Jakub Pacan Jakub Pacan
378
BLOG

W niewoli ambicji, na pasku generalicji

Jakub Pacan Jakub Pacan Polityka Obserwuj notkę 3

Za tydzień może dwa, Sejm będzie głosował nad dymisją ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha. Głosowanie odbędzie się na wniosek PIS przy poparciu SLD i wstrzymaniu się (poparciu?) PSL.

Przypomina mi się taki dowcip. Chłopak ze śląska stoi przed komisją wojskową i zapytany, gdzie chciałby służyć, mówi -najlepiej koło domu. Jak chcesz koło:- mówi trep - to jedziesz do Kołobrzegu. Dowcip ten dobrze obrazuje obecność Pana ministra w MON.

Bogdan Klich niejednokrotnie powtarzał „bycie ministrem w rządzie Tuska to moje największe marzenie i ukoronowanie politycznej kariery”. I faktycznie udało mu się. Tyle, że premier spełnił jego marzenie ja ów trep biednemu poborowemu.

Klich, liberał a nawet lewe skrzydło UW, niegdysiejszy działacz pacyfistycznego Ruchu Wolność i Pokój, z natury brzydził się wojskiem. W swojej opozycyjnej działalności walczył o prawa człowieka i prawa zwierząt, domagał się poszerzenia swobód obywatelskich, zniesienia kary śmierci i ochrony praw mniejszości. Dla tak skonfigurowanego politycznie człowieka, wojsko to personifikacja całego zła tego świata, z którym walczył. A teraz miał stanąć na jego czele. Dziwi mnie w ogóle, że tą nominacje przyjął. Przecież wiedział, że Tusk powierzając mu ten resort w dużym stopniu kierował się złośliwością.

Premier nigdy go nie lubił i specjalnie się z tym nie krył. Szef MON nigdy nie należał do drużyny Donalda. Nie grali razem w piłkę, nie raczyli się razem cygarami i winem w gabinecie Mira. Słowem Bogdan nie był swój. Tusk przypominał mu o tym przy każdej okazji. Klich od początku był dla niego dyżurnym chłopcem do bicia.

Tak normalnie, po ludzku jest mi go żal. Los z niego zakpił, ponieważ dał Klichowi to, o czym ten zawsze marzył, ale w zupełnie koszmarnej formie. W świecie korporacji takie kłopotliwe prezenty są dobrze znane. Jeśli prezes kogoś nie lubi, ale z różnych względów nie może go wywalić bądź nie chce, wysyła go na z góry stracona pozycję na zasadzie "niech się tam wykrwawi, a jak się sprawdzi, to tym lepiej dla niego"

I Bogdan Klich wyzwanie podjął w pełni odpowiedzialnie. Przez trzy lata ministrowania nie można mu odmówić determinacji, zaangażowania, uporu i ambicji. Widać, że Klich żyje teraz dla armii, ba spala się dla niej. Ale czy armią żyje? Czy się do niej przekonał?

Niestety. To nadal nie jest jego świat. I mimo najszczerszych chęci i pełnej dyspozycji wobec generalicji, sprawy wojskowości nadal są dla niego terra incognita. Patrząc na twarz Bogdana Klicha widzę człowieka zmęczonego i nieszczęśliwego. To ministrowanie wiele go kosztuje. Oczywiście można się wgryźć w materię wojskowych przepisów i regulaminów, można wykuć na pamięć rodzaje broni, strategie wojenne i natowskie procedury - a mimo to armii wcale nie poznać. On wojska nie czuje, jak np. Schetyna MSWiA, czy Sawicki resort Rolnictwa. Ciężko polubić coś, czym się przez całe dziesięciolecia gardziło. I to widać po wynikach jego pracy. Pan minister nie ma serca do wojska. Nie znam niestety żadnego większego sukcesu jego autorstwa. Więcej, niemal wszyscy wojskowi, eksperci i publicyści są zgodni, że to najgorszy minister obrony narodowej od 1989 roku.

Po trzech latach urzędowania Bogdana Klicha Wojsko Polskie jest w rozsypce. Ba, jego właściwie nie ma. To pod jego rządami odeszło najwięcej wartościowych generałów w proteście przeciw degradacji i degrengoladzie w armii, min. Gen. Skrzypczak, Polko i Buk. I jednocześnie za jego kadencji lawinowo wzrosła liczna oficerskich nominacji. Mamy teraz w NATO największą liczbę oficerów w stosunku do szeregowców. W polityce kadrowej, minister zdał się zupełnie na wojskowy beton, czego symbolem jest awans gen. Cieniucha na Szefa Sztabu Generalnego. To przez błędne decyzje Klicha, lub całkowity ich brak polskie delegacje nie mają czym latać. Aleksander Szczygło zostawił po sobie bardzo przyzwoicie skonstruowany przetarg na nowe statki powietrzne dla VIP-ów, Klich je po prostu anulował. Sprawa jest na tyle poważna i obciąża jego konto, że samo "NIE" Urbana złożyło na niego doniesienie do prokuratury. Zresztą cokolwiek by nie powiedzieć o tej gazecie, to akurat pasmo porażek ministra Klicha, ma ona dobrze udokumentowane. Kolejna porażka, to zupełny falstart Narodowych Sił Rezerwy, gdzie na 20 tyś. miejsc, zgłosiło się zaledwie 3 tyś. ochotników. Dalej są skandaliczne zaniedbania polskiej misji w Afganistanie, które co trochę muszą być wspierane przez Amerykanów, żeby jakoś funkcjonowały. To Bogdan Klich w końcu, dał sobie zabrać 20% budżetu w 2011 roku. Przy okazji złamana została Konstytucja, która daje armii sztywne 1,95% środków budżetowych na każdy rok.

Jak by tego było mało, Klich został ministrem w czasie największych przemian Wojska Polskiego od 1945 roku. Uzawodowienie armii, jej profesjonalizacja i modernizacja, to zmiany rewolucyjne, wywracające armię od samych jej fundamentów. To operacja w najnowszej historii wojskowości na niespotykaną dotąd skalę. Należałoby się zapytać Donalda Tuska, czym się kierował powołując na to stanowisko Klicha, znając jego podejście do wojskowości i wiedzę na jej temat oraz swoje zamiary co do armii. I tutaj polityczna odpowiedzialność spada na barki premiera.

Przykład obecnego ministra MON pokazuje, że nawet w polityce warto nieraz odpuścić, i mimo szczerych chęci w pewne rejony lepiej nie wchodzić. Cena za spełnienie własnych ambicji jest czasem zbyt wysoka. I wcale bym się nie zdziwił, gdyby po odwołaniu Bogdan Klich powiedział sobie "no w końcu się skończyło".

Jakub Pacan
O mnie Jakub Pacan

Od centrum w prawo - tu mi najlepiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka