Jak donosi "Nasz Dziennik" Amerykańskie giganty paliwowe są zainteresowane eksploatacją polskich złóż gazu ziemnego ze skał łupkowych."W polskich złożach, na które dostały koncesje, może być nawet 1,4 bln m sześc. surowca. "Co ciekawe roczne zużycie gazu w Polsce szacuje się na około 14mld m3.
Dziennika podaje nalej:
" Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie jest zainteresowane pokładami ze względu na skomplikowaną technologię pozyskiwania surowca. Eksperci są zdania, że PGNiG woli kupić błękitne paliwo od Rosjan i sprzedać z zyskiem, niż zainwestować w jego wydobycie w kraju.Mimo że wydobycie gazu jest dużo tańsze niż jego import".
W programie Jana Pospieszalskiego kilku profesorów wyraziło opinię, że bardzo możliwe jest, iż Polska posiada pokłady gazu ziemnego na tyle duże, by stać się konkurencyjnym exporterem tego surowca dla Rosji.
"Już w roku 1985, kiedy podsumowaliśmy kilkunastoletnie programy węzłowe,prof. Sokołowski określił zasoby gazu naszego na poziomie 1800 mld m3, to przy obecnym złużyciu wystarczyło by na ponad 100 lat "
Cz.1.LINK
Co ciekawe mamy pieniądze na sponsorowanie poszukiwań gdzieś na dalekiej północy, a w kraju nie mamy do końca zbadanych wszystkich złóż.Miast w kraju lepiej szykać na morzu Norweskim
(za GAZem)LINK
W tej chwili wielkość złóż gazu ziemnego jakie mamy zbadane wynosi około 140,6 mld m3 [LINK]. W tym miejscu należało by się zastanowić, która inwestycja jest zgodna zinteresem Państwa:
- budowa za ogromne pieniądze gazoportu, który i tak nie wiadomo czy będzie mógł działać, ponieważ po wybudowaniu gazociągu północnego prawdopodobnie statki z gazem nie przełyną...
- przystosowanie naszych złóż do tego, by w czasie kryzysu, który nie trwa więcej niż pół roku, przejść całkowicie na własne zasoby(przy obecnej wielkości złóż jesteśmy w stanie "przejechać" na tym gazie 10lat)
czytamy dalej:
"Piotr Gliniak, szef Departamentu Poszukiwania i Eksploatacji Złóż w PGNiG, zaznaczył, że formacje łupkowe w Polsce mogą mieć zbyt dużo wody, aby użyć technik stosowanych z powodzeniem w USA. - Wydaje mi się w tym momencie, że zagraniczne spółki zbyt optymistycznie oceniają to, co może być znalezione w Polsce - mówi Gliniak."
Można wyciągnąć wniosek, iż tego typu działanie tj. ociąganie się z wydobyciem rodzimego gazu i poszukiwaniem nowych złóż na terenie Polski jest w interesie tylko jednej spółki - GAZPROM.
Dalej bez komentarza:
"Przemysław Wipler, dyrektor Departamentu Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii w Ministerstwie Gospodarki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego zauważa, że koszty wydobycia gazu w kraju są trzy razy niższe niż jego cena z importu. Jednak głównym powodem, dla którego PGNiG ociąga się z poszukiwaniem gazu w kraju, jest rozporządzenie Urzędu Regulacji Energetyki. Spółka za wydobywany surowiec nie może żądać takiej kwoty, jaką otrzymuje za rosyjski gaz. Eksperci podkreślają, że rozwijanie wydobycia krajowego nie zwiększa zysku spółki, natomiast przeznaczenie znacznych środków na pozyskiwanie gazu ze skał łupkowych bez gwarancji odpowiedniego(? -autor) zwrotu może być postrzegane wręcz jako działanie na szkodę spółki. - Absurd polega na tym, że wydobycie krajowe nie służy polepszeniu kondycji finansowej PGNiG i pozyskiwaniu środków na rozbudowę sieci zagranicznych, lecz tylko jest formą dotowania i ukrywania przed ogółem obywateli realnej ceny gazu* od Rosjan - stwierdza Wipler. - Polskie firmy są ograniczone, dlatego na rynek wchodzą spółki zagraniczne - dodaje."
* co ciekawe:
"profesor Aleksander Andrzej Stachel, kierownik Zakładu Termodynamiki Katedry Techniki Cieplnej Politechniki Szczecińskiej, wraz z grupą studentów wykrył w styczniu ubiegłego roku pewne nieprawidłowości. Dowiódł iż dystrybuowany na terenie Szczecina gaz miał o 28 procent mniejszą wartość opałową. Ale po kilku miesiącach prof. Stachel ze wszystkiego się wycofał."
Ów profesor wraz ze studentami prowadził badania 11 stycznia 2008 roku [za "GAZem"- Autor]. "Wartość tego gazu zgodnie z normą nie powinna być mniejsza niż 31 tys. kJ na m sześc. Tymczasem, jak wyliczyli studenci, gaz tego dnia miał zaledwie 22 347 kJ na m sześc."[1].
Wyniki jakie uzyskali studenci zostały podważone :
"Wyniki pomiarów prof. Stachel zaniósł miejskiemu rzecznikowi konsumentów Longinie Kaczmarek. Zastrzegł, że formalnie badania przeprowadzane przez studentów w trakcie zajęć dydaktycznych nie mogą być dowodem w sprawie. Poza tym uzyskane przez studentów pomiary dotyczą tylko jednego dnia. Jednak, zdaniem profesora mogą świadczyć o złej jakości gazu."[1].Wyniki uznane zostały "incydentalne"[3]. "Na przełomie roku wielu mieszkańców Szczecina reklamowało rachunki za gaz twierdząc, że są zawyżone. Gazownia reklamacje odrzucała, tłumacząc, że jakość gazu była w normie, a opłata adekwatna do zużycia. Nadzieję na wyjaśnienie sprawy rozbudziły wyniki badań jakości gazu przeprowadzone 11 stycznia przez profesora Politechniki Szczecińskiej i jego studentów, które wskazywały na znacznie zaniżoną jakość gazu. Wyniki swoich badań profesor wysłał do Rzecznika Praw Konsumenta w Szczecinie Longiny Kaczmarek[2].
[1]LINK
[2]LINK
[3]LINK
Jeśli jednak w okresie silnych mrozów PGNiG zaniża jakość gazów GZ50 i GZ12 nawet o 20% to raz, że ma 20% zysku na każdym m3(azot nic nie kosztuje), to ma dodatkowe zyski z domków,w których do ogrzewania stosowane są piece z termostatami. Podejrzewam, że nie jedna gospodyni domowa, zauważyła, że zagotowanie dużego garnka wody w okresie zwłaszcza świątecznym zajmuje dużo więcej czasu niż ma to miejsce np. w lecie. Tak samo z junkersami, jedna znajoma powiedziała mi ostatnio, iż musiała zwiększyć przepływ gazu o 1/3 aby mieć podobną temperaturę.
"2008-02-21, ostatnia aktualizacja 2008-02-21 00:00
Już 1500 osób złożyło reklamacje w gazowni. PGNiG utrzymuje, że jakość gazu była w normie i odrzuca skargi. URE nadal bada przyczyny zwiększonego zużycia"
LINK
Ponad to jak powiedział Pan Adam Maciejowski :
-Wszyscy producenci podlegają niezależnym ocenom z urzędu kontroli. Tymczasem Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nadzorowane jest przez Urząd Regulacji Energetyki, czyli jedno i to samo ciało.
LINK
I ostatnia rzecz chyba najważniejsza:
Rozwiązaniem wszelkich niejasności było by montowanie w rozdzielniach gazowych urządzonek typu ANGus[LINK] Są to urządzenia robiące pomiar jakości gazu z krokiem co 15 sekund. Ma ono możliwość generowania wykresów jakości gazu z całego roku. Nie da się wyników pomiarów zmanipulować. W urządzeniu jasno deklaruje się widełki w jakich może się wahać jakość gazu. O ile to jest możliwe zachęcam spółdzielców i większe przedsiębiorstwa w Polsce do zakupienia sobie tego typu urządzeń. Z tego co wiem, nie są one dostępne na Polskim rynku(ciekawe dlaczego...)
Dane techniczne na stronie podanej wyżej, link do danych technicznych:
LINK
"ANGus provides real-time measurement of all major gas combustion properties: Superior calorific value (Hs, SCV), Inferior calorific value (Hi, ICV), Methane Number (MN), Wobbe Index (W), CO² molar concentration (%CO²), Specific gravity (SG). ANGus has been approved for fiscal metering by LNE as Superior calorific value calculator."
Inne tematy w dziale Gospodarka