Podczas panelu dyskusyjnego o pewnej książce opisującej czasy po oswobodzeniu pewien profesor stwierdził, że w znanym powszechnie serialu najbardziej realistyczną sceną była ta "jak Maliniak szedł do wojska". Audytorium wybuchnęlo salwą śmiechu, a profesor sprostowal swoją wypowiedź: "O, przepraszam. Nie "Maliniak", a Czereśniak". Dla mnie, nie zorientowanego dostatecznie zdziwienie wywołala ta reakcja sali. Gdy się uspokoiła, zapytałem siedzacą obok studentkę co się stało. Wytłumaczyła mi szeptem, że "Maliniak" to ksywa aktualnego Prezydenta RP, utworzona i funkcjonujaca w wirtualu. HFPCz domaga się usunięcia z Kodeksu karnego przepisu penalizujacego znieważenie słowne głowy państwa polskiego. Ja bym za tym nie optował. By było zabawniej, wraz z Centrum im. Adama Smitha, Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP i lnstytutem Jagiellońskim zwróciła się do Prezydenta RP z prośbą o podjęcie prac projektodawczych i zainicjowanie procedury ustawodawczej mającej na celu uchylenie art. 135 § 2 Kodeksu karnego, penalizującego publiczne znieważenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Zabawne. Prezydent RP ma rezygnować z przysługującej mu prawnokarnej ochrony. Autorzy tej epistoły zwracają uwagę, że wykładni pojęcia ,,znieważenie" dokonywano wielokrotnie w piśmiennictwie prawniczym oraz orzecznictwie sądowym ale nieustannie wielu praktyków o tym znamieniu czynności wykonawczej ma mgliste pojęcie, a kiedy pojawia się "polityczna" nadgorliwość występująca jeszcze dość często u młodych, zdolnych, początkujących prokuratorów z prowincji Bogu ducha winni obywatele, co najwyżej skorzy do żartów miewają niepotrzebnie przykrą "przygodę" z wymiarem sprawiedliwości. Z pewnością tak bywa, tym nie mniej ja bym tego przepisu nie ruszał, ba nagłaśniałbym medialnie istnienie takiego przepisu w Kodeksie karnym, co wzmocniłoby jego funkcję powściągującą. Czasy się zmieniają, a wraz z nimi i stosunek obywatela do Głowy Państwa. Inny ten stosunek był w latach dwudziestych minionego wieku, inny jest dziś. W latach onych np. Kościół w Polsce wydał instrukcję jak postepować w razie gdyby Prezydent RP nawiedzał jakaś światynię, celem udziału w nabożeństwie. Otóż, proboszcz winien witać Dostojnego Gościa u wejścia, a następnie tegoż należało procesyjnie wprowadzić do kościoła z uniesionym nad nim baldachimem. Jak było w praktyce, tego nie wiem, chodzi mi jedynie o zmianę podejścia do osoby Prezydenta RP, które w lll RP różni się od tego w ll RP. Dziś nikomu z Episkopatu Polski nieprzyjdzie do głowy wydanie takich zaleceń... Wiemy też czym skutkowało nazwanie kogoś ze szczytów władzy "kabotynem". Skutki te były bardzo przykre.... Dziś to się nie zdarza, choć biorąc pod uwagę rzeczonych młodych, zdolnych, ale nie majacych poczucia humoru i nie wiedzących co to żart "stróżów prawa" z "rejonu" tj. powiatowego miasteczka, odpukam w niemalowane drewno. Dziś żart o osobach władzy jest powszechny, zwłaszcza, że technika ułatwia ich tworzenie i kolportaż. Twórca tych żartów musi jednak uważać, na co słusznie zwracają uwagę autorzy listu, by swoją twórczością nie wyczerpać znamion przestępstwa określonego w art. 135 § 2 Kodeksu karnego. I niech uważa, co przyczyni się do podniesienia poziomu jego twórczości. Pisząc ten tekst jednym okiem oglądałem emitowany właśnie przez "jedynkę" telewizji publicznej film A. Gargas "Anatomia Upadku 2". Końcową scenę, w ktorej pojawił się niestety były już Prezydent Komorowski odebrałem z niesmakiem, jako że jego postać pojawiła się natychmiast po wypowiedzi Rosjanina sugerujacego, że skoro "wybuch" nastąpił wewnątrz "borta" to jest oczywiste, że sprawcami sugerowanego przez macierewiczowych ekspertów zamachu nie mogli być Rosjanie, a Polacy. Pierwszym Polakiem, który pojawił się na ekranie po tej wypowiedzi był Bronisław Komorowski. Zastanawiałem się przez pół nieprzespanej nocy, czy tymi po sobie nastepującymi sekwencjami filmu Gargas nie powinni zająć się prokuratorzy. Oczywiscie, że powinni ale coś odebrało im młodzieńczą gorliwość, tudzież chęć wykazania się.
Inne tematy w dziale Polityka