Jakub Lubelski Jakub Lubelski
160
BLOG

Który model konfliktu wybierzecie 4 lipca?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 37

Znakomity wynik Grzegorza Napieralskiego nie był dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem była dla mnie nowa odsłona i zdecydowane zwycięstwo tego polityka w debacie czterech w TVP1. Czy kandydat coś interesującego powiedział? Nie, po prostu wypadł najlepiej. Od tamtej pory było jasne, że może sięgnąć po kilkanaście procent głosów wyborców. Doceniam pracę kandydata SLD jaką wykonał nad sobą, osiągnął ten wynik także pomimo przeciwności jakie mogli mu mnożyć jego teoretyczni partyjni sprzymierzeńcy.

Zdziwienie nie było zdziwieniem, sukces niekoniecznie będzie sukcesem. Czy stało się coś, co przyniesie lewicy nową jakość? – Obudziliśmy w Polakach wielką nadzieję, że razem można zmieniać Polskę na lepsze i że nie musi być podziału tylko na dwie partie polityczne – mówił po ogłoszeniu wyników Napieralski. Kiedy słyszę, że oto narodził się nam lider polskiego zapateryzmu, to ani trochę w to nie wierzę. Kto zagłosował na lidera SLD? Zdecydowaną większość tego elektoratu stanowią mieszkańcy wsi – dwudziesto i trzydziestolatkowie. Czy młode pokolenie na polskiej wsi drze codziennie włosy z głowy w kwestii in vitro? Czy kwestia małżeństw homoseksualnych jest zasadniczym problemem tych ludzi? Trudno uwierzyć, że to właśnie kwestie obyczajowe przyciągnęły młodych wyborców wsi do Napieralskiego.

Symetrię skoku dostrzec i pochwalić
. Druga uwaga, dotyczyć będzie liderów i głównych bohaterów drugiej tury. 21 kwietnia GFK Polonia dawała Jarosławowi Kaczyńskiemu 26 proc. Tyle osiągał brat zmarłego prezydenta RP na 10 dni po katastrofie w Smoleńsku. 4 maja Kaczyński miał już 30 proc. W I turze, miesiąc później uzyskał niecałe 37 proc. Zatem skok Kaczyńskiego jest procentowo porównywalny ze skokiem Napieralskiego, tyle tylko, że mniej niespodziewanym. Wynik Bronisława Komorowskiego nie spełnił, jak się wydaje, planów sztabowych, jak i pozostaje w dolnych granicach widełek sondażowych kandydata PO, jest więc wynikiem słabym. 

Zrozumieć, co dalej? Obecnie wszyscy koncentrują się na analizie, ile procent Napieralskiego w Kaczyńskim? Ile może odebrać Komorowskiemu? Ostatecznie możemy się zgodzić, że zadecyduje przypadek, jakaś przypadkowa mina, czy wypowiedź w trakcie debaty prezydenckiej, może zadecyduje ilość wylotów samolotowych elektoratu PO, który karnie stawił się 20 czerwca, jednak 4 lipca już tego nie zrobi. Co jest natomiast bardziej interesującym pytaniem? Bardziej interesujące jest to, co ważniejsze, czyli co dalej?

Otóż 4 lipca 2010 będziemy wybierać pomiędzy dwoma modelami przyszłego konfliktu politycznego. Mamy tu wariant kontynuacji wojny obozu rządowego z prezydenckim (po ewentualnej wygranej Kaczyńskiego, nawet, jeśli ten zakładałby współpracę w wybranym obszarze, to rząd Tuska nie może sobie pozwolić na zakończenie tej wojny, będzie musiał ją podsycać. Zresztą koncyliacyjny prezydent Jarosław może być jeszcze bardziej nie do zniesienia dla PO niż czasem przeciwny inicjatywom rządu Lech Kaczyński). Drugi wariant, mogący stać się katalizatorem większych przemian politycznych, to sięgnięcie Platformy po wszystko. Innymi słowy pełny rok dla Tuska. Do wyborów parlamentarnych. Wówczas może dojść do istotnego przesilenia – polskie państwo podziemne kontra władza. W tworzeniu państwa podziemnego, Polacy są mocarzami. Jeśli Tusk się odpowiednio nie odnajdzie w roli hegemona totalnego – ot, arcypolska opowieść – to możemy się spodziewać politycznego czyśćca dla PO.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka