Jakelo Jakelo
262
BLOG

Sylwestrowo-noworoczny wykład o prokuraturze. /Rzp tego nie opublikuje/

Jakelo Jakelo Polityka Obserwuj notkę 4
Prokuratura? - Ziobro wrócił! ------------------------------------------------------------- Tego nie spodziewał się nikt ale niestety Z. Ziobro wrócił. Nie wejdziesz dwa razy do tej samej rzeki, mawiali starożytni, a jednak... taki powrót nam sprezentowno. Nie bez kozery piszę na wstępie o powrocie "ostrego człowieka" do resortu sprawiedliwości jako że regulacja usytuowania "góry" polskiej prokuratury, czyli pozycji ustrojowej Prokuratora Generalnego de lege lata stworzona została "przeciw Z. Ziobro", choć wszystko zapowiadało, że ten kierunek zmian jest zbędny, bo "ten Pan już nigdy" nie będzie urzędował w alejach Ujazdowskich. Dałem temu wyraz w artykule "O niezależność prokuratury – w kręgu faktów i mitów", który siedem lat temu ukazał się na łamach miesięcnika Prokuratura i Prawo (Nr 1 z 2009r.) oraz w tekście "Kędzierski o prokuraturze: podległość zakamuflowana", który prawie trzy lata temu ukazał się na gościnnym portalu "Rzp". Dygresja historyczna. Istnieje w Polsce "tradycja" pisania ustaw nie dla dobra wspólnego, które powinno być celem prawa, ale bądź "przeciw", bądź też "dla" konkretnej osoby politycznej. Tak było przecież z obiema konstytucjami II RP, z których pierwszą, Marcową z 1921r. napisano "przeciw" Piłsudskiemu, drugą zaś, Kwietniową z 1935r. napisano "dla" Piłsudskiego. I nie wyszło to na dobre ani jednej, ani drugiej, ani tym bardziej Narodowi. To powinno być przestrogą, ale chyba nie było, dla twórców nowelizacji ustawy o prokuraturze z 2009r. /której dokonali z powodu stylu piastowania przez konkretną osobę stanowiska prokuratora generalnego-ministra sprawiedliwości w latach 2005-2007, a także i ten styl był powodem przedterminowego rozwiązania parlamentu/ Obawiam się, że nie będzie także dla obecnie forsujacych kolejną nowelizację i niestety ale będzie ona nowelizacją "dla" Z. Ziobro. Poczytuję to za wielką sprawę, że siedem lat temu, chyba jako jedyny w Polsce otwarcie skrytykowałem przeprowadzenie rozdziału stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Krytyce tej towarzyszyło przekonanie, że przecież "ten Pan już nigdy" nie będzie urzędował w al. Ujazdowskich. Tu akurat, przyznaję, pomyliłem się. Urzęduje, choć ponoć dwa razy nie wejdziesz do tej samej rzeki... Artykuł sprzed siedmiu lat był próbą zajęcia niezależnego stanowiska w przedmiocie reformy ustrojowej prokuratury, tj. oddzielenia prokuratury od władzy wykonawczej i ustanowienia jej jako niezależnego organu. Dokonując analizy rządowego projektu zmiany ustawy dotyczącego tej materii, postawiłem pytanie, czy konstrukcja przyjęta w ustawie gwarantuje „odpolitycznienie” prokuratury. Dokonałem analizy modeli ustroju prokuratury w II Rzeczypospolitej, krajach zachodnioeuropejskich, w tym także anglosaskich. Podzieliłem pogląd A. Peyrefitte’a, zdaniem którego usytuowanie prokuratury w ramach władzy wykonawczej jest jedynym możliwym rozwiązaniem. Jedynie w krajach bloku sowieckiego prokuratury generalne pozostawały organem pozarządowym, czego pozostałościami są ustroje prokuratur w Rosji i na Litwie. Zarówno w Polsce, jak i w Czechach w momencie zmiany sytemu wprowadzono amerykański lub zachodnioeuropejski model prokuratury, podporządkowanej ministrowi sprawiedliwości, poczytując w tym zerwanie z realnym socjalizmem. Apelowałem wówczas o odrobinę rozsądku i zastanowienia się, czy jest sens obalać system wprowadzony w Polsce w okresie II Rzeczypospolitej i przywrócony w naszym kraju po zmianie ustroju. System, który przez tyle lat zdawał egzamin. Jeżeli bowiem powodem zmian była niegdysiejsza obsada personalna stanowiska Ministra Sprawiedliwości, to chyba ta podstawa zmian ustroju prokuratury wówczas już odpadła. Generalnie miotamy się pomiędzy "albo - albo" - pomiędzy amerykańskim systemem unii personalnej i realnej ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego a "sowieckim", czy też postsowieckim systemem rozdziału tych dwóch stanowisk i zarazem instytucji, z zakamuflowanym politycznym podporządkowaniem. W czasach socrealu było to, jeżeli nie de iure, to de facto, podporzadkowanie prokuratury generalnej "pod politbiuro". De lege lata Prokurator Generalny podlega premierowi (składa on kontrasygnatę pod aktem powołania przez Prezydenta) i Sejmowi (może on odwołać PG) co jest rozwiązaniem jeszcze bardziej "upolityczniającym" ten urząd. Czy tertium in datur? Otóż, trzecim rozwiązaniem jest zachodnioeuropejski model relacji urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. W modelu tym stanowiska te są personalnie rozdzielone i pełnią je różne osoby. Wzajemna relacja pomiędzy nimi polega na podporządkowaniu szefa prokuratury ministrowi sprawiedliwości. Powołuje go prezydent, bądź szef rządu na wniosek ministra sprawiedliwości. Współcześnie francuski minister sprawiedliwości (ministère de la Justice) sprawuje nadzór nad tamtejszą prokuraturą (ministère public, parquet), która wraz z sądownictwem i urzędnikami ministerstwa tworzy wymiar sprawiedliwości. Sam jednak nie pełni funkcji prokuratora. Co ten model daje? Pełną apolityczność naczelnego szefa prokuratury wyrażajacą się w tym, że dla parlamentu jest on "osobą nie istniejącą" w tym sensie, że nie składa on posłom jakichkolwiek relacji, sprawozań, ci też nie mogą kierować do niego pytań, czy też interpelacji. Całość kontaktów z parlamentem przejmuje minister sprawiedliwości, co zapewnia prokuratorowi generalnemu "polityczną" nieodpowiedzialność tj. niezalezność od żądań "wiekszości sejmowej". Czy na tym koniec? Oczywiście, że nie. Pozostaje bowiem cała sfera ustroju i kompetencji prokuratur poszczególnych szczebli. I tu wiodącym dla nie jest model francuski, w którym poszczególne szczeble prokuratur przyporządkowane są do sądów poszczególnych instancji - rejonowa władna jest wnosić i popierać oskarżenie przed sądem rejonowym, okręgowa władna jest wnosić i popierać oskarżenie przed sądem okręgowym oraz stawać przed tym sądem jako sądem II instancji, a apelacyjna i krajowa uprawniona byłaby do stawania w sądach apelacyjnych i w Sądzie Najwyższym. o tym także już było w tekście "Prokuratura? A może à la française? ", który prawie trzy lata temu ukazał się tu, na gościnnym portalu "Rzp". Siedem lat minęło. Nie krakowiaczek ci ja... ponownie taplam się w tej samej rzece, o której kiedyś myślałem, że bezpowrotnie popłynęła do morza, a ona tylko zatoczyła dialektyczne zakole i powróciła. Czy ta sama i taka sama? Niestety obawiam się, że tak... A ja? Podobnie, jak siedem lat temu apeluję o rozsądek i rozwagę, by przeprowadzone zmiany w ustawie o prokuraturze służyły Narodowi, nie zaś tylko aktualnej ekipie rzadzącej. Do siego roku!
Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka