Jan Popławski Jan Popławski
267
BLOG

Quo Vadis Donald?

Jan Popławski Jan Popławski Polityka Obserwuj notkę 6

 

Quo Vadis Donald?

 

            W ostatnim numerze „Kontaktu“ napisałem, że całe działanie Donalda Tuska jest podporządkowane jednemu celowi- wygrania wyborów Prezydenckich. Całe działania PO skalkulowane są na przypodobanie się opinii publicznej. Pisałem o nowej jakości w polskiej polityce wdrążanej przez Platformę. O pierwszej polskiej partii post-politycznej- której polityka cechuje się doraźnością uprawiania polityki oraz jej kompletnym ideologicznym wyjałowieniem. Stawiałem tezę, że jedynym realnym celem politycznym Tuska i konstrukcji politycznej jaką jest PO, jest zdobycie pałacu prezydenckiego. Twierdziłem, że od 2005 roku, ze względu na urazy osobiste jak i cele polityczne całej formacji- Tusk ma zdobyć pałac.

Początek końca

1 października zeszłego roku wybucha w Polsce afera hazardowa, padają oskarżenia o prowadzenie działań będących na korzyść prywatnych biznesmenów z branży hazardowej, Rzeczpospolita publikuje stenogramy z targów czołowych polityków partii rządzącej z biznesmenami. Szef Centralnego Biura Śledczego wysyła pisma do Marszałka Sejmu, Senatu i Prezydenta RP ws. afery. Padają najcięższe oskarżenia. Premier dymisjonuję szefa CBA w atmosferze skandalu, oskarżając go o intrygę polityczną- działanie na rzecz opozycji i wrogiego rządowi obozu, z którego się wywodzi. Sejm powołuję Komisję nadzwyczajną ds. zbadania afery hazardowej.

Nie ma większego sensu relacjonować poszczególnych dalszych wydarzeń. Zwrócę tylko uwagę na fakt o doniosłym znaczeniu dla wydarzeń dnia dzisiejszego. Premier dokonuję drobnej rekonstrukcji swojego rządu. Drobnej z pozoru ale ogromnie ważnej z punktu widzenia decyzji premiera o niekandydowaniu! Dochodzi do dymisji szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka, przybocznego ministra Rafała Grupińskiego, wicepremiera Grzegorza Schetynę i ministra sportu Drzewieckiego. Ludzie z najbliższego otoczenie premiera zostają od niego odsunięci. Jego główni stratedzy- nazywani potocznie dworem, z którymi łączyła go przyjaźń nie tylko polityczna ale i osobista- wspólne wieczory przy winie i meczach, wspólne mecze rozgrywane na stadionie warszawskiej Polonii- wszystko to zostaje przekreślone. Sławomir Nowak- szef gabinetu politycznego, były szef kampanii prezydenckiej, najbliższy doradcza, młody wilk, który wyrósł z młodzieżówki PO w Gdańsku, przy boku samego Tuska. Rafał Grupiński- najbliższy doradca, stary znajomy jeszcze z Kongresu Liberalno-Demokratycznego, z którym Tusk się liczył, Drzewiecki- skarbnik PO, wieloletni poseł KLD, UW i założyciel PO, skrywa tajemnice finansowania PO. Przede wszystkim a może powinienem od niego zacząć- Grzegorz Schetyna, żelazny Sekretarz Generalny PO, trzymający realną władzę w partii, przed paru laty miał opinię bezwzględnego gracza, likwidującego każdego kto mu, albo Tuskowi stanie na drodze, czego boleśnie doświadczył między innymi Jan Maria Rokita. Od jakiegoś czasu jego wizerunek ulegał stopniowemu liftingowi i ociepleniu. Jeździł do zalanych na jesieni miejscowości na południu polski twardo zapowiedział, że odszkodowania zostaną wypłacone przez polski rząd i, że nikt nie pozostanie sobie sam. Była to jeden z przykładów pracowania nad społecznym wizerunkiem numer II PO. Premier potrafił wiele godzin spędzać sam za zamkniętymi drzwiami ze Schetyną omawiając najważniejsze sprawy. W październiku runęła cała konstrukcja oparta na towarzyskich relacjach. Ale mało tego- co bardziej istotne runęła konstrukcja rządowa, strukturalno-partyjna. Miało to decydujące znaczenie dla decyzji premiera o niekandydowaniu.

Duży pałac, mały pałac?

O tym, że Donald Tusk się waha słyszy się od dość dawna. Przed rokiem właśnie, tata mojego kolegi powiedział mi wprost- słuchaj on wie, gdzie jest prawdziwa władza uświadomił sobie, że to urząd premiera jest dzierżycielem prawdziwej władzy. Nie będzie kandydował na Prezydenta. Oczywiście w duchu to wyśmiałem. Ale gdzieś to wisiało w powietrzu. Po pierwsze nigdy nie ogłosił, że kandyduje, polityka Kancelarii Premiera była obliczona na uderzanie w Prezydenta- np. ośmieszanie urzędu odmawiając samolotu lub wnosząc do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie sporu pomiędzy premierem i prezydentem. Wszystko to doprowadzało do pomniejszania roli i rangi urzędu prezydenta. Tak samo mówił Tusk 28 stycznia 2010 na konferencji na Warszawskiej giełdzie, na której to ogłosił decyzję o niekandydowaniu. Argumentował wtedy: Polska zawdzięcza dobry wynik gospodarczy moim działaniom. Polska potrzebuje reform, polska potrzebuje modernizacji. Wszystkie te hasła pozostają niezmienne. Od 2005 roku przez 2007 i w dniu dzisiejszym 2010. Złośliwi mówią: „po dwóch latach zauważył, że rządzi”.

Trzeba jednak zauważyć, że już konkretny plan plan przedstawionym dzień później (ratujemy „Mira”- rozbicie planu reform związanego z wynikami gospodarczymi na dwa dni było celowym zabiegiem tzw. zasłony dymnej) na konferencji na Politechnice Warszawskiej 29 stycznia 2010 przedstawia pełen plan wyborczy dla Prezydenta anonima Platformy 2010 i dla całej formacji w wyborach do Sejmu 2011 roku- dla wielkiego ciągu wyborczego jaki nieuchronnie się zbliża. Program ten, którego nie będę szerzej omawiać, jest programem czysto wyborczym, ze względu na: brak wicepremiera Pawlaka, szefa resortu, którego znaczna część reform dotyczy- emerytury, KRUS,jedno okienko (od 2005 niezmiennie), ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. Sam Pawlak nie krył na konferencji dnia 27 stycznia 2010, że nie będzie to program rządu a PO. Nieobecność koalicjanta wybitnie oddaje taki właśnie charakter planu. Sam minister Boni przyznał, że ogólne założenia do projektów ustaw będą gotowe do połowy roku (sic!) co jest kolejnym faktem przemawiającym za charakterem planu- jako czysto programu wyborczego. Planu wielkiej modernizacji. Jeżeli PO wreszcie podejmie się próby realizacji programu reform, jeżeli zostanie wreszcie realizowany program Boniego- Polska 2030, skąd intont bardzo ciekawy i nowatorski w próbie podejścia do państwa projekt. Wierzyłem do końca, że premier ogłosi, że kandyduje a Boniego lub Bieleckiego pozostawi w roli premiera-eksperta. Stało się zupełnie inaczej.

Być albo nie być o to jest odpowiedź

Główne motywy, które należy wymienić

* Zakładając program reform- bardzo ambitnej i dogłębnej próby konsolidacji wydatków publicznych. Całość splendoru mogłaby przypaść nie premierowi Tuskowi a jego następcy. Tusk jest historykiem. Wie jak zapiszę się na kartach historii Kwaśniewski- dobry prezydent a to Buzek zapiszę się w kartach jako reformator. Biorąc pod uwagę nikłość osiągnięć bieżącej ekipy i możliwość odłożenia w czasie prezydentury jest to jednak kusząca perspektywa. Nie chce oddawać glorii chwały namaszczonemu delfinowi.

* Przed tygodniem Michał Karnowski zauważył jedną bardzo ważną rzecz: Tusk nie chce zostać politycznym emerytem w stylu Aleksandra Kwaśniewskiego- mając obecnie dzisiaj pięćdziesiąt trzy lata po dwóch kadencjach miałby sześćdziesiąt trzy- byłby młodym emerytem spełnionym politycznie a przy okazji na skutek prezydentury- bez partii, bez władzy, bez możliwość dalszej działalność politycznej. Perspektywa Kwaśniewskiego- błąkającego się po salonach politycznych szukając swojego miejsca, który realne wpływy w partii utracił już w 2001 roku na skutek wygrania wyborów przez Leszka Millera, który politycznie zdyskontował sukces SLD na korzyść swoją jeśli chodzi o przywództwo w partii względem Kwaśniewskiego. Jego pupil polityczny- Wojciech Olejniczak- jest obecnie na emigracji politycznej w Parlamencie Europejskim. (śmiało planuje swój powrót w roli kandydata na prezydenta ale Warszawy, co usiłuje mu pokrzyżować jego odwieczny rywal- Grzegorz Napieralski vel Zapaterski próbując przeforsować kandydaturę prof. Grzegorza Kołodki)

* Utrata realnej władzy w PO przez oddanie partii- każdy szanujący się polityk musi stać się „prezydentem wszystkich polaków” jak to wychodzi w efekcie każdy przez ostatnie dwudziestolecie miał okazję widzieć- Kwaśniewskiego ułaskawiającego w ostatnie dni urzędowania skazanego Sobotkę (polityka SLD skazanego na więzienie za ostrzeżenie gangsterów przed toczoną wobec nich akcją polityczną) czy obecnego Prezydenta dużo bardziej akcentującego związanie z określonym obozem politycznym w wymiarze symbolicznym, stosunku do rządu i prowadzeniu politykę o odmiennych/wrogich akcentach.

  • Projekt polityczny PO, która od porażki 2005 stała się wręcz mesjanistyczną misją dzięki, której PO konsekwentnie miesiąc w miesiąc dyskontuje tak ogromne poparcie.- odsunięcie „kaczorów”-zdjęcie z urzędu prezydenta, który jest symbolem strasznych mrocznych dziejów, w których rządził PiS. Czasy państwa represyjnego i niedemokratycznego i na wskroś złego. I tutaj rodzi się pytanie nad którym głowi się Tusk. To miałem być, ludzie wierzą, że to zrobię ja. Jak teraz wytłumaczyć, że wszystko co było w tak oczywisty sposób niewysłowione (żeby nie było wątpliwości, premier bardzo mocno akcentował to w wywiadzie w Faktach po Faktach 28 stycznia 2010 roku, Grzegorzowi Kajdanowiczowi- nigdy nie zapowiedziałem, że będę kandydował. No ale nikt w to w Polsce od paru lat nie wątpił. Problemem jest to jednak dla samej PO- projekt polityczny co by nie powiedzieć centro-nie wiadomo co. Centro-lewicowy dla Palikota, Centro-prawicowy dla Gowina co rewelacyjnie oddaje układ we władzach klubu PO gdzie oprócz „spadochroniarzy” panów ministrów z rządu znajdują się Ci dwa panowie posłowie jako przedstawiciele dwóch różnych skrzydeł PO. A więc co pisałem już w zeszłym numerze i nie będę powtarzał by nie marnować kart papieru- projekt post-polityczny. Jedynym jego liderem bezpardonowym jest Donald Tusk- pomazaniec boży w przededniu koronacji abdykujący. Czy jednak PO nie zatrzęsie się od tej decyzji. Czy nie zachwieje to całością konstrukcji opatrzonej na hamowaniu wewnętrznych ambicji i aspiracji na rzecz Tuska? Paradoksalnie Tusk dał sygnał o uwolnieniu energii- dał znać, że decyzja 16 maja. Dał PO czas na przetrawienie nowej sytuacji.

* Jarosław Kaczyński- to jest prawdziwy rywal Tuska. Bez urazy dla głowy państwa. Ale nikt nigdy nie wątpił w to, który z bliźniaków Kaczyńskich ma dominującą pozycję. Żeby nie wypominać- „panie prezesie melduję wykonanie zadania” i sposób desygnowania Donalda Tuska w 2007 roku- w bocznej sali korytarzy pałacu Prezydenckiego. Co paradoksalnie jest przekleństwem dla samego Jarosława Kaczyńskiego, któremu Ludwik Dorna w swoim wywiadzie rzece- Rozrachunki i Wyzwania, Prószyński S-ka twierdzi, że Jarosław na punkcie prezydentury brata utracił resztki politycznego virtu. Prezydentura Kaczyńskiego jest postrzegana przez wielu ekspertów jako obciążenie balast dla formacji PiS. Ale PiS wciąż istnieje. Wbrew pogłoskom śmierć tej partii jeszcze nie jest odtrąbiona. Nie bez powodu jesteśmy świadkami żenujących scen w Sejmie a zwłaszcza na komisjach śledczych- jest to bezwzględna wojna na śmierć i życie. Tusk pozostając na stanowisku premiera jak określił to na Twitterze- komentując na bieżąco decyzję o nie kandydowaniu Wojciech Olejniczak zmienił układ polityczny w Polsce. Do tej pory najważniejszą batalią była batalia prezydencka. Tusk przesunął środek ciężkości w stronę Parlamentu i zbliżających się krokami wyborów Parlamentarnych 2012 roku. To tam będzie największa walka. Jednak moim zdaniem Tusk uświadamiając sobie tę sytuację zrozumiał, że dla przetrwania PO i dla zdobycie większości Parlamentarnej niezbędne będzie wygranie właśnie tych wyborów. Kaczyński jako Prezydent jest i tak niewybieralny. Kaczyński jako lider partii przy rozwoju wydarzeń związanych z aferą hazardową jest dużo bardziej niebezpieczny. Tym bardziej, że układany jest prawdopodobny scenariusz na układ polityczny po wyborach 2012 roku (po wyborach parlamentarnych) W weekendowym wywiadzie, w weekend poprzedzający decyzje premiera, Michał Kamiński (czołowy strateg polityczny PiS) przyznał, że wyobraża sobie koalicję z SLD. Aleksander Kwaśniewski- emerytowany nestor SLD- nie wykluczył tego w następny poniedziałek u zszokowanej tym potencjalnym procederem o charakterze zbrodni politycznej Janiny Paradowskiej. Grzegorz Napieralski mimo niejawnej koalicji z PiS w mediach dyskontuję powolny wzrost w sondażach również nie odżegnywał się od takiego scenariuszu. Jeżeli politycy mówią głośno o takim scenariuszu znaczy to, że nie tyle jest on realnie możliwy ile, że trwają nieformalne za kulisowe rozmowy w tej sprawie. Takie sojusz mógłby być śmiertelnym zagrożeniem dla PO.

Wszystko są to jednak różne zebrane motywy, różne za i przeciw. O tym, że Tusk nie będzie kandydował napisała w czwartek 21 stycznia Polska the Times (jedynka gazety z tego dnia) Co jednak można uznać za przesądzające dla podjęcia najważniejszej jak się wydaję w życiu Pana Premiera decyzji?

Grzesio, Miro i Rysio- dwór rozbity

Powrócę do zmiany układu strukturalno-politycznego 7 października zeszłego roku. Jeżeli prawdą jest, że Tusk się wahał od kwietnia zeszłego roku i zmagał z presją swojego otoczenia. To ten dzień musiał być dla tej decyzji kluczowy. Grzegorz Schetyna- miał dopiero w nagrodę za bycie cieniem i wiernym kadrowym partii wyrosnąć po zdobyciu pałacu prezydenckiego przez suwerena Tuska za wierność jemu. Jego nie jasny udział w aferze hazardowej- mimo że formalnie umówił się w biurze poselskim a nie na stacji i nie wywierał wpływu w samym procesie legislacyjnym (co do tej pory ustalono) To jednak jego relacje z Sobiesiakiem biznesowe jeszcze z lat 90 z Wrocławia mogły by być niewygodne. Jednak logika kampanii wyborczych (chodzi mi oczywiście w przypadku Schetyny o te Parlamentarne w 2012) w Polsce dość brutalnie obliczona jest na drążeniu wszystkich niejasnych spraw, a tutaj padł wyraźny cień. Od tamtej pory pewien środek ciężkości PO przeniósł się z egzekutywy do legislatywy. Grzegorz Schetyna został szefem klubu. Jego dymisja odbiła się na relacjach z premierem. Publicznie przyznał, że zakończył się pewien typ relacji opartej na więziach osobistych,wbrew premierowi (jak on sam twierdzi) odwołał z komisji hazardowej posłów opozycyjnego PiSu- co znalazło swoje odbicie w sondażach. Przed miesiącem skrytykował premiera, oświadczył, że odebranie pensji szefowi NFZ to za mało, że powinna nastąpić dymisja. Kiedyś działania wbrew Tuskowi byłyby nie do pomyślenia. Ta nowa sytuacja- utrata bezpośredniego zaplecza, utrata numeru dwa- pewnego zastępcy. Osoby, która była wprost szykowana na wyjście z cienia i przejęcie sterów władzy. Pokłosiem afery hazardowej jest przypieczętowanie dzisiejszej decyzji w tej a nie innej postaci

Kto nam będzie królem?

I tu się rodzi problem dla samej partii PO. Kogo wystawić, kto pokona Kaczyńskiego i nie da się pokonać Olechowskiemu? Jednak oprócz brutalnej logiki, o której pisałem wyżej wybory a w szczególności te prezydenckie mają pewną specyfikę. To jest nieprzewidywalność. Ciężko jest ocenić kto naprawdę wygra. Jest to bardziej mylące i nie raz okazało się zdradliwe- Tymiński w 1990 roku człowiek nikt pokonujący premiera Mazowieckiego, Kwaśniewski- postkomunista pokonujący legendarnego lidera „Solidarności” Lecha Wałęsę i Kaczyński, w 2005 pokonując pewnego już zwycięstwa Donalda Tuska. Kto da radę w trudach kampanii Prezydenckiej? Kto realnie gwarantuję pewne niemal zwycięstwo. Jedynym gwarantem był Tusk. Teraz PO nie ma żadnej gwarancji. Nie mamy innych wyrazistych liderów. Olechowski, Gilowska, Rokita można by wymienić parę innych osób, które to zaczynały wyrastać poza ustalony w PO poziom ambicji, zdolności i przede wszystkim niezależności. Ławka PO jest wbrew temu co mówił Premier nie tak długa jak należałoby się spodziewać przy takiej decyzji. Komorowski czy Sikorski?

Radek Sikorski- struktury mu nie ufają, pomimo większego niż premier poziomu zaufania w sondażach, nie ma żadnego zaplecza. Jest wolnym strzelcem ale co najgorsze dysydentem PiSu. Mała szansa żeby PO go wystawiła. Dla Tuska jest teraz najważniejsze mieć Pałac jeśli nie we władaniu to przynajmniej umieścić tam osobę, której można zaufać. Taką osobą nie jest dla Tuska na pewno Radek Sikorski. Wszyscy pamiętają „szorstką przyjaźń” pomiędzy Millerem i Kwaśniewskim a co dopiero delegować kogoś spoza łona swojej partii. Jednakże jego niewątpliwą zaletą jest obycie w świecie, rozpoznawalność i wykształcenie zagraniczne. Są to silne atuty. Roman Giertych w niedawnym wywiadzie prasowym nie mógł mu odmówić bycia nowoczesnym patriotą więc droga przed nim otworem jako potencjalny rywal Kaczyńskiego. Zwłaszcza, że sferą, której Prezydent się namiętnie oddawał przed 2007 rokiem była właśnie polityka zagraniczna, której piastunem w rządzie Tuska jest Sikorski. Kaczyński tak go nie znosi, że najpewniej w kampanii by go ignorował i nie traktował poważnie jako młokosa (zasadniczo- Sikorski za młody) co mogłoby działać na jego niekorzyść i dodać paru punktów Sikorskiemu. Polacy nie lubią zadufania. Jednak Sikorski utrzymuje tak duże poparcie dzięki swojemu wizerunkowi utrzymywanemu od przeszło roku- osoby majestatycznej, obytej i merytorycznej. Mógłby bardzo stracić jeśli by tylko znowu zaczął nawoływać do „dorżnięcia watahy”.

Bronisław Komorowski- nikomu w KIKu nie wymaga przedstawienia. Przede wszystkim jest to osoba pewniejsza- bardzo lubiana i ceniona w samej PO, jeden z założycieli Platformy. Od lat konsekwentnie buduje swoją pozycję na zasadzie drobnych kroczków po mało, nie wychodząc przed szereg Tuskowi. Zachowywał się bardzo lojalnie i dzisiaj to w pełni dyskontuję. Unikną dzięki temu zbytniej nadgorliwości i nad aktywności Gilowskiej, Rokity i Olechowskiego. Jako Marszałek Sejmu łyknął międzynarodowych salonów dostatecznie. Jego jedynym minusem jest jednak jego temperament i alergia na braci Kaczyńskich. W toku walki kampanijnej łatwo by mu przyszło dać się wytrącić z równowagi i zacząć uprawiać kampanię negatywną wobec Kaczyńskich. Łatwo by to wykorzystali. Jednakże ma największe szansę stanąć w szrankach z Kaczyńskim. Wydaję się, że jedynym co mu może stanąć już na drodze jest żona i dzieci, które nie chciałyby stracić już zupełnie męża i ojca z domu.

As z rękawa

Czy na tym jednak rzeczywiście ławka PO się kończy. Czy Tusk mówiąc o najpełniejszej ławce jaką mają teraz partie polityczne miał jeszcze kogoś na myśli? Czy jest ktoś trzeci? Mi całkiem realnie maluje się scenariusz alternatywny wobec kandydatów przedstawionych powyżej. Włodzimierz Cimoszewicz. Odmówił startu, po Tusku drugi w Polsce wygrywający w cuglach i w jednym z sondaży nawet z Tuskiem. Osoba o ogromnym niewykorzystanym potencjale politycznym. Niedoszły Przewodniczący Rady Europy, którego forsował rząd PO. Odmówił konsekwentnie startu z poparcia lewicy pomimo licznych prób Grzegorza Napieralskiego. Raz już się zraził, raz już go afera Jaruckiej złamała. Raz mu został cios zadany, który go zepchnął poza scenę. Cios zadany ze strony jakby nie patrząc PO (Jarucką wyciągnął poseł PO Konstanty Miodowicz) mógł zrazić Cimoszewicza zbyt mocno. Struktury PO mógłby jednak tego stanu rzeczy nie zaakceptować, w końcu PO ma rodowód Solidarnościowy. Wydaje się jednak, że na ile jej post-polityczność i ilość wody jaka w Wiśle spłynęła od 1989 roku wystarczy dla takiego manewru. Taki manewr wykluczałby zupełnie wejście kogoś trzeciego- czy Olechowskiego, Szmajdzińskiego czy Obamy-Nałącza. Cimoszewicz pozwala Kaczyńskiemu jedynie na oparciu się o swój żelazny elektorat. Ten rok pokaże czy nie są to jedyna możliwość jaka pozostała Kaczyńskiemu- pewne 20%. Czy data podana przez premiera- 16 maja nie jest czasem niezbędnym na oswojenie PO z kolejnym szokiem? Czy partia taki scenariusz by przetrwała? Z Tuskiem u sterów na pewno tak. Tylko na ile jest taki scenariusz realny a na ile jest to political-fiction- 2010 rok przyniesie odpowiedź.

Tusku (teraz to już) musisz

Czy program prezentowany przez Premiera jest prawdziwym wstępem do działania PO? Czy Tusk poświęcał się dla Polski czy może po prostu skalkulował, że ma jeszcze czas się wykazać? Bądź co bądź to Tusk poprowadzi pierwszą w historii Polski Prezydencję Unii. Czy Tuskowi marzy się pierwsza liga europejska? Jedne jest pewne- skończył się czas administrowania zaczął się czas rządzenia. Nie ma odwrotu. Jeśli Tuskowi się uda i wygra podwójne (z samorządowymi nawet potrójne) wybory to będzie znak, jak mówił w swojej książce Ludwik Dorn- Jarosław swoje polityczne virtu zaprzepaścił. Czy Tusk okaże się politykiem obdarzony virtu? Czas pokaże a historia oceni...


 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka