„Abonament zniknie wraz z Urbańskim”
„SLD poprze ustawę medialną jeśli zostaną uwzględnione postulaty tej partii”
„Trzecie odzyskanie mediów”
„PO powalczy o SLD”
„SLD zaczyna z PO rozmowy o mediach”
„Platforma kusi SLD wpływem na ustawy”
„Antyprezydencka koalicja PO i SLD połączy posłów”
„Medialne zaloty PO i SLD”

„SLD pomoże odsunąć PiS od mediów”

 „Medialny sojusz”

 A teraz te o projekcie obywatelskim:
„Nie dla twórców”
„Obywatelski projekt ustawy medialnej nie podoba się PO”

Analizując już same zajawki tekstów gołym okiem widać, że tylko kilka z nich odnosi się do wartości merytorycznej projektu. Reszta skupia się głównie na partyjnych rozgrywkach.

Większość notek prasowych to właśnie notki powielane z serwisów PAP lub IAR. Na palcach jednej ręki można znaleźć artykuły odnoszące się do merytorycznej zawartości projektów. Dlaczego tak się dzieje? Wygoda? Brak zainteresowania? Zbyt trudny temat? A może ryzykowny? Mimo wszystko coś jednak wynika nawet z takiego potraktowania tematu:


1. Media publiczne są wyłącznie elementem gry międzypartyjnej.
2. Głos obywateli nie jest wart najmniejszej uwagi.

I nasuwa się pytanie: czy komuś jeszcze w ogóle chodzi o jakość mediów publicznych i o polską rację stanu?

 

P.S.

Idąc tropem większości dziennikarzy czyli patrzenia na każdy temat przez pryzmat polityki zamiast wartości merytorycznej przeanalizujmy problem najpierw arytmetycznie. Z partią, która ma w Sejmie 53 posłów należy negocjować, wabić i puszczać do niej oko. Z kolei Komitet Obywatelski liczący 200 osób nie jest wart żadnej uwagi. Zaznaczyć też należy, że te 53 osoby z SLD (tak jak i 209 posłów z PO i 166 z PIS) zostały wybrane w wyborach niebezpośrednich. System wyborczy jest bowiem tak skonstruowany, że wyborcy, mimo że głosują na nazwiska, realnie głosują jedynie na partie, i tylko od władz danej partii zależy, którego kandydata umieszczą najwyżej wyborczej drabinki. Z drugiej strony każdy z 200-osobowej grupy wchodzącej w skład Komitetu Obywatelskiego, przez lata zapracował zawodową działalnością na markę swojego nazwiska. Każdy uzyskuje poparcie dla obywatelskiego projektu kolejnych osób. Więc na dzień dzisiejszy mamy do czynienia z niemal tysiącem obywateli popierających tę inicjatywę. A będzie ich o wiele więcej. Ale przecież... obywatele mają głos tylko raz na cztery lata, podczas wyborów. I tylko wtedy trzeba się z nimi liczyć. Ale też nie za bardzo, w końcu czy mają jakąś alternatywę?

Ja Ewa
O mnie Ja Ewa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka