Kolonijny pałac w Niemieńsku. Obecnie Ośrodek wychowawczy im . M. Grzegorzewskiej
Kolonijny pałac w Niemieńsku. Obecnie Ośrodek wychowawczy im . M. Grzegorzewskiej
Jakelo Jakelo
132
BLOG

Czerwiec i wakacje '76 w moich wspomnieniach

Jakelo Jakelo Polityka Obserwuj notkę 0
Pamiętam jak dziś. Miałem wtedy lat trzynaście i pół. Od dwóch tygodni trwały już podstawówkowe wakacje, które chwilowo spędzałem w Łodzi, chodząc na basen Anilana, jeżdżąc na rowerze marki "Polo-lux" i kopiąc piłkę z chłopakami. Ktoregoś dnia wieczorem mama wywołała mnie z podwórka do domu na kolację. Była to pora dtv i rodzice siedzieli przed telewizorem bardziej zasłuchani niż kiedykolwiek. Zauważyłem, że przemawiał ten oschły Jaroszewicz, którego wyglądu nie cierpiałem. Nie bardzo mnie to obchodziło i po zmyciu z twarzy i rąk podwórkowego kurzu usiadłem do pozostawionej mi kolacji, bo rodzice najwidoczniej zjedli wcześniej. -No słuchaj synu, słuchaj o czym pan premier mówi - powiedział tato. -A co mnie to obchodzi - odpowiedziałem. -Daj dzieciakowi spokój - przerwała naszą konwersację mama. Kluski z truskawkami i śmietaną były pyszną kolacją ale nie pochłonęły mnie aż tak bardzo bym nie wyłapywał o czym mówił Jaroszewicz. A mówił, że wszystko ma być droższe w zamian za co pracujący dostaną jakieś rekompensaty. Nie bardzo rozumiałem o co mu chodzi. Dlaczego wszystko ma nagle drożeć? Czy do tej pory ludzie płacili w sklepie za mało? Jeżeli tak, to dlaczego sprzedawcy nie żadali więcej, żeby nie tracić? Kiedy zadałem te pytania tacie, pomimo późnej pory wytłumaczył mi, że cen nie ustala sprzedawca, tylko ten pan co przemawiał i właśnie powiedział, że za wszystko trzeba będzie więcej płacić. To mnie zdziwiło, a ponieważ było późno zrezygnowałem z kolejnych pytań. -Ciekawe po ile teraz będzie oranżada mileszkowska i balonówa albo bilety do kina? - dręczyło mnie zanim usnąłem. I czy kieszonkowe na kolonie dostane z rekompensatą, czy bez. Kolejny dzień przebiegał normalnie, choć jeżdżąc na rowerze zauważyłem w sklepach spożywczych kolejki i ludzie wychodzili z nich z siatkami pękatszymi niż zwykle, targając po kilkanaście kilowych torebek najczęściej cukru. Kiedy wieczorem przy trzepaku dyskutowaliśmy jak się strzela karniaka "na Panenkę", zauważyłem wracającą do domu mamę. Szła szybko, chwilami podbiegając... Widząc ją, zapytałem co się stało. - Ten skurczybyk musiał wszystko odwołać. Nie będzie podwyżek. Kiedy wróciłem do domu tato siedział w pokoju i choć telewizor był włączony, do ucha przystawił radio. -Coś się stało? -Stało się, ludzie się ruszyli. Były rozruchy w Ursusie i Radomiu, podobno poszli na Komitet. Oni odwołali podwyżki. Nie bardzo wiedziałem, czy to dobrze, czy źle, w każdym razie oznaczało to, że oranżada będzie nadal w tej samej cenie i balonówa również. O kieszonkowe również nie muszę się martwić. Później były jakieś informacje o jakichś warchołach ale mnie to już nie obchodziło. Nie chciałem sobie psuć wakacji. Był już poczatek lipca i wreszcie wyjechałem na kolonie letnie. Niemieńsko na pojezierzu drawskim było cudne. Mieszkaliśmy przez trzy tygodnie w jakimś pałacu po junkrach pruskich. Jeżdziliśmy też do Drawska Pomorskiego i podczas tych wycieczek dowiedziałem się, ze w kraju nie wszystko jestn w porządku. Zdziwiło mnie, kiedy dowiedziałem się że w sklepach nie ma cukru. Siedzące na ryneczku starsze kobiety, po głosie poznałem, że to repatriantki zza Buga zaliły się, ze nie mogą zawekować jagód, których nazbierały i innych owoców, bo przecież bez cukru się nie da... Wkrótce okazało się, że wśród nas jest chłopak z Radomia i choć za bardzo nie afiszował się z tym, któregoś dnia opowiedział mi co widział lub słyszał kilkanaście dni temu w swoim mieście. Podobno gapowaty był sekretarz wojewódzki partii, który bał się rozmawiać z ludźmi. Po powrocie z trzytygodniowych kolonii tylko przez tydzień byłem w Łodzi i zorientowałem się, że tu również nie mam cukru i kilka razy musiałem stanąć w kolejce, by ulżyć mamie. Na sierpień był zaplanowany rodzinny wyjazd do Augustowa. Pamietam podróż nocnym pociągiem w porze kiedy skakał Jacek Wszoła, a orły Górskiego przegrały z enerdowcami mecz o złoty medal olimpijski. Kiedy pociag mijał Ursus, ktoś powiedział: - To tu warchoły rozkręciły tory... W Augustowie było wiele atrakcji Necko, Sajno, Netta, ryby, grzyby i jagody w Puszczy ale również i tu w sklepach nie było cukru. Herbata bez cukru to wtedy było nie do pomyślenia, choc dziś piję tylko taką.

Zobacz galerię zdjęć:

Kolonijny pałac w Niemieńsku. Obecnie Ośrodek wychowawczy im . M. Grzegorzewskiej
Kolonijny pałac w Niemieńsku. Obecnie Ośrodek wychowawczy im . M. Grzegorzewskiej
Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka