Wiemy już z jakiego powodu musiało nastąpić połączenie urzedów Prokuratora Generalnego i ministra sprawiedliwości. O wszystkim zadecydował Nowy Sącz... Gdzie powstał pewien śmieszny filmik rozpowszechniony w sieci... Jak podaje jeden z portali, resort sprawiedliwości oczekuje od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta wyjaśnień w sprawie przeprowadzenia przeszukania u internauty z Nowego Sącza. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nakaz przeszukania w domu internauty nazwał skandalem. – Chcemy, aby takie skandale nie miały miejsca i dlatego chcemy połączyć urząd prokuratora (generalnego – red.) z ministrem sprawiedliwości, by władza wykonawcza odpowiadała za to, co robi prokuratura, a więc żeby była słusznie krytykowana, jeśli do takiego zdarzenia dojdzie, ale odpowiadając, mogła tego rodzaju sytuacjom zapobiegać – uzasadniał Ziobro. Nie on jeden na zajściu nowosądeckim próbuje upiec swoją pieczeń... Sam Prezydent RP również wykorzystuje tamtomzajscie do ocieplenia swojego wizerunku, machajac na to wszystko na twitterze ręką i mówiąc dajcie spokój, ja w odróżnieniu od mojego poprzednika mam poczucie humoru... i nie traktuje żartu jako przejawu "mowy nienawiści". Wracając do min. Ziobry i jego uzasadnienia ostatniej ustrojowej decyzji Sejmu, to wydaje się ona mocno infantylna. Wszystko wskazuje na to, że gdzieś w prowincjonalnym misteczku, jakiś "podrzędny prokuratorek", nie mający właściwego rozeznania i podejścia podjął złą decyzję o konieczności najścia na prywatne mieszkanie i spenetrowania go pod katem wyszukania elektronicznych środków produkcji obrazu i ewentualnych nosników tych obrazów. Decyzję tę, jako w oczywisty sposób bezzasadną należało uchylić, a jej autora spostponować. To wszystko. Bynajmniej nie wyciagać z tego wniosku o koniecznosci ponownego połączenia kluczowych stanowisk w dziedzinie sprawiedliwości karnej. Wiadomo, jakie było uzasadnienie rozdziału, który nastąpił 6 lat temu - by już nigdy prokuratura nie była tak upolityczniona, jak za ministerium Ziobry. Niestety Ziobro wrócił... i chce upolityczniać prokuraturę. W tamtym okresie, trwającym zaledwie 2 lata, prokuratura, za sprawą jego osoby stała się bardzo upolitycznioną instytucją. Nawet L. Kaczyński jej tak nie upolitycznił, kiedy za AWS-u był ministrem sprawiedliwości jak Z. Ziobro. Zawsze trzeba pamiętać, że "to co było może przyjść"... no i wróciło... Historia wzajemnych ralacji PG i Ministerstwa Sprawiedliwości w Polsce jest nastepująca. W 1918r. Piłsudski ustanawia unię tych urzędów. Zerwali ją komunisci w latach stalinowskich, by podporządkować PG politbiuru. Przełom 1989r. przywraca unię, którą zerwano 6 lat temu. Piłsudski wzorował sie na systemie amerykanskim, bo chyba w ogóle marzyło mu się wprowadzenie w Polsce systemu prezydenckiego. W czasach stalinowskich wzorowano się na systemie sowieckim, bo tamten ustrój stał sie wzorcowym. W 1989r. mechanicznie przywócono model z II RP, z którą sentymentalnie i bez refleksyjnie tęskniono. Sześć lat temu wysilono się na nowy model, który PG upolityczniał, bo uzależniał od szefa rządu /kontrasygnował akt powolania PG, więc brał za tę osobę polityczną odpowiedzialność/ oraz Sejmu. Tę całą spiralę łączeń i rozdziałów charwkteryzuje jedno - brak wyrazistej koncepcji ustroju prokuratury, odpowiedniego do systemu władzy w RP, tj. jednak parlamentarno-gabinetowego ze znaczna rolą Prezydenta. Czerpanie wzorca z obcych systemów jest dobre, pod warunkiem, że jako wzorzec uzna sie system własciwy. Dotychczas nie starano sie wprowadzić w Polsce zachodnioeuropejskiego modelu relacji szefa prokuratury i ministra sprawiedliwości. W modelu tym stanowiska te są personalnie rozdzielone i pełnią je różne osoby. Wzajemna relacja pomiędzy nimi polega na podporządkowaniu szefa prokuratury ministrowi sprawiedliwości. Powołuje go prezydent, bądź szef rządu na wniosek ministra sprawiedliwości. Współcześnie francuski minister sprawiedliwości (ministère de la Justice) sprawuje nadzór nad tamtejszą prokuraturą (ministère public, parquet), która wraz z sądownictwem i urzędnikami ministerstwa tworzy wymiar sprawiedliwości. Sam jednak nie pełni funkcji prokuratora. Co ten model daje? Pełną apolityczność naczelnego szefa prokuratury wyrażajacą się w tym, że dla parlamentu jest on "osobą nie istniejącą" w tym sensie, że nie składa on posłom jakichkolwiek relacji, sprawozań, ci też nie mogą kierować do niego pytań, czy też interpelacji. Całość kontaktów z parlamentem przejmuje minister sprawiedliwości, co zapewnia prokuratorowi generalnemu "polityczną" nieodpowiedzialność tj. niezalezność od żądań "wiekszości sejmowej". Czy na tym koniec? Oczywiście, że nie. Pozostaje bowiem cała sfera ustroju i kompetencji prokuratur poszczególnych szczebli. I tu wiodącym dla nie jest model francuski, w którym poszczególne szczeble prokuratur przyporządkowane są do sądów poszczególnych instancji - rejonowa władna jest wnosić i popierać oskarżenie przed sądem rejonowym, okręgowa władna jest wnosić i popierać oskarżenie przed sądem okręgowym oraz stawać przed tym sądem jako sądem II instancji, a apelacyjna i krajowa uprawniona byłaby do stawania w sądach apelacyjnych i w Sądzie Najwyższym. Bo reformować, to mieć spójną wizję reformowanej instytucji i jej ustroju, a nie działać przeciwko komuś albo dla kogoś, uzasadniajac reformę małostkowymi incydentami.
Inne tematy w dziale Polityka