Vitus Vitus
248
BLOG

Stypa ze święconką bez Różewicza

Vitus Vitus Społeczeństwo Obserwuj notkę 11

 

Święta Wielkanocne. Tym razem w Polsce, i niestety poza murami Warszawy. Tak wyszło, że podmiejska posiadłość najbardziej nadawała się na świąteczny zjazd rozrastającego się klanu, choć mocno przetrzebionego wojną i porządkami władzy ludowej. Wspólne świętowanie było więc ważną częścią odbudowy zranionej tradycji. Stąd propozycja wspólnej święconki spotkała się  z pozytywnym odzewem całej rodzinki. Jedynie młoda latorość, jeszcze mało dojrzała do docenienia epokowej chwili, niezbyt życzliwie przyjęła perspektywę spędzenia kilku dni na medialnej pustyni, bez dostępu do internetu i telewizyjnego oczka na świat. Z nieoczekiwaną pomocą przyszła ciocia Zosia, która, jak zwykle w swoim stylu, postanowiła przyłożyć się do konsolidacji rodziny, i  odeszła w zaświaty na kilka dni przed imprezą. W ten sposób w jednym tygodniu przeżyliśmy  smutek pogrzebu i radość zmartwychwstania. Ciocia była osobą niezwykle religijną, i do tego z dużym poczuciem humoru...

 

Resztę dopełniła natura i wiejska atmosfera. Las, łąki, spacery nad rzeką, szczebiotanie ptaków, gwieżdziste niebo, zakrwawiony księżyc i  ta mała kapliczka ukryta w sosnowym lasku. Miejscowy folklor skutecznie zastąpił jutuba i ajtjuna. Na świątecznej mszy, uwagę przyciągnął widok bab oddzianych w kolorowe chusty i chłopów skrępowanych tandetnymi garniturami, a zawodzące śpiewy i głośne słowa modlitwy, waliły po uszach nieznanymi do tej pory nutkami. Zafascynowała kolorystyka i jakość dźwiękowego przekazu, co, ku mojemu zaskoczeniu, wywołało ogólny, niewysłowiony zachwyt. Nawet biały barszcz z kiełbasą i jajkami nie zdołał tego przebić, choć był to specjał kuchni samej babuni... Takie były i tak upłynęły te Święta.

 

Jeszcze pod wrażeniem przeżytych chwil, ruszyliśmy w powrotną drogę do cywilizacji. Ktoś włączył radio. W jednej chwili znaleźliśmy się w epicentrum prawdziwej medialnej zawieruchy. Świąteczny czar prysł, jak bańka mydlana. Kanonizacja polskiego papieża Jana Pawła II stanęła w szranki z 100 rocznicą urodzin Jana Karskiego i śmiercią poety – Tadeusza Różewicza. Nie trudno sobie wyobrazić medialne nastroje. Z jednej strony stypa po niedoszłym nobliście - zawsze w cieniu Szymborskiej, choć z podobnym życiorysem, a z drugiej - wyrzuty sumienia co do zachowań kresowych Żydów i narodowe wzmożenie co do własnej świętości i specjalności.

 

Zagrzmiały pioruny, runął rzęsisty deszcz, wystąpiły z koryt górskie potoki. Trzech wielkich Polaków stalo się przyczynkiem do kolejnej nawałnicy...

 

Aż strach sobie wyobrazić co to się stanie, kiedy w jednym tygodniu odejdą: Jaruzelski, Wałęsa i Michnik... Trzecia wojna światowa?

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo